reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2018-2020! :)

Ile masz dzieci?

  • 0

    Głosów: 253 49,5%
  • 1

    Głosów: 158 30,9%
  • 2

    Głosów: 72 14,1%
  • 3

    Głosów: 20 3,9%
  • 3+

    Głosów: 8 1,6%

  • Wszystkich głosujących
    511
Witam. Nie odzywalam sie wczesniej wybaczcie. Musialam to jakos w ciszy przetrawic. Ja też jestem po biochemiczne we wrześniu zaczęło się w 32dc A cykle mam 28dniowe. Tylko ze u mnie jest problem z progesteronem. W tym cyklu biorę duphaston 2x1. Zobaczymy co z tego będzie. Dziś 19dc 1dpo. Starania pełna parą [emoji173] [emoji173]
Miejmy nadzieję że październik i dla nas będzie owocny[emoji6]
Witaj. Ja też mam problem z progesteronem. Pierwsza ciążę najprawdopodobniej przez to poronilam. Z drugiej mam zdrowa coreczke. Teraz staramy się o rodzeństwo dla niej i też wspomagam się duphastonem (drugik cykl). Obecnie jestem w 14 dc.
 
reklama
Eh a ja dziewczyny mam jakiegoś doła. Nie umiem się nastawić pozytywnie. Cały czas gdzieś z tyłu głowy mam obawy, że jeszcze mogę poronić. To już by była 3 strata... Nie dałabym rady. Boję się strasznie i nie umiem się nastawić na ciąże. [emoji17] eh. Po magnezie jest lepiej. Ale czuję jak mi się chyba tam rozciąga wszystko. Nie wiem czy na tym etapie mogę czuć to bardziej teraz czy teraz jest jakiś szybszy wzrost. [emoji17] Nie wiem jak sobie wszystko już tłumaczyć bo staram się oszukać samą siebie, że będzie dobrze ale coś nie umiem uwierzyć. I tak powinnam dziękować Bogu, że tak dotrwałam do takiego tygodnia [emoji17] Nie wiem czy ryzyko poronienia już spadło. Niby jest dobrze wszystko. A ja się martwię [emoji17]
Będzie dobrze musi być.[emoji3] [emoji3]
 
Hej kochane. Wybaczcie, że nie odzywałam się parę dni ale bardzo bałam się o swoje zdrowie. Pierwsze dni w szpitalu były ciężkie, to była jedna wielka niewiadoma. Pęcherzyk się nie pojawiał, ja plamiłam, beta zwalniała. Byłam zrozpaczona, że znowu się nie udało. Jednak później wzięłam się w garść i najbardziej już martwiłam się, czy ze mną będzie wszystko w porządku. Wczoraj jak pojawiła się krew na wkładce poczułam ulgę, tak to była ulga, że jednak lekarze się nie mylą i to będzie ciąża biochemiczna, najbardziej bałam się pozamacicznej. Czekałam do rana na pobranie krwi i wynik bety, na obchodzie już było wiadomo, że beta spadła i mogą mnie wypisać do domu ale mam w razie czego jakby mocno bolało czy był za duży krwotok wrócić do szpitala. Cieszę się, że w końcu jestem w domu, ta atmosfera szpitala mnie dobijała. Dodatkowo mam torbiel czynnościową, która na ostatnim usg była o rozmiarach 4,7cm na 4,4cm więc lekarz powiedział, że zaraz po miesiączce, czyli po tym krwawieniu mam przyjść na kontrolę do szpitala, czy ta torbiel się zmniejsza. Kazał na siebie uważać bo ona może pęknąć lub się skręcić więc pod tym względem też jakby mocniej bolało to wracać do szpitala. Usg miałam robione praktycznie codziennie. Cóż tak miało być, nie wiem kiedy wrócimy do starań, na razie obserwujemy tą torbiel, w razie jak się nie będzie zmniejszać to włączą leki lub laparoskopowo usuną ją. Co tu więcej wam napisać. Czuję się dobrze, psychicznie też, staram się nie załamywać bo co mi to da, ale muszę odpocząć od tego wszystkiego. Na pewno coś tu się będę odzywać, ale czy w tym roku w ogóle zaczniemy starania to nie wiem, najpierw na spokojnie sprawy dookoła poogarniamy, żeby już na spokojnie zachodzić w ciąże. Powiem wam, że się boję, boje się, że znowu coś będzie nie tak, chyba nie jestem już taka silna jak wcześniej, czuję że muszę na długo sobie odpuścić. Mój mąż jeszcze bardziej boi się ode mnie, boi się o mnie, mówi, że nie chce by działa mi się krzywda wiec tak jak pisałam wcześniej nie wiem kiedy się odważymy na starania.
Bardzo mi przykro, podziwiam Twoją i Twojego męża siłę, pięknie się wspieracie.
 
Witaj. Ja też mam problem z progesteronem. Pierwsza ciążę najprawdopodobniej przez to poronilam. Z drugiej mam zdrowa coreczke. Teraz staramy się o rodzeństwo dla niej i też wspomagam się duphastonem (drugik cykl). Obecnie jestem w 14 dc.
To jesteśmy w podobnym dniu cyklu. Mam nadzieję że i Tobie się w końcu uda.[emoji6]
 
Hej kochane. Wybaczcie, że nie odzywałam się parę dni ale bardzo bałam się o swoje zdrowie. Pierwsze dni w szpitalu były ciężkie, to była jedna wielka niewiadoma. Pęcherzyk się nie pojawiał, ja plamiłam, beta zwalniała. Byłam zrozpaczona, że znowu się nie udało. Jednak później wzięłam się w garść i najbardziej już martwiłam się, czy ze mną będzie wszystko w porządku. Wczoraj jak pojawiła się krew na wkładce poczułam ulgę, tak to była ulga, że jednak lekarze się nie mylą i to będzie ciąża biochemiczna, najbardziej bałam się pozamacicznej. Czekałam do rana na pobranie krwi i wynik bety, na obchodzie już było wiadomo, że beta spadła i mogą mnie wypisać do domu ale mam w razie czego jakby mocno bolało czy był za duży krwotok wrócić do szpitala. Cieszę się, że w końcu jestem w domu, ta atmosfera szpitala mnie dobijała. Dodatkowo mam torbiel czynnościową, która na ostatnim usg była o rozmiarach 4,7cm na 4,4cm więc lekarz powiedział, że zaraz po miesiączce, czyli po tym krwawieniu mam przyjść na kontrolę do szpitala, czy ta torbiel się zmniejsza. Kazał na siebie uważać bo ona może pęknąć lub się skręcić więc pod tym względem też jakby mocniej bolało to wracać do szpitala. Usg miałam robione praktycznie codziennie. Cóż tak miało być, nie wiem kiedy wrócimy do starań, na razie obserwujemy tą torbiel, w razie jak się nie będzie zmniejszać to włączą leki lub laparoskopowo usuną ją. Co tu więcej wam napisać. Czuję się dobrze, psychicznie też, staram się nie załamywać bo co mi to da, ale muszę odpocząć od tego wszystkiego. Na pewno coś tu się będę odzywać, ale czy w tym roku w ogóle zaczniemy starania to nie wiem, najpierw na spokojnie sprawy dookoła poogarniamy, żeby już na spokojnie zachodzić w ciąże. Powiem wam, że się boję, boje się, że znowu coś będzie nie tak, chyba nie jestem już taka silna jak wcześniej, czuję że muszę na długo sobie odpuścić. Mój mąż jeszcze bardziej boi się ode mnie, boi się o mnie, mówi, że nie chce by działa mi się krzywda wiec tak jak pisałam wcześniej nie wiem kiedy się odważymy na starania.



Kochana jesteś baaaardzo silna i wytrzymała trzymamy kciuki aby szybko wszystko się ułożyło żebyś mogła wrócić do starań i było idealnie szkoda bo każda z nas tak bardzo trzymała za fasolkę kciuki ale wierze ze będzie dobrze gratuluje wytrzymałości. I bardzo współczuje tyle zła ciebie spotyka to przykre [emoji24][emoji24][emoji53][emoji53]
 
Witam. Nie odzywalam sie wczesniej wybaczcie. Musialam to jakos w ciszy przetrawic. Ja też jestem po biochemiczne we wrześniu zaczęło się w 32dc A cykle mam 28dniowe. Tylko ze u mnie jest problem z progesteronem. W tym cyklu biorę duphaston 2x1. Zobaczymy co z tego będzie. Dziś 19dc 1dpo. Starania pełna parą [emoji173] [emoji173]
Miejmy nadzieję że październik i dla nas będzie owocny[emoji6]
Nie przejmuj się, miałam dokładnie tę samą historię w poprzednim cyklu. Biochemiczna - progesteron był bardzo niski 0.92 gdzie norma w fazie mitralnej jest od 4.44. Teraz po owulacji przyjmuję duphaston i luteinę dopochwowo. Lekarz mówi, żeby biochemiczną potraktować jako sukces (jakkolwiek to brzmi) i że nie musimy badać płodności obojga a szukać przyczyn nieutrzymania - Ale od razu wiadomo że to progesteron.
 
Hej kochane. Wybaczcie, że nie odzywałam się parę dni ale bardzo bałam się o swoje zdrowie. Pierwsze dni w szpitalu były ciężkie, to była jedna wielka niewiadoma. Pęcherzyk się nie pojawiał, ja plamiłam, beta zwalniała. Byłam zrozpaczona, że znowu się nie udało. Jednak później wzięłam się w garść i najbardziej już martwiłam się, czy ze mną będzie wszystko w porządku. Wczoraj jak pojawiła się krew na wkładce poczułam ulgę, tak to była ulga, że jednak lekarze się nie mylą i to będzie ciąża biochemiczna, najbardziej bałam się pozamacicznej. Czekałam do rana na pobranie krwi i wynik bety, na obchodzie już było wiadomo, że beta spadła i mogą mnie wypisać do domu ale mam w razie czego jakby mocno bolało czy był za duży krwotok wrócić do szpitala. Cieszę się, że w końcu jestem w domu, ta atmosfera szpitala mnie dobijała. Dodatkowo mam torbiel czynnościową, która na ostatnim usg była o rozmiarach 4,7cm na 4,4cm więc lekarz powiedział, że zaraz po miesiączce, czyli po tym krwawieniu mam przyjść na kontrolę do szpitala, czy ta torbiel się zmniejsza. Kazał na siebie uważać bo ona może pęknąć lub się skręcić więc pod tym względem też jakby mocniej bolało to wracać do szpitala. Usg miałam robione praktycznie codziennie. Cóż tak miało być, nie wiem kiedy wrócimy do starań, na razie obserwujemy tą torbiel, w razie jak się nie będzie zmniejszać to włączą leki lub laparoskopowo usuną ją. Co tu więcej wam napisać. Czuję się dobrze, psychicznie też, staram się nie załamywać bo co mi to da, ale muszę odpocząć od tego wszystkiego. Na pewno coś tu się będę odzywać, ale czy w tym roku w ogóle zaczniemy starania to nie wiem, najpierw na spokojnie sprawy dookoła poogarniamy, żeby już na spokojnie zachodzić w ciąże. Powiem wam, że się boję, boje się, że znowu coś będzie nie tak, chyba nie jestem już taka silna jak wcześniej, czuję że muszę na długo sobie odpuścić. Mój mąż jeszcze bardziej boi się ode mnie, boi się o mnie, mówi, że nie chce by działa mi się krzywda wiec tak jak pisałam wcześniej nie wiem kiedy się odważymy na starania.
Bardzo ale to bardzo Ci współczuję.
Jesteś bardzo silną kobietą z której biorę przykład aby się nie poddawać.
Mam nadzieję że szybko się uporasz z ta torbielą i zaczniecie starania. Pozdrawiam
 
reklama
Ja czwartek, piątek i sobotę przepłakałam. Wczoraj nie uroniłam żadnej łzy i dzisiaj też nie. Muszę być silna, żeby mnie to nie przytłoczyło, muszę zająć się tą torbielą. Jedno jest pewne, mój mąż już wybił sobie z głowy że jest bezpłodny. ;)
Założę się, że jak wyleczsz ta torbiel, znajdziesz wymarzoną pracę to na spokojnie znajdziesz w ciążę. Musisz zająć się innymi aspektami waszego życia. Dopiero ślub wzieliscie. Korzystajcie, cieszcie się sobą, postaraj się chwilę zapomnieć o staraniach, nie myśleć. Może życie samo was zaskoczy. Tego wam życzę [emoji4]
 
Do góry