I pierwszy i drugi sn. Pierwszy bez znieczulenia i bardzo źle wspominam. Nie zauważyli na usg, że syn jest owinięty pępowiną, mial z pępowiny szelki plus wokoł szyi. Ja parłam on szedl do przodu i wracal..
Bóle z krzyża. Zrobila sie nerwówka, zbieglo sie sporo osób, bo już zaczęło spadać mu tętno, wjechało na sale vacum i wtedy cale szczescie urodziłam sama, bez pomocy tego ustrojstwa. Już totalnie nie wiedziałam co sie ze mną dzieje, myślałam że zejdę. W pierwszej chwili jak zapytali czy chcę dziecko na ręce, to poprosiłam żeby dali mężowi. Dopiero po chwili bylam na siłach, żeby go wziąć. Drugi poród już ze znieczuleniem, bóle z brzucha.Do samego konca byłam w pełni świadoma, żartowalismy sobie, śmialiśmy się.No niebo a ziemia w porównaniu z pierwszym. A jak urodziłam syna to płakałam ze wzruszenia (przy pierwszym to nie do konca ogarnialam sytuacje z tego bólu
)Dali mi go dosłownie na chwilkę i zabrali bo pojechał od razu na badania i podpięcie leków, żeby bezpiecznie dotrwał do pierwszej operacji(w 7 dobie życia miał pierwszą )