Na dluzsze czytanie jakby sie komus nudzilo
Według Lecha - brat miał pecha
Co ja ci braciszku
Na to dziś poradzę
Że w tak głupi sposób
Oddałeś im władzę.
Wiem, że jest ci ciężko
Że serce cię boli
Że nawet o rękę
Nie prosisz już Joli.
Ale jak mówiłem
O sztamie z Lepperem
To mu zrobiliście
Z Kamińskim aferę.
Należało trzymać
Przystawki przy sobie
A byłbyś na pewno
Do dzisiaj przy żłobie.
Z Kwachem i Donaldem
Wdałeś się w debaty
A potem z Bielanem
Szacowałeś straty.
A ja przewidziałem
Grubo przed spotkaniem
Że cię znokautują
Te czerwone dranie.
Ale ty mądrzejszy
Zawsze byłeś Jarku
Chwaląc się, że tylko
Ty masz łeb na karku.
Mama twym geniuszem
Do dziś się zachwyca
Choć miała kolegium
Za kradzież Księżyca.
Teraz mi tu nie rycz
Nie udawaj skruchy
Bo wiesz, że w kaplicy
Ziobro ma podsłuchy.
Jesteś dzisiaj chłopie
W opłakanej formie
Ciemny lud niestety
Uwierzył Platformie.
Wiem, że masz już dosyć
Takiej demokracji
W której nie podziela
Naród twoich racji.
Dlatego też Jarku
Z tak wielką brawurą
Optuję wraz z tobą
Za demokraturą.
Powiem ci braciszku
Dzisiaj prosto w oczy
Nigdy nie myślałem
Że nam ktoś podskoczy.
Mieliśmy armaty,
Czołgi, amunicję
Ziobrę, Kamińskiego
ABW, Policję.
I mimo uporu
I zbrojnych formacji
Pokonał nas Donald
I duch demokracji.
Nie mieści się we łbie
Bracholu kochany
Że zabrał nam łajdak
Marzenia i plany.
Popytaj ty jeszcze
Migiem spin doktorów
Czy nie szło by jakoś
Powtórzyć wyborów.
Dziwie się, że Jarku
Po dwuletniej misji
Na pasku nie miałeś
Wyborczej Komisji?
Przecież można było
Twardo im zaznaczyć
Że w razie potknięcia
Mają zamataczyć.
A dziś, to jedynie
Pocieszmy się w biedzie
I zjedzmy musztardę
Po wstrętnym obiedzie.
Według Lecha - brat miał pecha
Co ja ci braciszku
Na to dziś poradzę
Że w tak głupi sposób
Oddałeś im władzę.
Wiem, że jest ci ciężko
Że serce cię boli
Że nawet o rękę
Nie prosisz już Joli.
Ale jak mówiłem
O sztamie z Lepperem
To mu zrobiliście
Z Kamińskim aferę.
Należało trzymać
Przystawki przy sobie
A byłbyś na pewno
Do dzisiaj przy żłobie.
Z Kwachem i Donaldem
Wdałeś się w debaty
A potem z Bielanem
Szacowałeś straty.
A ja przewidziałem
Grubo przed spotkaniem
Że cię znokautują
Te czerwone dranie.
Ale ty mądrzejszy
Zawsze byłeś Jarku
Chwaląc się, że tylko
Ty masz łeb na karku.
Mama twym geniuszem
Do dziś się zachwyca
Choć miała kolegium
Za kradzież Księżyca.
Teraz mi tu nie rycz
Nie udawaj skruchy
Bo wiesz, że w kaplicy
Ziobro ma podsłuchy.
Jesteś dzisiaj chłopie
W opłakanej formie
Ciemny lud niestety
Uwierzył Platformie.
Wiem, że masz już dosyć
Takiej demokracji
W której nie podziela
Naród twoich racji.
Dlatego też Jarku
Z tak wielką brawurą
Optuję wraz z tobą
Za demokraturą.
Powiem ci braciszku
Dzisiaj prosto w oczy
Nigdy nie myślałem
Że nam ktoś podskoczy.
Mieliśmy armaty,
Czołgi, amunicję
Ziobrę, Kamińskiego
ABW, Policję.
I mimo uporu
I zbrojnych formacji
Pokonał nas Donald
I duch demokracji.
Nie mieści się we łbie
Bracholu kochany
Że zabrał nam łajdak
Marzenia i plany.
Popytaj ty jeszcze
Migiem spin doktorów
Czy nie szło by jakoś
Powtórzyć wyborów.
Dziwie się, że Jarku
Po dwuletniej misji
Na pasku nie miałeś
Wyborczej Komisji?
Przecież można było
Twardo im zaznaczyć
Że w razie potknięcia
Mają zamataczyć.
A dziś, to jedynie
Pocieszmy się w biedzie
I zjedzmy musztardę
Po wstrętnym obiedzie.