Kupciusia
Fanka BB :)
Noooo Jagoda, to super wieści, że coś się zaczyna dziać! A ten masaż szyjki nie był bolesny? Ponoć może być baaaardzo nieprzyjemny delikatnie mówiąc. Pytałam o to na szkole rodzenia i położna powiedziała, że jeśli jest bolesny, to jest to błąd w sztuce medycznej i może powodować pękanie szyjki. Ale, że umiejętne, czasem nawet smyrnięcie popycha akcję porodową. U mnie w szpitalu raczej starają się tego unikać ze względu na możliwość pękania, ale nie powiedziała też, że całkiem się nie zdarza. Trzymam mocno kciuki za szybkie rozwiązanie bez "udziwnień"! I zdrowego pięknego dzidziusia!
Żabila to niefajnie z tą cholestazą. Już niedużo Ci zostało, to dacie radę !
W ogóle wszystkim dziewczynom w bezpiecznym okresie życzę rozwiązania, bo ja dopiero w 36 tc, a już mam poważnie dość. Co to będzie za 2-3 tygodnie....
Byłam dzisiaj na badaniach: mocz, morfologia, GBS i HBS. Zdenerwowali mnie w laboratorium, bo mnie z tym GBSem odsylali 3 razy miedzy szpitalem, a punktem pobrań, a się w końcu okazało, że kobieta w rejestracji dała ciała i powinna mnie od razu bez gadania zarejestrować. Jakiś lekarz powiedział na koniec, że ona to jest do zwolnienia, bo się tam nie nadaje, tak pacjentów traktować. Za to był w poczekalni 5-letni chłopiec, który ciagle przytulał mi się do brzucha i całował i głaskał tak delikatnie bardzo.
Dziewczyny ja nie wiem skąd Wy powyciągałyście tych swoich facetów .... Dla mnie to jakieś s.f.
Moja mama mi wczoraj powiedziała, że teraz dużo pracuje żeby mieć wolne jak się mała urodzi żeby mi pomóc (i tu kluczowe słowa) w razie gdybym potrzebowała. Ja się obawiałam, że ona się nastawia, że to jest oczywiste, że tu przyjedzie na jakiś czas, a ja bardzo nie chcę. D będzie miał 2 tyg urlopu i chcę żebyśmy sami spróbowali to ogarnąć. Ale dobrze też wiedzieć, że w razie czego ona będzie pod telefonem. Cieszę się, że sama doszła do tego wniosku, że jak ją poprosimy to ona chętnie przyjedzie, ale sama nie będzie się wciskać (mimo, że pewnie bardzo by chciała). Obawiałam się, że się obrazi jak jej powiem, że sami chcemy spróbować . Dla D jest to wszystko jedno jak na razie i mówi, że faktycznie może i pomoc by się przydała i byłby za tym żeby przyjechała (mimo, że jego mama mieszka w naszym mieście, ale sam chyba wie, że jak już to wolałabym jednak swoją mamę), ale wie jak ja reaguję na ciąąąąągłeeeee dobre rady mojej mamy, więc będziemy próbować sami. Myślę, że jeśli nie będzie jakichś komplikacji, to damy radę, no bo czemu mielibyśmy nie dać.
Idę się wziąć za jakąś robotę, bo dzisiaj jeszcze NIC pożytecznego nie zrobiłam poza tymi badaniami...
Edit:
saguaro serdeczne pozdrowienia dla pop*****lonego pieseczką!!! Oby mu nalał w buty
Żabila to niefajnie z tą cholestazą. Już niedużo Ci zostało, to dacie radę !
W ogóle wszystkim dziewczynom w bezpiecznym okresie życzę rozwiązania, bo ja dopiero w 36 tc, a już mam poważnie dość. Co to będzie za 2-3 tygodnie....
Byłam dzisiaj na badaniach: mocz, morfologia, GBS i HBS. Zdenerwowali mnie w laboratorium, bo mnie z tym GBSem odsylali 3 razy miedzy szpitalem, a punktem pobrań, a się w końcu okazało, że kobieta w rejestracji dała ciała i powinna mnie od razu bez gadania zarejestrować. Jakiś lekarz powiedział na koniec, że ona to jest do zwolnienia, bo się tam nie nadaje, tak pacjentów traktować. Za to był w poczekalni 5-letni chłopiec, który ciagle przytulał mi się do brzucha i całował i głaskał tak delikatnie bardzo.
Dziewczyny ja nie wiem skąd Wy powyciągałyście tych swoich facetów .... Dla mnie to jakieś s.f.
Moja mama mi wczoraj powiedziała, że teraz dużo pracuje żeby mieć wolne jak się mała urodzi żeby mi pomóc (i tu kluczowe słowa) w razie gdybym potrzebowała. Ja się obawiałam, że ona się nastawia, że to jest oczywiste, że tu przyjedzie na jakiś czas, a ja bardzo nie chcę. D będzie miał 2 tyg urlopu i chcę żebyśmy sami spróbowali to ogarnąć. Ale dobrze też wiedzieć, że w razie czego ona będzie pod telefonem. Cieszę się, że sama doszła do tego wniosku, że jak ją poprosimy to ona chętnie przyjedzie, ale sama nie będzie się wciskać (mimo, że pewnie bardzo by chciała). Obawiałam się, że się obrazi jak jej powiem, że sami chcemy spróbować . Dla D jest to wszystko jedno jak na razie i mówi, że faktycznie może i pomoc by się przydała i byłby za tym żeby przyjechała (mimo, że jego mama mieszka w naszym mieście, ale sam chyba wie, że jak już to wolałabym jednak swoją mamę), ale wie jak ja reaguję na ciąąąąągłeeeee dobre rady mojej mamy, więc będziemy próbować sami. Myślę, że jeśli nie będzie jakichś komplikacji, to damy radę, no bo czemu mielibyśmy nie dać.
Idę się wziąć za jakąś robotę, bo dzisiaj jeszcze NIC pożytecznego nie zrobiłam poza tymi badaniami...
Edit:
saguaro serdeczne pozdrowienia dla pop*****lonego pieseczką!!! Oby mu nalał w buty
Ostatnia edycja: