Hejka hejka, melduje się z bobasem na pokładzie
11 dni po terenie, wywoływany, najpierw balonik który nic nie dał a potem tabletki na wywołanie skurczy, które jak już się pojawiły to były okropne. Takiego horroru to ja nigdy nie przeżyłam. O 24 się zaczęły o 3 z patologii na porodówkę o 5:15 znieczulenie i wtedy było w końcu cudownie. Niestety jak się okazuje znieczulenie nie do końca działa na samo wyjście a przynajmniej tak mi powiedzieli. Także na końcówkę jeszcze ból. Niestety pękłam przez to że miałam infekcję przez cały czas i tkanka była już uszkodzona. Mam 4 szwy i byłam łyżeczkowana bo nie wyszło całe łożysko, ale tego akurat nie czułam bo tam znieczulenie działało
także w końcu zostałam mamą cudownego Olafa
4125 g i 58 cm długości. Miłość nadchodzi falami coraz mocniej i coraz mocniej. Niesamowite, każdy płacz to mnie boli i jak patrzę na niego to chce dać mu wszystko. Rozpłakałam się dziś np bo mu się ulalo i pokarm wyleciał przez nos i tak się biedulek rozpłakał że aż mnie to strasznie zabolało
także poród tragedia i masakra nie polecam nikomu ale teraz już bobas to najpiękniejsze co może być.