Hej dziewczyny. Witam ponownie. Nie pisałam długo, bo z czasem i możliwością siedzenia na "czterech literach" było kiepsko.
Ja już po. 30, w sobotę jak zwykle posprzątałam i czekałam na moją fryzjerkę. Nic nie zapowiadało, że poród się zbliża. Po prostu zaczęły się wody sączyć, o 14.00 (pamiętam godzinę bo na tą właśnie byłam umówiona z fryzjerką). Żadnych skurczy. Koło 15.00 wyjechaliśmy do szpitala, a delikatne skurcze (podobne do tych przepowiadających) pojawiły się jak dojeżdżaliśmy.
Podłączyli mnie do KTG, a położna stwierdziła po zbadaniu że rozwarcie na palec i że długa droga przede mną. Mogę sobie chodzić. Wyszliśmy z mężem na korytarz, a po półgodzinie skurcze były tak mocne i częste, że sama się zgłosiłam do położnych. Nawet nie zdążyłam skorzystać z sali do porodów rodzinnych - akurat się zwolniła. Nie prosiłam o znieczulenie ZO, bo nawet na głupiego Jasia było za późno.
I tak Majka urodziła się o 19.30 (życzę wszystkim tak krótkich porodów).
Co do samego porodu..
Nacięli i pękłam, niestety. Położna z pół godziny mnie szyła, mam nadzieję że dobrze
. Dają miejscowe znieczulenie. Położne pomocne, nawet jedna z nich twarz mi ocierała. Mąż mógł być cały czas przy mnie, ale wcześniej ustaliliśmy, że jak zaczną się skurcze parte to wyjdzie.
Dwie godziny na porodówce i na salę. Małą dali mi dopiero rano, ale byłam na noworodkach żeby ją wcześniej zobaczyć.
Dzieci mogą być cały czas przy matkach, ale jeśli któraś ma potrzebę to nie ma problemu żeby pielęgniarki dziecko wzięły.
W szpitalu bardzo cisną na karmienie naturalne. I dobrze - jak macie pokarm. Ja nie miałam przez cztery dni. Mała prawie przez dwie doby nic nie jadła, bo nie chcieli dokarmiać - każdej zmianie pielęgniarek musiałam tłumaczyć o co chodzi. Dostawiać kazali i już. Tylko że mała nie miała odruchu ssania i później to nawet butli nie umiała doić. Położne stwierdziły że 30 lat pracują i nie spotkały sie z taką sytuacją - to niemożliwe. Dopiero pediatra oceniła moje piersi i kategorycznie nakazała dokarmianie.
I dopiero wtedy przestały się wymądrzać.
Nie wszystkie pielęgniarki takie są. Leżałyśmy w szpitalu trochę dłużej z powodu małej, wiec wszystkie zmiany pielęgniarek zaliczyłyśmy. Panie z czarnymi włosami i młodsze (nie pamiętam imion) są zdecydowanie milsze niż te starsze.
O pomoc w przystawianiu do piersi ich nie trzeba prosić o pomoc.
Ale się rozpisałam.
Jak macie jeszcze jakieś pytania to piszcie.
Pozdrawiam i życzę szybkich i szczęśliwych rozwiązań.