Wybacz kochana, ale tkwiłam 5 lat w takim związku
Bardzo mocno mnie zniszczył.
W skrócie: Poznaliśmy się w miejscu średnim, w miejscu w którym dużo piłam i imprezowałam (on też) i było fajnie do czasu kiedy robiliśmy to razem. Później ja zaszłam w ciążę (to była wspólna decyzja, nie wpadka), ogarnęłam się, zajęłam domem i dzieckiem. On? Miał wszystko w pompie, wracał z pracy i zmęczony jaśniepan wymagał ciepłego obiadu na stole po samym wejściu, po czym szedł na drzemkę a po drzemce wychodził ze znajomymi albo spraszał ich do naszego mieszkania. Nie było już wyjść razem bo nie było kiedy. Nie zajmował się dzieckiem WCALE. Do tego stopnia, że jak kiedyś raz wyszłam na zakupy w weekend i zostawiłam go z synem to nawet nie wiedział jak ma zmienić mu pieluchę jak mały zrobił kupę, dzwonił do mnie że on tego nie zrobi bo zwymiotuje itd... Od razu rura z miasta do domu. Oczywiście mały nie był przewinięty jak wróciłam.
Nie chcę Cię oczywiście kochana straszyć, ale jak u nas pojawiło się dziecko to zostałam z nim sama. Niby byłam w związku a tak naprawdę byłam sama, gdyby nie moja mama i jej pomoc, to ja nawet nie mogłabym nigdzie wyjść bo przecież strach było dziecko z własnym ojcem zostawić na dłużej. Potem chłop zaczął dużo pić, zdecydowanie za dużo i nie wytrzymałam w momencie jak wrócił Z PRACY tak pijany, że prawie złamał nos wchodząc do mieszkania. Wtedy postanowiłam, że moje dziecko nie będzie tego oglądać.
Ja wielu czerwonych flag nie widziałam, myślałam że skoro ja siedzę w domu a on pracuje to jest to normalne że to ja siedzę z dzieckiem. Ale tak nie jest, więc jeśli już masz tyle czerwonych flag to nie pchaj się w dziecko z tym człowiekiem. Uwierz mi - dziecko nigdy, ale to nigdy nie uratuje związku który nie ma przyszłości (chociaż dużo osób tak myśli). Lepiej znaleźć mu odpowiedzialnego ojca a Tobie partnera, który będzie Cię wspierał i przede wszystkim tego dziecka chciał. Ja po latach takiego właśnie znalazłam
I tego Ci serdecznie życzę