reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpień 2010

U mnie od czwartku jest teściowa... gotuje, sprząta, przewija małą, pomaga jak może, nosi... jest dla mnie jak zbawienie w tej chwili... zupełnie nie ma we mnie zazdrości, czasami tylko żal że nie mam do małej aż takiej cierpliwości co T... ja od razu panikuję jak ona płaczę, nie wiem co robić, a ona zasypia mu na rękach...

życie zweryfikowało moją ciażę i macierzyństwo.. rozczarowałam się bardzo na własnym organiźmie, że nie urodziłam naturalnie... wiem, że nie dałabym rady ale tak bardzo jest mi tego żal...

do tego mam straszny kryzys z karmieniem, tak walczę... zmuszam sie mimo potwornego bólu, głebokich ran na brodawkach.. krzyczę, zaciskam zęby do bólu i podaje małej pierś... cierpię katastrofalnie mając nadzieję że to minie, ale jak spi to chodzę w stresie co to będzie jak sie obudzi.. tak się boję straszliwie... dlatego jestem zmęczona jak cholera... nie umiem zasnąć... jak Edytka śpi to mogłabym zasnąć ale wtedy czuję że czas przecieka mi przez palce, że tyle mogłabym zrobić... wykąpać się, wyprać coś, zrobić sobie jeść, ogarnąć dom co nie co...

dziś się załamałam, "próbując" karmić darłam się stresując siebie i małą... ból taki że już nie ma gorszego, lepiej wspominam już ból po ustaniu znieczulenia po cesarce... Edusia dostała butlę od T. a ja walczyłam z laktatorem zanosząc sie płaczem że nie mogę wytrzymać tego bólu..

jestem wyrodna, powinnam to przetrzymać, codziennie walczę z tym karmieniem... ale już nie mogę, nie potrafię...

oczywiście pisząc to spłakałam się jak głupia...przez własną niemoc organizmu pozbawiam ja tego co warte jest złota... koszmar... tak cierpię z tego powodu...


używam pieluszek DADA, są super...
 
Ostatnia edycja:
reklama
ciamjadko NIE PODDAWAJ SIĘ!!! nie możesz pozwolić sobie na takie myśli...jesteś cudowną mamą, któa cierpi bo chce dać Edytce wszystko to co najlepsze!!!! Karmisz i jesteś silna...ale kochanie pamiętaj, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko - nie możesz się katować!!! musisz sobie pomoc troszkę podleczyć piersi bo skończy się zapaleniem piersi albo innymi powikłaniami!!!!!!!! Karmienie tak, ale nie kosztem zdrowia. Próbowałaś karmienie w kapturkach??? KONIECZNIE SPRÓBUJ I Nie płacz słońce...wiem, że boli, mnie też dokucza ból prawej piersi, lewą Olek łapie jakoś inaczej... Wietrz sutki, rób okłady, smaruj maltanem, zostawija na sutkach swoje mleko!!!!
Na pewno dasz sobie radę...
a co do T. to ja również jak Olek płącze albo coś się dzieje od razu jestem niespokojna i to potem udziela się dziecku i nie che się uspokoić, a Szymon pełen spokoju bierze go i jest dobrze:) Więc to normalne, nosiłyśmy ich pod sercem 9 mies i do pewnych rzeczy nie mamy dystansu - to normalne!!!!!
Nie wiem co Ci jeszcze napisać żeby ukoić ból...po prostu trzymam kciuki
 
Karmiłam na "żywca" bo nie chciała kapturków... dzis walczyłam z nią żeby zassała w kapturkach ale dla mnie zupełnie bez różnicy... pieczę jak nie wiem co, normalnie jakbym sobie brodawki z każdym jej pociągnięciem wsadzała między trzaskające drzwi... maltanem smaruje po każdym karmieniu...

po prostu muszę się wygoić, ale stres zostaje że jak spróbuje za kilka dni to będzie znowu to samo..

w tej chwili mam zamiar ściągac laktatorem i dawać jej w butelce... muszę tak... wiem że to zachodu jak nie wiem co, ale dla mnie o wiele lepsza wizja na tą chwilkę...
przynajmniej dostanie moje mleko...

dzieki ehtele za te słowa.. wiesz ile to znaczy? one są na wage złota...
to samo mówi T., że jestem dzielna, że i tak dużo wytrzymuję... naprawdę łączę się w wielkim bólu ze wszystkimi mamami które nie mogą karmić.. co innego nie wartościowy pokarm czy też odejście od karmienia na własne życzenie... a co innego gdy ktoś całą ciążę ma pewne wizje które nie maja później zastosowania w rzeczywistości... człowiek -w zasadzie mama - jest zdolna do wielu poświęceń... i naprawde dla kogoś tydzień karmienia to może być śmiech na sali... bo co to jest tydzień w stosunku do roku czy dwóch lat... ale tydzień karmienia na popekanych sutkach... krew w ulewanym mleku dziecka... pulsujący piekący ból... i tak kilkanaście razy dziennie przez ten tydzień-to się człowiek zastanawia dlaczego nie jest mu dane cieszyc sie tym maleństwem przy piersi..

no to tyle chciałam , idę grzać moje mlenio... bo znowu sie poryczałam... a po co będe wprowadzac taką atmosferę..
 
Cimajdko dupę przetrzepię - pisz co czujesz.... Powiem Ci kochanie, że mnie świat zawalił się jak przewieźli Olka do szpitala...to był taki ból...że wszystko co zaplanowałam zawaliło się w jednej sekundzie - karmienie, spacery WSZYSTKO - rozpacz i strach, ze moje dziecko może być bardzo poważnie chore!!! Na szczęście Szymon trochę mną potrząsnął mówił nie placz, bo Twoje mleko nie będzie wartościowo, bo zaniknie...więc po przyjechaniu do szpitala - jak zobaczyłam że nie będę mogłam z nim być wróciłam do samochodu - płakałam jak szalona i odciągałam na siedzeniu mleko i miałam w dupie, że chodnikiem przemierza mnóstwo ludzi, że się gapią....
Więc rozumiem Twój ból - tak zaplanowałaś - że dasz jej to mleko i Twój organizm zaniemógł!!! ale poradzisz sobie...tak jak moją przeszkądą był szpital i dałam radę, tak Ty sobie z tym poradzisz - NA PEWNO!!!!
 
Ciamajdko - kochana przykro mi bardzo :( znam Twoj bol. ja mialam bardzo podobnie, niesamowity bol sutkow, piersi twarde, robily mi sie guzy, M masowal, wietrzylam, robilam masaze ciepla woda i tysiace innych rzeczy. maly potrafil 3 h wisiec w nocy na cycu, a i tak nie dojadal, wiec musialam go dokarmic. robilam wszystko aby karmic, bo tak jak Ty mialam pewne wyobrazenia jak wszystko ma wygladac po porodzie. niestety nie udalo sie, nabawilam sie deprechy i to powaznej. na tyle, ze musialam table brac i nie moglam wiecwj karmic. strasznie to przezylam, brakowalo mi mojego malenstwa przy cycuszku. czulam sie jak wyrodna matka pozbawiajaca go czegos wartosciowego. Ale i moja poozna i M i mama w koncu mi wytlumaczyli, ze przede wszytskim ja musze byc szczesliwa i zadowolona, bo malenstwo wszystko czuje. i nie wazne jakim mlekiem bede go karmic. miliony dzieci wychowaly sie na szcztucznym mleczku. teraz jest juz dobrze, jestem szczesliwa. maly rowniez. w domku mam czysto, wyprane, wyprasowane, obiad zrobiony. mam czas tez dla siebie, gdy M sie nim zajmuje. myaly rozwija sie dobrze. takze wiem kochana, ze chcesz karmic, ze chcesz jak najlepiej, bo wiadomo ze nic nie zastapi mleka matki, ale nie kosztem swojego zdrowia i psychiki...
 
Pajeczko przynajmniej nie jestem sama,,,:p

moniczko niby wiem, że one potrafią, przecież same wychowały dzieci ale czuje takie dziwne rozdrażnienie jak to robią:p Wariatka ze mnie zakochana w swoim synu...:):) A jakakolwiek uwaga z ich str wywołuje u mnie złość...od razu wyciągam pazury...nic nie mówię, ale wewnętrznie pojawia się złość

a mój śpi i w łóżeczku i w leżaczku...
moja teściowa nie bierze dziecka bo się boi i dobrze:) Moja mama jest ostrożna, ale denerwuje mnie bo jak mały płacze to biadoli co mnie denerwuje:)

Ehtele - ja mam to samo....jak widze jak tesciowa mala na rekach trzyma to mam ochote zabrac jej dziecko poprostu i tyle....W dodatku jakos dziwnie ja trzyma, pozwala zeby glowka leciala....ostatnio zlapalam ja na tym jak ja ciegnela za 2 raczki zeby ja podniesc MASAKRA....powiedzialam jej ze ma tak nie robic bo nastepnym razem to jej dziecko w lezaczku przyniose i sie skonczy tulenie itp. I wogole wkurza mnei na maxa. Jak moj M kapie to zawsze musi wbic to tluste dupsko do lazienki i blyskac dziecku fleszem po oczach....a to takie nasze chwile sa....Jak mala miala kolki to biadolila mi nad glowa ze dziecko placze.No przeciez arii operowej nie bedzie spiewala raczej nie? Szczerze mowiac to wole niance zaplacic nize mala z tesciowa zostawic.

i bardzo dobrze zrobiłas :)

U mnie od czwartku jest teściowa... gotuje, sprząta, przewija małą, pomaga jak może, nosi... jest dla mnie jak zbawienie w tej chwili... zupełnie nie ma we mnie zazdrości, czasami tylko żal że nie mam do małej aż takiej cierpliwości co T... ja od razu panikuję jak ona płaczę, nie wiem co robić, a ona zasypia mu na rękach...

życie zweryfikowało moją ciażę i macierzyństwo.. rozczarowałam się bardzo na własnym organiźmie, że nie urodziłam naturalnie... wiem, że nie dałabym rady ale tak bardzo jest mi tego żal...

do tego mam straszny kryzys z karmieniem, tak walczę... zmuszam sie mimo potwornego bólu, głebokich ran na brodawkach.. krzyczę, zaciskam zęby do bólu i podaje małej pierś... cierpię katastrofalnie mając nadzieję że to minie, ale jak spi to chodzę w stresie co to będzie jak sie obudzi.. tak się boję straszliwie... dlatego jestem zmęczona jak cholera... nie umiem zasnąć... jak Edytka śpi to mogłabym zasnąć ale wtedy czuję że czas przecieka mi przez palce, że tyle mogłabym zrobić... wykąpać się, wyprać coś, zrobić sobie jeść, ogarnąć dom co nie co...

dziś się załamałam, "próbując" karmić darłam się stresując siebie i małą... ból taki że już nie ma gorszego, lepiej wspominam już ból po ustaniu znieczulenia po cesarce... Edusia dostała butlę od T. a ja walczyłam z laktatorem zanosząc sie płaczem że nie mogę wytrzymać tego bólu..

jestem wyrodna, powinnam to przetrzymać, codziennie walczę z tym karmieniem... ale już nie mogę, nie potrafię...

oczywiście pisząc to spłakałam się jak głupia...przez własną niemoc organizmu pozbawiam ja tego co warte jest złota... koszmar... tak cierpię z tego powodu...


używam pieluszek DADA, są super...

Ciamajdko ja miałam taki kryzys z brodawkami i polecam Ci Maltan - nie musisz go zmywac z brodawek pytałam w aptece i taka dziewczyna, która była ze mną w szpitalu była farmaceutką i tez mowila, ze nie trzeba wycierac a po jednym dniu była poprawa.
Trzymam kciuki moj tez nie chciał w kapturkach ssać :)
 
Ciamajdko grunt to nie załamywać sie , nie dołowac, wiem że b. Cię boli, że leje Ci sie krew i cierpisz, ale to minie.
Pamietasz jak chciałaś juz mniec Edytkę na rękach??? Jak bolało Cię całe ciało od ciązy, od cięzkiego brzucha??? I doczekałaś sie dostałas od losu cudowna córeczkę, wiec teraz głowa do góry i DASZ RADE!!!!! Masz przy sobie T. i na razie teściową, piszesz, ze wam duzo pomaga to super, ciesz sie i nie załamuj, bo mała to odczuwa i mleko będzie gooowno warte.
Trzymam za Was kciuki. Buziaki sle:))))
 
ciamajdko glowa do gory!!!!!! wyleczysz te cycuchy i dalej bedziesz karmila. a z tym sciaganiem wiem co to znaczy- ja sciagalam przez okolo 2 tygodnie i podawalam malej w butelce. jest to pracochlonne- szcegolnie uciazliwe w nocy- ale da sie takze trzymam kciuki. wyleczysz i wszytsko wroci do normy- obie bedziecie cieszyly sie karmieniem.
 
Ciamajdko moje poczatki byly podobne pomijajac fakt iz teraz jest porazka i mleka nie mam ale krew,strupy i bol tez byl ale ja dostalam masc z antybiotykiem od lekarza bo moga sie wdac bakterie,smarowalam miedzy karmieniami a pozniej mylam cyce.Moze powinnas zapytac lekarza?!Mi pomoglo w dwa dni mi sie wygoiło do takiego stopnia,ze mozna bylo zniesc bol!!!
 
reklama
riba to straszne co piszesz...widzę, że również przeżyłaś ciężki czas walcząc o cycusianie...cieszę się, że u Ciebie jest już po wszystkim, że masz za sobą całą deprechę...:):):):):)

Jak widać po postach nie jest tak różowo i kolorowo, każda z nas zalicza dołki i podnosi się... po prostu życie...
dobrze czytać, że nie jest idealnie i że każda ma swój mały większy problem z którym w koncu sobie radzi!!!!!

jesteście kobity cudowne!!!
 
Do góry