flower myślę, że takie pismo z uwzględnieniem preferowanych godzin pracy jest bardzo dobrym pomysłem. Jako takiego obowiązku nie ma w przepisach, bo zazwyczaj się człek 'dogaduje' chyba już z pracodawcą. Ale ja tak jak Ty by takowe pismo złożyła - będzie od razu jasność.
Karolaola a skąd wiadomo, że maluch ma coś nie tak z wędzidełkiem?
I wiesz, ja też mam schizę, że ryż zakleja tyłek ale kupiłam w eko szopie ryż brązowy i go gotuję a potem blenduję i taki kleik podaję np. ze startym jabłkiem (taki deser znika w ilości 200 ml
) albo do zupki. I z racji tego, że ten niełuskany ryż ma więcej błonika i jest zdrowszy koopa piękna i nic się nie zakleja
. Polecam Ci.
Jagienka gratki dla Laurki, że zdecydowała się na nowe smaki.
A historia Madzi....no cóż, my z M. od początku mieliśmy przeczucie, że coś tu się kupy nie trzyma. Ja też nie dam sobie powiedzieć, że matka ze stresu/szoku je wynosi do lasu. Człowiek w takiej sytuacji rozpaczliwie szuka pomocy.Krzyczy, biega, szuka lekarza......No i wyślizgujące się dziecko spadające na próg (zazwyczaj drewniany) to sobie może siniaków narobić i coś złamać ale nie od razu uraz śmiertelny....no chyba, że ktoś nim celowo rzuci jak cegłą o podłogę......Modlę się aby ona ją jednak 'sprzedała' do adopcji......:-(