Jak patrzyłam umowy męża z firmą śmieciarską to chłopaki mają do ręki 4,5
A kierowca jeszcze więcej ...więc papier - tak ale zależy jaki. Prawda jest taka, że kiedyś to było coś taki dyplom! Teraz każdy kto ledwo się ślizgał z klasy do klasy zaocznie taki dyplom dostanie bez większego wysiłku. Bo uczelnia potrzebuje kasy, a zaoczny student - to dojny student. Poziom kształcenia spadł. Wystarczy, że miał wszystkie obecności ot i tyle. Inna sprawa, że trzeba mieć też farta przy wyborze ''zawodu''. Ja o studiach nie wiedziałam zupełnie nic o swoim zawodzie ...- nie posiadałam dostępu do internetu by rozeznać się w rynku pracy. W moich czasach kupowało się książkę ''informator ... jakiś tam'', po to by zobaczyć, kim po danym kierunku można zostać i co ta praca daje. Ja akurat mam magistra z pedagogiki op-wych. W tamtych czasach można było wszystko ...potem weszła reforma i można było niewiele. Krew mnie zalewa jak uczelnie prześcigają się w wymyślaniu nowych kierunków typu: ''logopedia z audiologią'',- śmiech na sali! Audiologia to obowiązkowy przedmiot i każdy logopeda musi umieć odczytać audiogram i zinterpretować jego wyniki
Ot i jeden z wielu przykładów.
I co się potem dziwić, że ''magister na zmywaku'' siedzi.
Mój zawód to przyszłość,- ale trzeba kształcenia - które kosztuje. Następny stopień awansu to neurologopeda,- ale tu zaczynają się schody. Prawdziwa nauka na uczelni medycznej, gdzie połowę czasu spędza się w szpitalu z pacjentami którzy z powodów neurologicznych mają problemy z komunikacją, lub po nowotworach krtani, gdzie uczy się innych sposobów nauki porozumiewania się bez udziału krtani. Niestety to dużo kosztuje, a uczelnia wypuszcza niewielu prawdziwych neurologopedów, którzy mogą pracować w szpitalach. Studia kończą się egzaminem Państwowym, na realnym pacjencie. Chciałabym, ale nie wyobrażam sobie zostawić rodzinę na tak długi czas ...by poświęcić się nauce
Dla przykładu tylko podam, iż w ''kraju jankesów'' mój zawód podlega pod medycynę, a w Polsce pod humanistykę.