reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

moim zdaniem i możecie się ze mną nie zgodzić , ale na tak wczesnym etapie ciąży to ustalanie tego wszystkiego żeby dostać macierzyński to naciąganie. Ja też jestem za tym, że natura lepiej wie kiedy usunąć wadliwy zarodek i lepiej teraz niż później. Ja wiem że nie byłabym w stanie poradzić sobie z chorym dzieckiem.

A ja myślę, że każdy ma inną mentalność. Ja sobie radzę bo to moje pierwsze poronienie i mam za sobą dwie zdrowe ciąże i dzieci z tych ciąż. Legalnie pracuję od lat, płacę ogromne podatki więc gdyby mój stan psychiczny mi na to nie pozwalał to nie miałabym sentymentów. Dla niektórych osób poronienie w 6tc nie będzie się różniło od tego w 19tc. Ból jest bólem i dla mnie nie możemy wyrokować, który jest lepszy, a który gorszy. Ja wizualizując sobie tą sytuację byłam dużo dzielniejsza niż jestem obecnie. Nie jesteśmy robotami, nie wszystko się zawsze da przewidzieć
 
reklama
Bardzo malutko jest poronień na naszej grupie. Jak byłam na forum z córką to na prawdę było dużo w pewnym momencie to dziewczyny bały się zaglądać na forum część też odeszła z tego powodu bo info je dolowaly. Tu jest na prawdę malutko i bardzo dobrze.

Co do postępowaniu przy poronieniu to ja wolę w domu na toalecie potem tylko na kontrolę. Raz przytrafił mi się szpital ale to było na samym początku i nie wiedziałam co i jak tzn z wykształcenia to oczywiście że wiedziałam ale emocje wtedy wzięły górę i poszłam do szpitala kompletnie niepotrzebnie. Tam nawet zrobili badanie zarodkowi ale nigdy nie poszłam odebrać
Punkt widzeinia,zalezy od punktu siedzenia...

Ty porownujesz na podstawie Twojej ostatniej grupy,gdzie przypadkow poronien bylo jeszcze więcej,a ja na podstawie mojej grupy,gdzie nie bylo wcale...
 
moim zdaniem i możecie się ze mną nie zgodzić , ale na tak wczesnym etapie ciąży to ustalanie tego wszystkiego żeby dostać macierzyński to naciąganie. Ja też jestem za tym, że natura lepiej wie kiedy usunąć wadliwy zarodek i lepiej teraz niż później. Ja wiem że nie byłabym w stanie poradzić sobie z chorym dzieckiem.
Bardzo krzywdzący pogląd. Chciałabym być taką osobą - poronię, to ok, natura tak chciała, założę podpaskę i do pracy. Niestety, nie jestem i po pierwszym poronieniu długo dochodziłam do siebie fizycznie i psychicznie, a największą tragedią dla mnie było to, że moje mikrodziecko skończyło w kiblu.
Popłakałam się jakiś czas temu, jak kolega udostępnił na FB link do artykułu o "pogrzebie nienarodzonych dzieci" i zrobił wielkie heheszki "jak można pochować kogoś, kto się nigdy nie urodził".
Jak ktoś mówił mi "ojej, no dobrze że w 6 tygodniu a nie w 6 miesiącu", pytałam, czy powiedziałby matce martwego 6-latka "dobrze, że teraz, a nie jak miał 60 lat? Bo dla mnie żaden moment nie jest dobry".
Dobrze wiem, że jestem przewrażliwiona.
Ale prawdopodobnie nie jestem jedyna i dla wielu kobiet możliwość pochówku dziecka i przeżycie żałoby po utraconej ciąży mogłoby pomóc uporać się z tym zdarzeniem.
Naprawdę, dla mnie to chlupnięcie do kibla i brak jakiegokolwiek namacalnego świadectwa, że wzbudziło się we mnie życie i przez chwilę istniało - było straszną traumą.
Wiem jednak, że nie dla każdej z nas będzie to tyle znaczyć i jak najbardziej to szanuję. Do czego zmierzam? Dobrze, że jest możliwość pochówku tych wczesnych ciąż, że wystawiają świadectwo martwego urodzenia. Nie każda z nas będzie chciała z tego skorzystać, ale dla wielu z nas będzie to pomocne w uporaniu się z traumą.
Myślę, że nikt nie będzie przechodził przez badania genetyczne i pochówek, tylko po to, żeby wyłudzić macierzyński 🤦
 
A ja myślę, że każdy ma inną mentalność. Ja sobie radzę bo to moje pierwsze poronienie i mam za sobą dwie zdrowe ciąże i dzieci z tych ciąż. Legalnie pracuję od lat, płacę ogromne podatki więc gdyby mój stan psychiczny mi na to nie pozwalał to nie miałabym sentymentów. Dla niektórych osób poronienie w 6tc nie będzie się różniło od tego w 19tc. Ból jest bólem i dla mnie nie możemy wyrokować, który jest lepszy, a który gorszy. Ja wizualizując sobie tą sytuację byłam dużo dzielniejsza niż jestem obecnie. Nie jesteśmy robotami, nie wszystko się zawsze da przewidzieć
Oczywiscie nie ma co dyskutować na ten temat.
Strata dziecka,nie zaleznie od tygodnia ,to zawsze strata.
Każdy przezywa to na swoj sposób.I kazdemu pomaga co innego.
Ze mna na przyklad nikt nie chcial rozmawiac ,poniewaz nie wiedział jak sie w tej sytuacji zachować.
A ja tego potrzebowalam. Mowienie o "tym" bardzo mi pomagało.
 
W 100 tzn w 80%?

"Podstawą przyznania urlopu macierzyńskiego i wypłaty zasiłku macierzyńskiego jest przekazanie skróconego aktu urodzenia martwego dziecka lub jego kopia potwierdzona za zgodność z oryginałem przez płatnika zasiłku. Wówczas pracownica może skorzystać z 8 tygodni (56 dni) urlopu macierzyńskiego, nie krócej jednak niż przez 7 dni od dnia zgonu dziecka (art. 1801 Kodeksu pracy). Zgodnie z tym artykułem, prawo do urlopu przysługuje w razie urodzenia martwego dziecka lub zgonu dziecka przed upływem 8 tygodni życia. Urlop macierzyński po poronieniu jest obligatoryjny i rozpoczyna się nie później niż w dniu porodu. Wysokość zasiłku macierzyńskiego wynosi 100% kwoty stanowiącej podstawę wymiaru zasiłku."
 
Ja mam już 2 dzieci więc może mi łatwiej mieć taki pogląd. Pewnie inny miałabym gdybym starała się długie lata o dziecko i bym poroniła. Kazda z nas przechodzi to inaczej. Macie rację. Ja na ten moment czekam do 12 stycznia. Wtedy będzie moja chwila prawdy. Czy jest zarodek czy puste jajo.
W zeszłym roku poroniłam w 9 tygodniu ciąży we wrześniu. Nie planowałam ciąży teraz zresztą też nie, ale wtedy mieliśmy świadomość że mam okres płodny. Tydzień po spoóźniajacym się okresie zrobiłam test i wyszły 2 grube krechy. Najpierw szok, niedowierzanie, płacz gdzie umiejscowimy w naszym mieszkaniu dziecko, że miałam dostac awans, że to nie jest dobry czas. Potem ochłonęłam i poczułam radość że będę mogła poczuć jeszcze raz te kopnięcia w brzuchu, że pójdę na zwolnienie trochę odpocznę . Po pierwszej wizycie w 7tc2 dniu wyszłam skołowana, bo już wiedziałam że coś jest nie tak. Ciąża młodsza o 2 tygodnie . Brak zarodka. Lekarz nic nie powiedział że jest nie tak, normalnie dał skierowania na badania założył kartę ciąży. Niestety do kolejnej wizyty nie dotrwałam. Zaczęłam plamić, bolało mnie podbrzusze. Pojechałam na następny dzień na SOR a lekarz w trakcie badania USg stwierdził że on nic nie widzi. Dał wybór albo kładą mnie na oddział albo idę do domu. Wybrałam dom , po powrocie się rozkręciło. Ponad tydzień krwawiłam ze skrzepami i po tygodniu miałam kontrolę u swojego lekarza. Sprawdził że wszystko dobrze samo się oczyściło. Nie powiem przeżyłam to i przez kilka następnych miesięcy bardzo chciałam być znowu w ciąży, ale mąż nie chciał. Potem już mi totalnie minęło , bo po pierwsze wiek już nie ten, mam problemy z kręgosłupem się okazało, niedoczynność tarczycy, IO więc naprawdę odpuściłam sobie kolejne dziecko. Tym bardziej że nie mam wsparcia w mężu.
 
Hej dziewczyny, ja idę jutro na wizytę; miałam iść 3 stycznia, ale w związku z tym, ze już biorę heparynę muszę w miarę szybko stwierdzić, czy pęcherzyk jest dobrze ulokowany. To będzie 6 tyg równo, ale ze mam długie cykle to myśle ze tak Ok 5+3. Trzymajcie kciuki, bo jestem po poronieniu i kłuje mnie w podbrzuszu. Oczywiście emocje są. Czy któraś z Was jutro tez ma wizytę?
 
reklama
Powiem Wam, że to moja pierwsza ciąża i tez od czytania naszej grupy miałam koszmary, bo dużo tutaj nieszczęść lub nieciekawych zjawisk 😞 ale ciężko po prostu nie czytać…
 
Do góry