Wczoraj rozmawialam wlasnie na ten temat z partnerem.
Moja znajoma byla we wczesnej ciąży (tez kolo 8 tc),dostala bóle i poszla do toalety,gdzie wszstko z niej wyszło,lacznie z dzieckiem. Mowila mi,ze nie jest pewna czy to bylo ono,ale tak jej sie wydaje.Nie wiedziala co z nim zrobic i spłukała wodę.To drastyczne,ale co zrobic w takiej sytuacji?
Jak uczylam sie na Analityce medycznej,przyniesli do nas plody z poronien w roznych tc ,zamknięte w sloikach po ogorkach. Moja wykładowczyni strasznie sie tym przejęła i oddala je do kościoła,w celu pochówku.I ksiadz je przyjął.
Tak jak mówię,ja rodzilam w 26tc,to normalnie mialam jeszcze chrzest ,ktorego udzielila na szybko położna,karte zgonu,pogrzeb itd...
Nie wiedzialam jednak,ze istnieje mozliwosc pochówku tak malych istot,a tym bardziej wydania aktu zgonu.
Olka,dobrze robisz. Ja tez po stracie wrocilam od razu do pracy.To mi bardzo pomogło.Dzieki temu nie myslalam tak o tym,co sie stalo i moglam zyc "normalnie".