reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

A powiedzcie jak było że staraniami u Was? W którym cyklu się udało?
My walczyliśmy od sierpnia ubiegłego roku, ale ze względu na wyjazdy Męża kilka cykli odpadło.
W naszym przypadku udało się w pierwszym cyklu po HSG, na kolejny miałam zalecony Clostilbegyt, ale z racji II kresek nie zdazylam wykupić 😊
o pierwszą córkę staraliśmy się rok i 5 miesięcy, a teraz o tą dokładnie równe półtora roku 😁
 
reklama
No właśnie ja patrzę w lustro to stwierdzam, że niczego sobie, dobrze się czuje, tak jak zawsze jak patrzę w lustro jak mam owulację, czuję się ładnie ☺️ A mnie wczoraj kapusta kiszona odrzucała jak jadłam, a kocham kwaśne..
To oby szczęśliwie do pierwszych prenatalnych i zobaczymy czy wierzyć w zabobony odnośnie płci 😉
 
Hej dziewczyny. Domniemana owulacja była 19 listopada, ale nie robię żadnych monitoringów więc nie mogę być pewna. Okres spodziewany w poprzednią sobotę. W piątek zaczął się ból brzucha, byłam pewna, że czas na okres i "znowu w cyklu mi nie wyszłooo". W sobotę delikatne brązowe plamienie na papierze, ale do wieczora zrobiło się cicho, tylko nadal bolał brzuch. Dodam, że w czwartek robiłam test i zobaczyłam biel wizira. W niedzielę wieczorem nie wytrzymałam i zrobiłam test pinka - wyszła lekka kreska, ale że pinki oszukują, poleciałam do apteki po kolejne testy.

W nocy obudziłam się, bo bardzo potrzebowałam do toalety, więc postanowiłam zrobić test. I był zepsuty! Nic na nim nie było widać. Bez większej nadziei w pon rano zrobiłam ostatni test - i wtedy wyszła wyraźną druga kreska!

Beta z pon wyniosła zaledwie 31. Od razu umówiłam się do lekarza po leki, bo mam za sobą jedno poronienie. Dał mi progesteron i kazał obserwować, wrócić najlepiej za 2 tygodnie.

Więc tak trochę się witam, a trochę nie 😊

Siedzę na zwolnieniu, żeby ogarnąć sytuację psychicznie. Plamien póki co nie ma, tylko brzuch pobolewa. Mama na mnie wrzeszczy, żebym przeleżała cały pierwszy trymestr. Nie bardzo mi to po drodze z moją sytuacją zawodową. W grudniu mogę sobie przeleżeć, ale w styczniu... Jeśli nic sie nie będzie dzialo, to nie bardzo.

I mój dylemat jest taki. Żyć normalnie i czekać na rozwój sytuacji? Iść do pracy? Boje się, że pójdę do pracy, a stres i pośpiech zaszkodzą ciąży. A później będę siebie obwiniać. Jaki Wy macie plan, przeczekać pierwszy semestr, czy normalnie pracujecie? Wybaczcie nie zdążę teraz nadrobić wątku, ale postaram się później być na bieżąco.
To zależy jak się czujesz. Ja w pierwszej ciąży pracowałam do końca 7miesiaca. Nie chciałam siedzieć w domu. Nie miałam lekkiej pracy. W drugiej miałam od początku problemy i brałam duphaston,potem leki na podtrzymanie i nie mogłam pracować. Najlepiej posłuchać lekarza.
 
To moja czwarta ciąża i w każdej poprzedniej serduszko pokazywało się w 5+3/5+4. Biorąc pod uwagę, że wyraźny test wyszedł mi szybko, a beta i wielkość pęcherzyka wskazują na skończony 6tc to raczej proces się zatrzymał. Mam jeszcze jutro powtórzyć betę, ale tak jak pisałam - obstawiam, że choroba na wczesnym etapie po prostu zahamowała ciążę.
Moze nie nastawiaj się zle? Każda ciąża jest inna. A dzieciaczki są tej samej płci?
 
reklama
Do góry