Dla mnie i tak test pozytywny już nie łączy się z radością.
Tak bardzo bym chciała zacząć od nowa z pustą głowa, jakbym dopiero zaczynała starania. Bez niczego. I donosić do końca. Zacząć kupować te małe ubranka, przygotowywać się.
Ciężko mi się odnaleźć wśród znajomych, gdzie zaczynają starania, pyk i mają dzieci. Tylu koleżankom jako ciocia już pomagałam przygotowywać wyprawkę. Serce tak ściska, a z drugiej się cieszy szczęściem innych. Z tyłu natomiast: Dlaczego to nie ja. No cóż, koleżanki prawie wszystkie mają już 2 w drodze. A my dalej w tym samym miejscu