taka j.
شارع أنتوني مساعدتي، يرجى
- Dołączył(a)
- 28 Wrzesień 2012
- Postów
- 9 822
Basia śliczny ten Twój łobuz Ja nie kupuję prezentu małemu bo właśnie ma wszystko w nosie, widzę, że zabawki się nie specjalnie sprawdzają. Dostanie taką kulę z wycięciami do wciskania kształtów od moich rodziców i wywrotkę od dziadków i tyle.
Dziewczyny myślałam, że w piątek padnę ze złości. Szkoła mnie wykończy. Tak, szkoła! Myślałam, że najgorsze to jak się do niej chodzi, otóż nie, najgorsze jak chodzą Twoje dzieci. Dzieci mają przeczytać książkę, która nie jest dostępna w żadnej mi znanej bibliotece, no nie, w jednej są 2 książki ale wypożyczone na prawie miesiąc a nie wiadomo czy zostaną oddane. Wysłałam synka do Pani, żeby jej powiedział, że nie można jej dostać w bibliotekach a kupić jej nie kupimy i że ma z tą książką problem (wysłałam go bo poprzednią książkę, jeśli ktoś nie umiał jej zdobyć, Pani przesyłała na maila w pdf rodzicom i miałam nadzieję, że tutaj będzie podobnie). A ona na niego naskoczyła, synek mi o tym powiedział więc poszłam do niej zapytać o co tu chodzi a ona do mnie, że on jej powiedział to co pisałam więc ona mu powiedziała, że to jest jego problem a nie jej i że jak nie ma w bibliotekach to niech sobie ją kupi bo jak nie to nie wykona jej polecenia i dostanie niedostateczny. Oczy mi prawie z orbit wyszły!! Więc jej mówię, że lektur jest chyba z 6 i że ja nie będę ich kupować na co ona do mnie, że nie rozumie w czym problem bo rodzice sobie kupują tą książkę i bez przesady bo ona nie jest droga, kosztuje tylko 20 zł więc nie ma co przesadzać. Po czym mi jeszcze dodała, że kiedy jej rano powiedział, że nie umie zdobyć tej książki a mama mu jej nie kupi to mu powiedziała, że jest bardzo zdziwiona, że jej to mówi i powinien się wstydzić za coś takiego. Ku... ledwie jej nie wyciągnęłam zza tego biurka i nie nawaliłam po gębie. Po pierwsze jakim cudem jakiś nauczyciel każe mi kupować lektury, nie mają do tego żadnego prawa. Ale to jeszcze pal licho. Natomiast przeżyć do dzisiaj nie umiem tego, że kazała się wstydzić mojemu dziecku. Dziewczyny no szlag mnie trafia. Niech powie takie coś mnie, że ja się mam wstydzić, że nie chcę kupować lektur, które ona każe czytać, to jej odpowiem na to ale jakim cudem dziecko ma odpowiadać za to co chce a co nie chce jego rodzic? Przecież takimi tekstami upokorzyła go przed całą klasą. Nie macie pojęcia jakie mam nerwy. Głupia jej nie powiedziałam tego ale wtedy na gorąco nie pomyślałam, ale mam wielką chęć, żeby ona wiedziała o tym, że wysłałam dziecko do niej z problemem a ona zamiast pomóc postanowiła go upokorzyć, bardzo chcę, żeby to wiedziała ale nie mam jak jej tego powiedzieć.
Dziewczyny myślałam, że w piątek padnę ze złości. Szkoła mnie wykończy. Tak, szkoła! Myślałam, że najgorsze to jak się do niej chodzi, otóż nie, najgorsze jak chodzą Twoje dzieci. Dzieci mają przeczytać książkę, która nie jest dostępna w żadnej mi znanej bibliotece, no nie, w jednej są 2 książki ale wypożyczone na prawie miesiąc a nie wiadomo czy zostaną oddane. Wysłałam synka do Pani, żeby jej powiedział, że nie można jej dostać w bibliotekach a kupić jej nie kupimy i że ma z tą książką problem (wysłałam go bo poprzednią książkę, jeśli ktoś nie umiał jej zdobyć, Pani przesyłała na maila w pdf rodzicom i miałam nadzieję, że tutaj będzie podobnie). A ona na niego naskoczyła, synek mi o tym powiedział więc poszłam do niej zapytać o co tu chodzi a ona do mnie, że on jej powiedział to co pisałam więc ona mu powiedziała, że to jest jego problem a nie jej i że jak nie ma w bibliotekach to niech sobie ją kupi bo jak nie to nie wykona jej polecenia i dostanie niedostateczny. Oczy mi prawie z orbit wyszły!! Więc jej mówię, że lektur jest chyba z 6 i że ja nie będę ich kupować na co ona do mnie, że nie rozumie w czym problem bo rodzice sobie kupują tą książkę i bez przesady bo ona nie jest droga, kosztuje tylko 20 zł więc nie ma co przesadzać. Po czym mi jeszcze dodała, że kiedy jej rano powiedział, że nie umie zdobyć tej książki a mama mu jej nie kupi to mu powiedziała, że jest bardzo zdziwiona, że jej to mówi i powinien się wstydzić za coś takiego. Ku... ledwie jej nie wyciągnęłam zza tego biurka i nie nawaliłam po gębie. Po pierwsze jakim cudem jakiś nauczyciel każe mi kupować lektury, nie mają do tego żadnego prawa. Ale to jeszcze pal licho. Natomiast przeżyć do dzisiaj nie umiem tego, że kazała się wstydzić mojemu dziecku. Dziewczyny no szlag mnie trafia. Niech powie takie coś mnie, że ja się mam wstydzić, że nie chcę kupować lektur, które ona każe czytać, to jej odpowiem na to ale jakim cudem dziecko ma odpowiadać za to co chce a co nie chce jego rodzic? Przecież takimi tekstami upokorzyła go przed całą klasą. Nie macie pojęcia jakie mam nerwy. Głupia jej nie powiedziałam tego ale wtedy na gorąco nie pomyślałam, ale mam wielką chęć, żeby ona wiedziała o tym, że wysłałam dziecko do niej z problemem a ona zamiast pomóc postanowiła go upokorzyć, bardzo chcę, żeby to wiedziała ale nie mam jak jej tego powiedzieć.