Próbowałam dostawiać najpierw na nakładkach bo miałam jednego sutka "wciągniętego" a drugiego normalnego i tak nie łapał. Ale to tak od przypadku do przypadku, nie codziennie. I ściągałam laktatorem, czasem 3x dziennie, czasem raz, czasem w ogóle (dziennie miałam max 100ml - 1 porcję). No i tak się bujałam do 5tż Janka i wtedy gdzieś przeczytałam, że podaje się pierś nie sutek, jak dziecko nie łapie to tak się spłaszcza w palcach brodawkę i otoczkę. No i zawzięłam się, że jeśli nie uda się kp to mam w dupie ten laktator i ściąganie. I ściskałam tego cycka wpychając mu do buzi, zmieniałam tylko strony. W ciągu doby karmiłam po 300 minut. Odstawiałam i dawałam mm jak już myślałam, że mi sutki spłoną ogniem piekielnym bo tak bolało jak ssał na sucho, lub jak się darł z głodu i ze zmęczenia. W 8 dni pobudził mi laktację na tyle, że przestałam dokarmiać mm [emoji14] wypijał wtedy około 650-700ml, więc ze 100ml dziennie musiało mi się zrobić tyle. A potem jak mu zaczęło wystarczać i ssał mniej niż te 300 minut, jednocześnie zaczął przesypiać 6,8,10h ciągiem w nocy, to musiałam odciągnąć bo cycki pełne. Teraz mam do 300ml dziennie nadwyżek i dzielę się z mamą wcześniaka z mojej okolicy
Ja miałam przegotowaną wodę odstawioną w takim plastikowym dzbanku z podziałką do odmierzania mleka czy cukru (miała dziubek więc wygodnie się lało [emoji41][emoji23]). Odlewałam ile trzeba do butelki, do mikro na 10 sekund, kontrolowałam termometrem bezdotykowym, 3 miarki mm, shake it shake it [emoji1787] potem dwa kółka butelką żeby piana zeszła i pakowałam do dziuba