Kurde zapomniałam, że dzisiaj testuję
jutro nasikam, ale już czuję okres całym ciałem…. Jesteśmy po konsultacji w klinice… więc do ivf się nie kwalifikujemy (za dobre wyniki…. ehh niby dobrze, a co z tego jak już tyle miesięcy a ciąży brak), jak się nie będzie udawać dłużej to może wtedy. Pytał czy zależy nam na czasie, my że no już po tym okresie to jednak bardziej tak, to stwierdził że proponuje inseminacje… tutaj też nie wiem czy prywatnie, czy mogę skorzystać z dofinansowania, ale to zadzwonię kiedyś przy okazji się dopytać. Zlecił mężowi dalsze badania fragmentacje i coś tam jeszcze i mi drożność (?) co mnie zdziwiło, bo przecież byłam w ciąży… i kazał brać acard na te moje mutacje. Sama nie wiem co myśleć… z jednej strony wiele budujących słów usłyszeliśmy, a z drugiej czuję się że wywalamy kasę w błoto. Za dobre wyniki by coś konkretniej działać, za słabe by była ciąża
więc niestety mam obawy że jeszcze trochę będziemy sobie tak błądzić