reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

Co do zwolnień to indywidualna sprawa każdego. Ja chciałam pracować do marca ale nie wyjdzie mi to. Pracuję w 🐞 jako kasjer więc tryb siedząco dżwigający ale nie było mi jakoś ciężej niż zawsze. Po pierwsaej wizycie powiedziałam kierownikowi o ciąży i bez nerwów czy złości powiedział żebym od stycznia już poszła na L4 bo praca jest jaka jest a on nie chce mieć wyżutów sumienia gdyby coś pożniej było nie tak. Piszecie o wirusach i covidzie. U mnie początek roku jest pełen strachu. Jesteśmy na kwarantannie bo mąż ma covid. Wychodzi na to, analizując objawy, że ja i dzieci też to mieliśmy w grudniu, więc kolejnej wizyty boję się bardzo bo nie wiem jaki to będzie miało wpływ na zarodek a.kolejna wizyta dopiero 18.01.
Ja Covida przeszlam 4/5 tydz ciązy😢 Tez się bardzo boje czy cos później nie wyjdzie z tego powodu. Póki co na wizycie serduszko biło, ale jeszcze za wcześnie by ocenić czy covid cos namieszał.
 
reklama
Dzisiaj takze zmierzylam cukier na czczo i mialam 91.
Masz swój glukometr czy w lab? Może też być tak że glukometr zawyża/zaniża o ileś tam jednostek, zależy od glukometru, więc może akurat Twoj zawyża i nie ma co panikować ;) gorzej jak zaniża.. Tam na grupie dziewczyny pisały ze mialy glukometry które kłamały nawet o 20 jednostek! 😱 Ja zabrałam glukometr na badania do lab.. i zaraz po pobraniu krwi do badań,zmierzyłam sobie tez poziom cukru swoim glukometrem. Różnicę miedzy wynikami z gluko a z lab mialam 3 jednostki.
 
O, to jest właśnie to. Niby praca biurowa nie powinna zagrażać ciąży, ale widzę, jak jest u mnie. Pierdylion razy dziennie wstaję i siadam, bo a to trzeba wziąć dokumenty, a to zdjąć jakiś segregator (uroki bycia najwyższą osobą w pracy), a to szefowa domaga się szklanki wody czy kawusi. Albo stanie przy ksero i skanowanie. Plus kaszlący klienci, którzy nigdy nie mają maseczki 🤦 po całym dniu pracy zawsze boli mnie podbrzusze, a przecież niby nic fizycznie nie robiłam ciężkiego. Na razie pracuję, po najbliższej wizycie zobaczę, jaki mój los.

Ale wiesz że robienie kawy szefowej to mobbing?
 
Crazy Fox 95 jeśli czujesz się na siłach to pracuj. Ja chcę popracować do końca marca, bo od stycznia dostałam podwyżkę i chciałabym coś z niej skorzystać, ale zobaczymy jak wyjdzie. Na razie czuję się dobrze i nie chce by ktokolwiek w pracy wiedział że jestem w ciąży. Różnie może być i nie chce później gadania po kątach.
Doskonale to rozumiem, bo miałam identyczne obawy. Tez bardzo chciałam poczekać z informowaniem wszystkich w pracy o tym co się dzieje - chociaż do USG genetycznego, które będzie w drugiej połowie stycznia.

Ale niestety wieczne mdłości w pracy, zapach jedzenia (mamy stół do jedzenia obiadów w głównej sali ze stanowiskami pracy) przestałam jeść przy stole tylko gdzieś w kącie…. Ah i szefowa jeszcze się uparła ze musze jeździć na drugi koniec Warszawy na budowę w ramach pracy —— a tam już co tydzień inni ludzie (covid) słabe stanowisko pracy (biura na budowie nie są tak przystosowane jak te stanowiska w biurze stacjonarnym) musiałam co tydzień dźwigać laptop na ta budowę przez to całe miasto, dwa razy więcej komunikacji miejskiej, a przy okazji non stop się bałam ze wyślą mnie na ta budowę coś zmierzyć albo ogarnąć a tam głośno pełno pyłu maszyn robotników i miejsc gdzie w każdej chwili mogłam się potknąć i stwierdziłam ze musze już powiedzieć szefowej aby zmieniła mi zakres obowiązków….
Ale dzięki temu czuje ze mam już w pracy immunitet - nie zamierzam siedzieć po godzinach — jak to często bywało, nie musze jeździć na budowę, czuje ze mogę dawać z siebie mniej ;) a niestety jestem pracoholiczką robiąca wsystko na 200% wiec to tylko z korzyścią dla mnie.

Nie ma przepisu kiedy informować i jak - ważne aby to zrobić w momencie KOMFORTOWYM dla ciebie :) to ty musisz się dobrze z tym czuć i czuć ze to ten moment….

Mi tez teraz dziwnie jak ludzie w pracy coś tam gadają ze jaki to poród a jaki szpital a jakie coś tam…. a odpukać różnie bywa i nie czuje się z tym dobrze…. Bo ja myślami jestem na etapie „oby było wszystko w porządku oby dzidziuś był zdrowy, oby nic się złego nie wydarzyło przez najbliższe 3 tygodnie i później również” …..
No ale jak pisałam miałam inne plusy z tego i musiałam zaryzykować
 
Dziewczyny, chciałam Was podpytać w temacie „zwolnienia lekarskiego”. Jest nas tu dużo, chętnie usłyszę jakie macie do tego podejście.

Pracuje na etacie przy komputerze - praca biurowa. Jak już wcześniej wspominałam to jest moja pierwsza ciąża, więc wszystkiego się uczę głównie z obserwacji . Koleżanka z pracy, która była w ciąży rok temu poszła na zwolnienie lekarskie dopiero w 6-7 miesiącu, dlatego stwierdziłam, że pewnie to standard (w pracy biurowej) i nawet nie myślałam o zwolnieniu na tym etapie (9 tydz.).

Ale potem pojechaliśmy do teściów na Święta i się zaczęło…: że koniecznie musze iść na zwolnienie, ze to jedyny moment w którym kobieta może w ogóle skorzystać z takiego zwolnienia i po prostu trzeba brać w ciemno, ze lekarze dają bez problemu po prostu się mówi i się dostaje i ze koniecznie nawet jakbym nie miała żadnych dolegliwości chorobowych to jest mój czas żeby sobie odpocząć i się przygotować itp. A po drugie dojeżdżam pociągiem do pracy jest covid i w ogóle nie powinnam się narażać i ze mam lekarza od razu poprosić o zwolnienie. Ah i nie ważne czy mam tylko małe mdłości czy ich w ogóle nie mam. Ze większość kobiet w ciąży od razu idzie na zwolnienie z automatu.

Powiem szczerze, ze ta opinia bardzo mnie zdziwiła, bo osobiście nie znam żadnej kobiety, która poszła (w pracy biurowej mówię tu oczywiście o sytuacji gdzie nie ma żadnych wskazań do zwolnienia) od razu na zwolnienie. Oczywiście mam czasami mdłości i cały dzień, ale nie wydało mi sie to na tyle silnym powodem aby lekarz wystawił zwolnienie - i to już do końca ciąży. Zreszta lekarz który prowadzi moja ciąże nawet nie zapytał gdzie pracuje i nie sprawdził czy są w ogóle jakieś przeciwwskazania do pracy - ale z racji ze pracuje w biurze stwierdziłam ze i sama nie poruszę tego tematu.

Trochę tez poczytałam o zwolnieniach lekarskich i o tym ze ZUS może zrobić kontrole i ogólnie jak coś mu sie nie spodoba to nawet odebrać cały zasiłek i donieść pracodawcy, a z racji ze jestem absolutnie największa panikara na świecie to od razu stwierdziłam, ze co to za przyjemność z niepracowania i byciu w domu jak ZUS może mnie kontrolować i za każdym razem jak wyjdę na spacer to będę sie denerwować ze już przekraczam warunki zwolnienia….

Wiec mam bardzo mieszkane uczucia bo nie widzę powodu aby brać zwolnienie lekarskie: powoli sie uczę jak jeść aby nie było mi nie dobrze w biurze, mdłości bywają a kolejnego dnia słabną, a innych przypadłości nie mam wiec nie ma innego wskazania do zwolnienia, wiadomo jeszcze covid i komunikacja miejska. Mimo tego teściowa jak dzwoni za każdym razem mówi ze mam iść w tej chwili na zwolnienie i mam mętlik w głowie.

Wiec podsumowując ten przydługi wpis 😅😅😅
Co myślicie o zwolnieniach lekarskich we wczesnej ciązy „na żądanie” - kiedy to nie ma większych wskazań do zwolnienia prócz (nie codziennych) mdłości - oczywiście nie mówię tu o zwoleniach kiedy trzeba na nic isc bo rodzaj pracy nie jest wskazany dla kobiet w ciazy, albo są jakieś wskazania zdrowotne itp. Jak w ogóle lekarze podchodzą do takich zwolnień „bo trochę złe się czuje w 9 tygodniu”?

Jestem bardzo ciekawa waszego doświadczenia i opinii !!!! :D
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry