reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Warszawa - Szpital Św. Zofii, szpital na Starynkiewicza

Patisa ja mogę polecić Ci mojego ginekologa. Przyjmuje państwowo i prywatnie. Ja jestem z niego zadowolona. Robi wszystkie badania i usg na każdej wizycie. Ja do niego chodziłam państwowo i wszystko miałam robione na NFZ. Jak byś chciała adres i telefon to pisz.
Możesz spróbować w przychodni przy szpitalu na Starynkiewicza, przychodni nie znam, ale szpital polecam :-)
 
reklama
Dzięki :happy:
W końcu znalazłam młodą panią ginekolog z której jestem zadowodlona póki co. :)
Wizyty bez pośpiechu, na każdej mam robiony podgląd usg w cenie wizyty - wiec tak jak miałam do tej pory.
Niby taki podgląd to nic takiego, ale dla mnie jednak to dużo, by chociaż raz w miesiącu podejrzeć czy dziecko prawidłowo przybiera na wadze, czy wszystko jest ok. Bo popatrzeć na siebie moge w lustrze, wyniki morfologii i moczu potrafię sama odczytać, wiec nie byłoby sensu iść do lekarza.
A przecież nie będę co miesiąc robić usg połówkowego, bo mnie nie stać. :no:
 
Rodziłam na początku października w św. Zofii i jestem zachwycona. W szpitalu spędziłam tydzień ze względu na żółtaczkę córki, więc miałam okazję przyjrzeć się temu jak wszystko tam funkcjonuje. Z dostaniem się do szpitala było trochę cyrku ze względu na brak miejsc, ale w końcu się udało. Sala porodowa standardem nie odbiega w żaden sposób od sal w prywatnych szpitalach. Bardzo dużo miejsca, czysto, ładnie. Do dyspozycji miałam wannę, piłkę, worek sako, linę i drabinki. Położna, która przyjmowała mój poród - Hanna Kamińska cudowna. Przez cały okres porodu jak i trzy godziny po nim był ze mną partner. Znieczulenie dostałam kiedy tylko o nie poprosiłam. Po porodzie trafiłam na salę trzy osobową. Wszystkie położne jak i lekarze bardzo mili i pomocni. Szpital nastawiony jest na karmienie piersią i chociaż nikt nie neguje decyzji kobiet, które chcą karmić mm, to zachęca się jednak do karmienia naturalnego i w tej kwestii wszystkie położne są bardzo pomocne. Przez cały tydzień pobytu w św. Zofii nie spotkałam tam ani jednej niemiłej osoby wśród personelu, ani razu nie poczułam się olana i co najważniejsze czułam się bezpiecznie wiedząc, że moja córka i ja jesteśmy pod świetną opieką. Oczywiście za nic, łącznie ze znieczuleniem, nie płaciłam.
 
Swoją przygodę ze szpitalem zaczęłam kilka lat temu, gdy rodziłam pierwsze z moich dzieci. Byłam zachwycona opieką, wsparciem jakim obdarzył mnie personel szpitala. Z biegiem lat zawsze gdy tylko była okazja wszystkim moim znajomym jak i rodzinie polecałam szpital " Na Starynkiewicza ", opuszczały szpital dumne i zachwycone. Ja sama w między czasie powracałam w ręce moich kochanych położnych i za każdym razem byłam zadowolona.
NIESTETY do teraz - mianowicie niedawno opuściłam " Mury" szpitala, z ogromnym żalem tak go właśnie w tym momencie nazywam - Dlaczego? - Wszystko dzięki Pani oddziałowej położnictwa Julicie!( do końca życia zapamiętam krzyk, wyraz twarzy tej kobiety)
Mało tego że wspomniana kobieta nie szanuje prywatności pacjentek poprzez przeprowadzanie jakiś chorych zbiórek personelu na korytarzu - gdzie jest wszystko bardzo dobrze słychać, zastraszając personel, co skutek jest przerażający - moje kochane, ciepłe położne zmieniły się w rygorystyczne bez uczuć, przestraszone, ze łzami w oczach kobiety wykonujące mechanicznie swoje obowiązki ( na szczęście pozostała MAŁA garstka położnych gdzie " PO CICHU" okazują swoje dobre serduszko)
NIESTETY osobiście miałam do czynienia z Panią Julitą gdzie przyszła na obchód ( z siedmioma studentkami ) - była bardzo nie przyjemna podczas badania oraz rozmowy : na jej pytania " Czy karmię piersią" - odpowiedziałam że owszem lecz dzisiejszej nocy poprosiłam o mleko w celu dokarmienia. Moja odpowiedź zadziałała jak czerwona płachta na byka, pani Julita wręcz dostała szału, szarpała moje piersi krzycząc na mnie iż jestem wyrodną matką bo idę na łatwiznę karmiąc dziecko sztucznym mlekiem. Dodam tylko że to był początek II doby po Cięciu Cesarskim, co po latach doświadczenia wiem że pokarm może pojawić się nawet dopiero w IV dobie po porodzie CC.
Cała sytuacja tak mnie zmroziła, że dopiero po jej wyjściu wybuchłam płaczem i przez długi czas nie mogłam się uspokoić, miałam tylko nadzieję iż więcej tej kobiety nie zobaczę na oczy. Nadzieja nie pomogła, ponieważ w niedługim czasie byłam świadkiem takiego samego potraktowania koleżanki z sali - która była po I dobie po porodzie CC.
Pani Julita jest jakimś diabłem bez serca i wydaje mi się że stanowczo pomyliła zawody!
Napięta atmosfera która jest bardzo odczuwalna na oddziale, oraz sytuacje których doświadczyłam zmusiły mnie do ustalenia personaliów pani Julity oraz do napisania tego postu.
Osobiście zastanawiam się nad pismem do Dyrektora Szpitala o interwencje ponieważ ta kobieta nie jest na odpowiednim stanowisku pracy ( nie urażając pań sprzątających - nie wiem czy dałabym jej do rąk mop do mycia podłóg, ze strachu że zrobi komuś krzywdę)
REASUMUJĄC - przestrzegam przed panią ODDZIAŁOWĄ POŁOŻNICTWA JULITĄ i pamiętajcie drogie kobietki że macie swoje prawa :
Serdecznie zachęcam do zapoznania się z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 16 sierpnia 2018 roku pozycja 1756, Dział XIII " Opieka nad noworodkiem" - w wspomnianym dziale jest między innymi podpunkt mówiący o: podawanie sztucznego mleka początkowego wyłącznie na zlecenie lekarza lub zgodnie z decyzją matki, po wcześniejszym udzieleniu jej informacji o takim żywieniu.
 
Do góry