Ciamajdka
Edusia'2010
- Dołączył(a)
- 26 Grudzień 2009
- Postów
- 1 674
U mnie od czwartku jest teściowa... gotuje, sprząta, przewija małą, pomaga jak może, nosi... jest dla mnie jak zbawienie w tej chwili... zupełnie nie ma we mnie zazdrości, czasami tylko żal że nie mam do małej aż takiej cierpliwości co T... ja od razu panikuję jak ona płaczę, nie wiem co robić, a ona zasypia mu na rękach...
życie zweryfikowało moją ciażę i macierzyństwo.. rozczarowałam się bardzo na własnym organiźmie, że nie urodziłam naturalnie... wiem, że nie dałabym rady ale tak bardzo jest mi tego żal...
do tego mam straszny kryzys z karmieniem, tak walczę... zmuszam sie mimo potwornego bólu, głebokich ran na brodawkach.. krzyczę, zaciskam zęby do bólu i podaje małej pierś... cierpię katastrofalnie mając nadzieję że to minie, ale jak spi to chodzę w stresie co to będzie jak sie obudzi.. tak się boję straszliwie... dlatego jestem zmęczona jak cholera... nie umiem zasnąć... jak Edytka śpi to mogłabym zasnąć ale wtedy czuję że czas przecieka mi przez palce, że tyle mogłabym zrobić... wykąpać się, wyprać coś, zrobić sobie jeść, ogarnąć dom co nie co...
dziś się załamałam, "próbując" karmić darłam się stresując siebie i małą... ból taki że już nie ma gorszego, lepiej wspominam już ból po ustaniu znieczulenia po cesarce... Edusia dostała butlę od T. a ja walczyłam z laktatorem zanosząc sie płaczem że nie mogę wytrzymać tego bólu..
jestem wyrodna, powinnam to przetrzymać, codziennie walczę z tym karmieniem... ale już nie mogę, nie potrafię...
oczywiście pisząc to spłakałam się jak głupia...przez własną niemoc organizmu pozbawiam ja tego co warte jest złota... koszmar... tak cierpię z tego powodu...
używam pieluszek DADA, są super...
życie zweryfikowało moją ciażę i macierzyństwo.. rozczarowałam się bardzo na własnym organiźmie, że nie urodziłam naturalnie... wiem, że nie dałabym rady ale tak bardzo jest mi tego żal...
do tego mam straszny kryzys z karmieniem, tak walczę... zmuszam sie mimo potwornego bólu, głebokich ran na brodawkach.. krzyczę, zaciskam zęby do bólu i podaje małej pierś... cierpię katastrofalnie mając nadzieję że to minie, ale jak spi to chodzę w stresie co to będzie jak sie obudzi.. tak się boję straszliwie... dlatego jestem zmęczona jak cholera... nie umiem zasnąć... jak Edytka śpi to mogłabym zasnąć ale wtedy czuję że czas przecieka mi przez palce, że tyle mogłabym zrobić... wykąpać się, wyprać coś, zrobić sobie jeść, ogarnąć dom co nie co...
dziś się załamałam, "próbując" karmić darłam się stresując siebie i małą... ból taki że już nie ma gorszego, lepiej wspominam już ból po ustaniu znieczulenia po cesarce... Edusia dostała butlę od T. a ja walczyłam z laktatorem zanosząc sie płaczem że nie mogę wytrzymać tego bólu..
jestem wyrodna, powinnam to przetrzymać, codziennie walczę z tym karmieniem... ale już nie mogę, nie potrafię...
oczywiście pisząc to spłakałam się jak głupia...przez własną niemoc organizmu pozbawiam ja tego co warte jest złota... koszmar... tak cierpię z tego powodu...
używam pieluszek DADA, są super...
Ostatnia edycja: