reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozstanie ,groźby , dziecko

reklama
@Malina126 widzisz przez ciebie i inne dziewczyny inne osoby się nie udzielają na forum. Nieładnie !


Spojrz, że obie się tak wypowiadałysmy, ja cię nawet broniłam i powiedziałam jak sytuacja u mnie wygląda i we mnie nikt nie rzucił mięsem. No ale ja pewnie wykupiłam abonament u naszych hejterek na miłe komentarze 😁
Możliwe, musiałabym cofnąć się do Twoich wypowiedzi bo nie kojarzę.
 
Cóż, ja próbowałam pogadać, doradzić i zadałam niewygodne pytania i zostałam zaatakowana (pod innym wątkiem).
Poza tym, skoro ktoś porusza taki temat to widzi, że coś jest nie tak. Do tego dostaje masę porad, ale w sumie, żadna mu nie odpowiada, bo "kocha", bo w sumie to jednak nie ma tak źle mimo, że kilka postów wyżej twierdził inaczej. Ja rozumiem, że wyjść z toksycznej relacji jest ciężko. Ale jak się prywatne życie wywleka na forum, zamiast właśnie u psychologa to trzeba się liczyć z tym, że nie wszystkie odpowiedzi ci się spodobają.

Przyznaj się ile zapłaciłaś 😁
Nie stać cię na to😜😜

Ja tam szanuje porady od innych,ale radzić się można w naprawie relacji jak jest co naprawiać. Bo czasem ludzie po prostu się od siebie oddalają, alw nie jak wchodzi patologia i toksyczność w związku.
 
Nie stać cię na to😜😜

Ja tam szanuje porady od innych,ale radzić się można w naprawie relacji jak jest co naprawiać. Bo czasem ludzie po prostu się od siebie oddalają, alw nie jak wchodzi patologia i toksyczność w związku.
Kurde, aż tak się cenią? 😅

Zgadzam się. Zgadzam się również z tym, że z toksycznego związku ciężko się uwolnić. Natomiast absolutnie nie rozumiem atakowania innych, którzy próbują coś podpowiedzieć czy poradzić bo się te porady nie podobają. I te standardowe frazesy "brak empatii", "ocenianie innych", "hejt" i mój ulubiony "jad". Przecież, żeby wypowiedzieć się w danej kwestii trzeba poniekąd poddać ja analizie i ocenie 🤷
 
Mnie na przykład rozkłada na łopatki to, że ktoś opowiada kontrowersyjną historię na publicznym forum i dziwi się ostrym reakcjom. Wszystko jedno czy to ciąża przez majtki czy pozostawanie w przemocowym związku. Hejtem i towarzystwem wzajemnej adoracji nazywamy sytuację, w której kilku osobom coś się w postawie autorki nie podoba i mówią to wprost.

No i cóż, przykro mi, ale ja zawsze w takich sytuacjach myślę przede wszystkim o dziecku. Dziecko zawsze jest niewinne, a musi patrzeć na walki między rodzicami, na złość, chłonie negatywne emocje i wyrasta w nieszczęśliwym domu. Nie pchało się na świat, a od pierwszych chwil musi doświadczać przykrych rzeczy. Nie jestem matką roku, ale z całej siły chcę uchronić moje maluchy przed złem. Mają jeszcze czas, żeby je poznać. Dlatego agresja się we mnie budzi jak widzę "matkę", która nie może odejść od beznadziejnego faceta, bo tak jej trudno. A maluszkowi nie jest trudno?
 
No i cóż, przykro mi, ale ja zawsze w takich sytuacjach myślę przede wszystkim o dziecku. Dziecko zawsze jest niewinne, a musi patrzeć na walki między rodzicami, na złość, chłonie negatywne emocje i wyrasta w nieszczęśliwym domu. Nie pchało się na świat, a od pierwszych chwil musi doświadczać przykrych rzeczy. Nie jestem matką roku, ale z całej siły chcę uchronić moje maluchy przed złem. Mają jeszcze czas, żeby je poznać. Dlatego agresja się we mnie budzi jak widzę "matkę", która nie może odejść od beznadziejnego faceta, bo tak jej trudno. A maluszkowi nie jest trudno?
Zgadzam si z tobą, bo dziecku nie jest trudno żyć w rozbitym domu, tylko w toksycznym. Zawsze chciałam żeby moi rodzice się rozwiedli, ale ciągnęli ten absurd bez sensu :/
 
Zgadzam si z tobą, bo dziecku nie jest trudno żyć w rozbitym domu, tylko w toksycznym. Zawsze chciałam żeby moi rodzice się rozwiedli, ale ciągnęli ten absurd bez sensu :/
powiem Ci tak. Moja ciocia często bierze dziewczynki na spacer i co jakiś czas wiadomo jak to w małym mieście, spotka znajomą. Jedna z nich jest szczególnie zachwycona tymi moimi dziećmi i mówi "pani, ale te dzieciaki zawsze uśmiechnięte, nie płaczą, co pani robi, że takie zadowolone?" A ciotka odpowiedziała "kochana, w tym domu nie ma kłótni, złości, rodzice się kochają i te dzieci były bardzo chciane przez oboje, to co mają być nerwowe?" I tak to moim zdaniem się przekłada nawet na noworodki. Oczywiście nie mówię o dzieciach chorych, bo to zupełnie co innego. Natomiast widzę po starszej córce, że bardzo dobrze rozumie dynamikę między rodzicami. Już jej nieswojo jak się zetniemy z mężem o pierdołę typu "nie zakrecasz tej wody i potem jak złapię, to mi się wylewa", więc wyobrażam sobie tylko jak się czuje dziecko, które patrzy na nieustanne kłótnie i może nawet przemoc. Strasznie. Miłość matki do dziecka jest najsilniejsza na świecie, więc dla mnie to żaden argument, że nie odejdzie, bo kocha i co ona zrobi bez niego. Sorry. Żaden. Cała moja empatia i współczucie idzie na konto biednego, zagubionego i przestraszonego malucha, który od urodzenia chłonie jak gąbka negatywne emocje. Wisi mi panna, która płacze, bo jej nikt na forum nie rozumie.
 
Już jej nieswojo jak się zetniemy z mężem o pierdołę typu "nie zakrecasz tej wody i potem jak złapię, to mi się wylewa", więc wyobrażam sobie tylko jak się czuje dziecko, które patrzy na nieustanne kłótnie i może nawet przemoc
Moj ma rok, wystarczy że np. partner mnie klepnie w tyłek dla żartów, albo jak leżymy pociągnie mnie za włosy, a ja powiem Ała to mały już płacze. Taki maluch nie rozumie, że to żarty i nic się nie dzieje, ale już w takich sytuacjach płacze, krzyczy i macha rękoma.
 
reklama
Moj ma rok, wystarczy że np. partner mnie klepnie w tyłek dla żartów, albo jak leżymy pociągnie mnie za włosy, a ja powiem Ała to mały już płacze. Taki maluch nie rozumie, że to żarty i nic się nie dzieje, ale już w takich sytuacjach płacze, krzyczy i macha rękoma.
dokładnie. Mnie mąż poczochrał po włosach jak się bawiliśmy w przepychankę i buzia była w podkówkę, trzeba było powiedzieć, że mama się bawi z tatą i pośmiać, to też załapała. Za to jak się całujemy to klaszcze i kibicuje hahahaha
 
Do góry