reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe Mamy 2021

A jak u Was z izolowaniem się? Ja czuję się jak trendowata-siedze sama i widuje tylko meza i czasami Mamę, ktora pracuje w szpitalu i odwiedza mnie jak jest świeżo po testach....
Ja praktycznie ciągle siedzę w domu, razem z mężem, czasami widuje rodziców, ale bardzo mocno uważamy. I pewnie tak to potrwa jeszcze, nie chce ryzykować
 
reklama
A jak u Was z izolowaniem się? Ja czuję się jak trendowata-siedze sama i widuje tylko meza i czasami Mamę, ktora pracuje w szpitalu i odwiedza mnie jak jest świeżo po testach....
Jakoś przez ten już prawie rok przyzwyczaiłam się do braku częstszych wizyt gdziekolwiek, ale też na 100% nie jestem odizolowana od wszystkich :)
 
Przypadkiem zajrzałam na forum i dołączam do grona sierpniowek:) Spodziewam się cudu w okolicach 26 sierpnia 8-) Zaskakujące ,że to pierwsze a nie boje się niczego, czasem się martwię, że nie ma we mnie takich uczuć 😆 Jedyne co mnie nurtuje to praca, bo do tej pory było świetnie ale od kilku dni mdłości i niestety wymioty, senność i trudności z koncentracją 🙄 Zastanawiam się czy wytrwać w pracy, może to się zaraz poprawi🙈 czy jednak myśleć o zwolnieniu. Prace bardzo lubię chodz zwykle wszyscy radzą się zastanowić bo to terapia dzieci do 7 r.z w tym autyści i zaburzenia zachowania. Jednak po prostu uwielbiam te maluchy i sama już nie wiem. Moja ginekolog uznała też, że choroby wieku dziecięcego mi nie zagrażaja ale samopoczucie spada z dnia na dzień 🙈
A to ciekawe, po czym lekarka stwierdziła, że choroby wieku dziecięcego Ci nie zagrażają? Ja pracuję w podobnym miejscu choć dzieci jest podejrzewam o wiele więcej i jestem chorowitą osobą i bardzo się właśnie tego boję. Mimo już wcale niemałego stażu nie nabrałam wcale odporności i większość choróbsk przejmuję niestety... Teraz u nas panuje choroba zakaźna typowa dla dzieci, której ja nie przechodziłam i jestem przerażona. Jutro o ile znów nie odwołają mi wizyty, idę do nowej lekarki i będę z nią rozmawiała na ten temat i ewentualnego zwolnienia bo szczerze mam dużo obaw.
 
A to ciekawe, po czym lekarka stwierdziła, że choroby wieku dziecięcego Ci nie zagrażają? Ja pracuję w podobnym miejscu choć dzieci jest podejrzewam o wiele więcej i jestem chorowitą osobą i bardzo się właśnie tego boję. Mimo już wcale niemałego stażu nie nabrałam wcale odporności i większość choróbsk przejmuję niestety... Teraz u nas panuje choroba zakaźna typowa dla dzieci, której ja nie przechodziłam i jestem przerażona. Jutro o ile znów nie odwołają mi wizyty, idę do nowej lekarki i będę z nią rozmawiała na ten temat i ewentualnego zwolnienia bo szczerze mam dużo obaw.
Przy pracy z dziećmi należy uważać na cytomegalię, jeśli dobrze pamiętam, jest nazywana chorobą przedszkolanek.
 
A jak u Was z izolowaniem się? Ja czuję się jak trendowata-siedze sama i widuje tylko meza i czasami Mamę, ktora pracuje w szpitalu i odwiedza mnie jak jest świeżo po testach....
U mnie bardzo dobrze, tzn. 90% czasu spędzam tylko z mężem, około raz na 2 tygodnie spotkanie ze znajomymi i tyle. Restauracje zamknięte, to też nic nie kusi.
 
Przy pracy z dziećmi należy uważać na cytomegalię, jeśli dobrze pamiętam, jest nazywana chorobą przedszkolanek.
Tak naprawdę zależy od organizmu i chorób, które często występują, u nas co jakiś czas rumień zakaźny, ospa, jelitówki. Każda choroba bardzo osłabia, nawet jeśli nie ma bezpośrednio negatywnych skutków dla dziecka. U mnie średnio co miesiąc, półtorej albo angina albo zatoki albo przeziębienie z gorączką... Także słabo.
 
A to ciekawe, po czym lekarka stwierdziła, że choroby wieku dziecięcego Ci nie zagrażają? Ja pracuję w podobnym miejscu choć dzieci jest podejrzewam o wiele więcej i jestem chorowitą osobą i bardzo się właśnie tego boję. Mimo już wcale niemałego stażu nie nabrałam wcale odporności i większość choróbsk przejmuję niestety... Teraz u nas panuje choroba zakaźna typowa dla dzieci, której ja nie przechodziłam i jestem przerażona. Jutro o ile znów nie odwołają mi wizyty, idę do nowej lekarki i będę z nią rozmawiała na ten temat i ewentualnego zwolnienia bo szczerze mam dużo obaw.
Niestety nie wyjaśniła mi na jakiej podstawie wysuwa takie twierdzenie, jedynie co ją zastanowilo to różyczka, ale ze względu na to że były szczepienia to nie ma się czym przejmować. Sama mam wątpliwości co do jej oceny i jutro będę to konsultowac z innym lekarzem. Martwi mnie, że rodzice ponownie zaczynają przyprowadzać zakatarzone dzieci mimo że podpisują oświadczenia ,że są zdrowi... Plus absurd, kiedy matka przyprowadza dziecko i nie przyznaje się że czeka na wynik testu ,po czym ogłasza że jest pozytywny to po prostu brak słów 🙄
 
Niestety nie wyjaśniła mi na jakiej podstawie wysuwa takie twierdzenie, jedynie co ją zastanowilo to różyczka, ale ze względu na to że były szczepienia to nie ma się czym przejmować. Sama mam wątpliwości co do jej oceny i jutro będę to konsultowac z innym lekarzem. Martwi mnie, że rodzice ponownie zaczynają przyprowadzać zakatarzone dzieci mimo że podpisują oświadczenia ,że są zdrowi... Plus absurd, kiedy matka przyprowadza dziecko i nie przyznaje się że czeka na wynik testu ,po czym ogłasza że jest pozytywny to po prostu brak słów 🙄
U nas już nawet nie informują o sprawach covidowych, choć czasami z dnia na dzień znikają i nie przyznają się, że to covid. Odsyłanie chorych dzieci do domu kończy się niestety nafaszerowaniem lekami i na drugi dzień dziecko otępiałe, ale przecież nie ma gorączki bo syrop działa... Pytam bo właśnie wydaje mi się to dziwne, rozumiem, żeby nie panikować, ale niemniej jednak skupisko tylu bakterii i jeszcze do tego covid to śmiałe stwierdzenie, że nic Ci nie grozi.
 
reklama
U nas już nawet nie informują o sprawach covidowych, choć czasami z dnia na dzień znikają i nie przyznają się, że to covid. Odsyłanie chorych dzieci do domu kończy się niestety nafaszerowaniem lekami i na drugi dzień dziecko otępiałe, ale przecież nie ma gorączki bo syrop działa... Pytam bo właśnie wydaje mi się to dziwne, rozumiem, żeby nie panikować, ale niemniej jednak skupisko tylu bakterii i jeszcze do tego covid to śmiałe stwierdzenie, że nic Ci nie grozi.
Ja również podzielam te wątpliwości, tym bardziej, że media wszędzie wręcz "krzyczą" o ryzyku zakażenia, dystansie,maseczkach itd. Zasadniczo to pani nawet nie wspomniała o Covidzie, miałam wręcz wrażenie, że on tego dnia nie istnieje w jej gabinecie. Trudno mi to jakoś racjonalnie wyjaśnić. Liczę, że inny lekarz jakoś to wyjaśni. Sama mam świadomość,że ryzyko jest, tym bardziej, że zeszłoroczny przełom stycznia i lutego okazał się szczytem zachorowań u dzieci więc teraz spodziewam się podobnej sytuacji i obawy niestety też są
 
Do góry