Dzięki Szuszu i Taycia ;-)
Ja mam lat 26..no rocznikowo ;-) i sama nie wiem, czy to dużo czy mało- jak dla mnie.
U mnie wszyscy w rodzinie mieli średnio max.20, więc można powiedzieć, że podniosłam średnią.
Też nigdy nie chciałam mieć dzieci..
Z moim mężem jesteśmy razem 7 lat, od 5 lat razem mieszkamy, ślub wzięliśmy w końcu w sierpniu, ku uciesze wyczekujących rodziców.
Pamiętam jak byliśmy 18 letnimi gówniarzami, to oboje byliśmy zdania , że jak co to usuniemy absolutnie

Potem się zmieniło mojemu mężowi, ku memu zszokowaniu.
Na końcu zmieniło się i mi na zasadzie jak będzie to będzie.
Nigdy nie chciałam mieć dzieci, ale nie też- że nie chciałam mieć ich wcale w ogóle.
Nie aż do tego stopnia.
Wiedziałam, że prędzej czy później trzeba się będzie zdecydować.
To "trzeba" brzmi tak dziwnie bez uczuciowo, bo w zasadzie nie wiem czym się ta potrzeba kierowała, instynktem ? ;-)
Wstyd się przyznawać, ale nic nie czuję jak widzę obce dzieci.
Inne dziewczyny aż się trzęsą, miziu miziu a potem wysokie piszczące dźwięki, znacie na pewno te klimaty.
A ja stoję jak słup.
Czasem mi głupio jak odwiedzam moją koleżankę, która ma 4 miesięcznego synka.
Bo ona widać, tak by chciała, żebym ja się podniecała, jak przyjeżdżam po nią na zakupy, to konieczne chce żebym weszła na górę "przywitać się" z małym, jak jestem u niej to mi go wciska na ręce, a ja spoko- mogę, ale sama bym z inicjatywą nie wyszła.
A teraz jak jestem w ciąży to "powinnam" nie? Tak se ludzie rozumują.
No ale nic.. pewno mi się też włączy, to kiedyś.
Bo w końcu moje żółtko (tak se je nazywam

) jest dla mnie ważne i bardzo chcę, żeby nigdzie nie miało zamiaru się "wybierać" przez ten cały pierwszy trymestr (póki co, w drugim będzie przez drugi

)
Z moimi psami, to taka dłuższa historia niż tylko chlapanie glutami..

Starszy, mastiff angielski chrapie strasznie.
Chrapie tak, że sąsiedzi obok przeprowadzili się do innej sypialni.
Wiem, że to brzmi śmiesznie ale to jest tragedia.
I wyobraźcie sobie, że Pańca (czyt ja) od kiedy jest w ciąży ma awersję do pieska.
Wstyd mi, ale nie umiem sobie z tym poradzić.
NIGDY nie słyszałam jego chrapania.. przez 5 lat nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu.
A teraz budzę się po nocach, wyzywam i wyganiam go do innego pokoju.
Denerwuje mnie to jego strzelanie śliną i wypadanie włosów..
W ogóle wszystko mnie w nim denerwuje.. a on jest coraz bardziej tym załamany.
To widać.
A ja nie umiem na razie sobie z tym poradzić.
Drugi pies nie denerwuje mnie wcale. Jest innej rasy i nie ma tych "ozdobników".
Jest mi z tym podwójnie źle, bo mam deja vu..
Moja mama, jak się urodził mój 12 lat młodszy brat, wydała mojego psa (boksera) ku mojej rozpaczy- właśnie z tych samych względów- z których teraz mój starszy pies doprowadza mnie do szału.
Póki co, proszę Was o wyrozumiałość i wybaczenie mi moich eposów, ale zrytą głowę przez hormony mam okrutnie.
Wiem to i wcale mi się to nie podoba

generalnie z jednej strony bez kija do mnie nie podchodź a z drugiej strony oaza spokoju..
No nic.. życzę Wam wszystkim spokojnego dnia, ciesze się że tu trafiłam, choć nigdy się tego nie spodziewałam..