czesc dziewczyny,
My dzisiaj idziemy do gina wieczorkiem, więc zobaczymy co i jak :-)
U nas słoneczko, ale też smutne wieści..
Wczoraj zdiagnozowano u mojej najstarszej suczki nowotwór kości
Będziemy musieli uśpić kochaną sunię... Koszmar jakiś!
A dlaczego musisz czekać??
Ja też z Krakowa (prawie), więc się wtrącę do rozmowy. Rodziłam w Siemiradzkiego i teraz tez mam taki zamiar.
Niestety mój poród, ku mojej rozpaczy wtedy - odbył się przez cc. Przenosiłam ciąże tydzień, nie dali rady sprowokować mnie do akcji (leżałam jakies 5 godzin pod kroplówką), a w końcu na usg wyszło ze dziecko ok 4,5 kg i ruchy płodu słabe... No a ze ponad 4 kg to wskazanie do cesarki, to powiedzieli ze radzą się zgodzić.
A ja tak STRASZNIE chciałam wtedy rodzić naturalnie!!!!! I tak się zdenerwowałam że dla dobra dziecka musze dac sie pociąć ze przy wejsciu na sale operacyjną miałam pożądne skurcze hihi.
Teraz jednak chyba tez szykuje mi sie cc :-( Choć to nic pewnego narazie.
No miejmy nadzieję ze się nie załapiesz na ospę bo to niebezpieczne!!
Ale u mnie też dziecię chore - angina ropna, antybiotyk....
Natt, trzymaj się kobieto! Ciężko tak w ciąży być samej...
Ja co prawda w pierwszej ciazy byłam sama niemal całymi dniami (chłop wracał do domu ok 23, a wyjezdzał z rana... Do tego mieszkałam w wynajmowanym domu, w obcej wsi, a rodzina i znajomi 70km ode mnie.... Ale ja mam troche inny charakter - dawałam radę.
Jakby mi chłop miał zarabiać kokosy, to bym jakoś przeżyła pare miesiecy rozłaki...
Przynajmniej by mnie nie denerwował codziennie ;-)
Ale współczuję Ci ogromnie, bo musi Ci być strasznie smutno i ciężko zwłaszcza w ciąży...
My dzisiaj idziemy do gina wieczorkiem, więc zobaczymy co i jak :-)
U nas słoneczko, ale też smutne wieści..
Wczoraj zdiagnozowano u mojej najstarszej suczki nowotwór kości
Będziemy musieli uśpić kochaną sunię... Koszmar jakiś!
rosne w oczach a dopiero za tydzien moge sie przyznac do ciazy w pracy...mam nadzieje ze nikt mnie wcdzesniej nie wyczuje...
A dlaczego musisz czekać??
gosia a gdzie będziesz rodzić? Ja też bym chciała cesarkę jak tylko mój gin się zgodzi
Ja też z Krakowa (prawie), więc się wtrącę do rozmowy. Rodziłam w Siemiradzkiego i teraz tez mam taki zamiar.
Niestety mój poród, ku mojej rozpaczy wtedy - odbył się przez cc. Przenosiłam ciąże tydzień, nie dali rady sprowokować mnie do akcji (leżałam jakies 5 godzin pod kroplówką), a w końcu na usg wyszło ze dziecko ok 4,5 kg i ruchy płodu słabe... No a ze ponad 4 kg to wskazanie do cesarki, to powiedzieli ze radzą się zgodzić.
A ja tak STRASZNIE chciałam wtedy rodzić naturalnie!!!!! I tak się zdenerwowałam że dla dobra dziecka musze dac sie pociąć ze przy wejsciu na sale operacyjną miałam pożądne skurcze hihi.
Teraz jednak chyba tez szykuje mi sie cc :-( Choć to nic pewnego narazie.
hmm a ja własnie nie wiem czy iść do szpitala gdzie pracuje mój ginekolog bo to jest szpital w Pszczynie nie słyszałam o nim za dobrych opinii...i jakoś nie bardzo uśmiecha mi się tam iść... wolałabym rodzic w Tychach(oczywiście o tym szpitalu tez słyszałam i dobre i złe opinie) tam tez mam znajomego lekarza (przyszły teść mojej kuzynki) wiec tez się niczego przy nim nie boje... no ale co wybiorę to jeszcze nie wiem..
Hej!
Sporo mnie nie było, ale i tak nikt o mnie nie pamięta :-(
U nas chorobowo - Filip ma ospę. Trochę boję się o siebie, bo prawdopodobnie nie chorowałam. Okaże się w najbliższych dniach czy się zaraziłam. Mam nadzieję, że nie.
No miejmy nadzieję ze się nie załapiesz na ospę bo to niebezpieczne!!
Ale u mnie też dziecię chore - angina ropna, antybiotyk....
Ochhh Dziewczynki! Jak mi jest źle,smutno i ogólnie koszmarnie!!!!! J. właśnie odlatuje do tego głupiego Frankfurtu,a my tu same zostałyśmy jak palec.
Natt, trzymaj się kobieto! Ciężko tak w ciąży być samej...
Ja co prawda w pierwszej ciazy byłam sama niemal całymi dniami (chłop wracał do domu ok 23, a wyjezdzał z rana... Do tego mieszkałam w wynajmowanym domu, w obcej wsi, a rodzina i znajomi 70km ode mnie.... Ale ja mam troche inny charakter - dawałam radę.
Jakby mi chłop miał zarabiać kokosy, to bym jakoś przeżyła pare miesiecy rozłaki...
Przynajmniej by mnie nie denerwował codziennie ;-)
Ale współczuję Ci ogromnie, bo musi Ci być strasznie smutno i ciężko zwłaszcza w ciąży...