reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Pytania i odpowiedzi


w ciaży jesteśmy dopieszczane w kazdej sferze... każdy sie pyta jak się czujemy, czy czegoś nam nie brakuję, moze podać soczek, poduszkę, może zrobić kanapeczkę.... nie jedna z nas czuje się w ciąży jak taka mała księżniczka rozpieszczana przez każdego.... nagle po 9 miesiacach mało kto zapyta sie o nasze samopoczucie, o to co my czujemy.... czy czegos nam nie brakuje........ wszyscy zachwycają sie Maluszkiem, wszyscy pytają sie o Maluszka... jak śpi, jak je, jaki jest piękny..... nie jedna Matka może się poczuć odtrącona, zapomniana i początek depresji gotowy....

Druga sprawa, osoby które prowadzą przed ciążą i w trakcie ciąży aktywny styl życia, siłą rzeczy doznają szoku, jak nagle cały swiat zaczyna się kręcić wokół Maluszka, wokól karmienia, przewijania, usypiania.... szara rzeczywistość, rutyna.....
Nam w lipcu będzie łatwiej, bo pewnie szybciutko wybędziemy z Maluszkami na spacerki... Ja Igora rodziłąm w lutym... mrozy jak cholera, potem marzec jedna wielka plucha z deszczami, śniegami i silnym wiatrem... cały czas w domu... naprawdę mozna oszaleć... Ważna jest tutaj pomoc rodziny.... mnie bardzo pomagała moja mama i M. nawet kilkunastominutowe drzemki w ciągu dnia pozwalają doladować akumulatorki...

pamiętam jak jakieś 2-3 tyg po porodzie M. przyjeżdza z miasta. Był na zakupach. Przychodzi do domu z wielką torbą zakupów. Wszystko dla siebie... nowe jeansy, jakaś koszula, koszulka, bluza.... przepłakałam pół dnia....a przecież wiedziałam, że jedzie na zakupy, bo już naprawdę nei miał w czym chodzić.... a ja od kilku miesiecy nic dla siebie nie kupiłam........

no i to karmienie..... ja karmiłam 16 m. Kurcze ale te początki były dla mnie masakryczne..... Mały placze, prezy się, pojawia się wysypka, zaczynają się kolki, budzi się w nocy... chodzę niewyspana, mało jadłam, no bo wszystko odstawiłam, bo moze uczulać.... jestem już na skraju wyczerpania... bardzo chce karmić... a tu z każdej strony słyszysz podaj w końcu tą butelkę, przeciez on się nienajada.... no oszaleć można..............

ale na koniec powiem tylko tyle że MACIERZYŃSWTO TO NAJWSPANIALSZA RZECZ JAKA MNIE SPOTKAŁA W ŻYCIU :-):-)
 
reklama
Ja miałam lekki kryzys może trzeciej doby jak już wszyscy wyszli z domu, mąż do pracy,a ja siedziałam z maleństwem na rękach i myślałam "Boże, jak ja sobie dam radę, co ja zrobiłam,życie było takie proste bez dziecka...." Ale się szybko ocknęłam i wzięłam się za siebie. Zawsze przyjdzie taki moment zwątpienia po porodzie, bo hormony szaleją. Ważne by się nie dać złym nastrojom. I słuchać własnego instynktu,a nie tych wszystkich rad na około, "nie spij z dzieckiem", "nie noś za duzo na rekach" itd. Ja po 3 dobach wstawania w nocy do małej do karmienia, potem do sprawdzania czy oddycha (te głupie myśli) wzięłam małą do siebie do łóżka,a M się przeniósł na kanapę. Ja wstawałam wyspana i M również do pracy chodził przytomny. A potem jak już nabierze się wprawy to wszystko przychodzi z łatwością. Muszę przyznać, że miałam spokojną dzidzię. Ładnie spała w nocy co 2/3h budziła sie na jedzonko i dalej spała. Nie wiem co to kolki. Mojej koleżanki dziecko przez 1sze 3 mies. albo jadło albo płakało, spało przy piersi...masakra. Ale potem się unormowało i teraz jest super. Grunt to byś silnym i się nie dać. A my kobiety zawsze sobie poradzimy!!!
 
Ostatnia edycja:
Wika , super to napisałaś !! na prawdę taką moc się czuje w Twoich słowach ;-)

Zuzia , chyba to normalne , jak się zostaje sam na sam z "czymś/kimś nowym" patrzy się na to dziecko i przychodzą różne myśli...

mnie drażni jak mnie co chwile ktoś pyta czy chce coś pić ,jeść , czy mi ciepło , zimno , czy chce spać , i tak w kółko ... jak się czujesz , coś Ci potrzeba ? wiem że to z czystej opieki i w ogóle ale już to męczy momentami ... a taki maluszek na pewno odstawi nas na drugi plan.... a nie jednej z nas to przyjdzie z trudnością, szczególnie jedynaczkom... ja sama myśle jak to będzie , zawsze lubiłam być w centrum uwagi itd . to się zmieni...ale jestem dobrej myśli :-) jest wsparcie , to i łatwiej przejść to wszystko !!
 
No Macierzysntow podobno jest piekne, ale jak i zycie... To nie bajka... :sorry2: Ale damy rade, prawda ?

Moja kolezanka tak mi powiedziala kiedys.. Ze dzidzia jak sie rodzi i jest jeszcze tak strasznie malutka, bezbronna i w ogole... To troszke ja "roslinka" (okreslenie mi sie wcale nie spodobalo)... A ze wiez zaczyna sie tworzyc troszke pozniej i tak powstaje milosc... Ze wtedy to sie dzieje, jak dzidzia zaczyna reagowac i ja odwzajemniac... Czy to prawda ??? :confused:
 
Róża, Eve, Mysza, Tygryskowa, Zuzia, Wika dziękuję Wam bardzo za odpowiedź! ;***
Jakoś mnie to wszytsko uspokoiło troszkę ;)
Powiem Wam, że ja nie mam tak, że w ciąży czuję się super, jak księżniczka itp itd. Raczej już ciąża, to jak przechodziłam początki nauczyły mnie nie rozczulania się nad sobą, ciągle coś mi jest i wcale nie jest kolorowo i miło jak się myślało, że będzie hehe, a potem przychodzi moment, że widzę bobola na usg, albo wydaje mi sę, że go czuję i wszystko nabiera sensu. pewnie podobnie jest po porodzie. Jesteśmy zmęczone, przerażone itp, a potem dzieje się coś takiego, że to wsyztsko nabiera sensu. ehhh teraz to nawet się cieszę, że ta ciąża mnie tak troskzę doświadcza, bo wydaje mi się, że ciut mi to potem pomoże.
No i nie jestem osobą, która np. dużo poświęca uwagi temu jak wygląda, która jest duszą towarzystwa itp, dlatego mam nadzieję, że nie będzie to dla mnie aż takim szokiem, że nagle to w okół malucha się wsyztsko dzieje.

Ehh muszę to sobie gdzieś zapisać, żeby potem w sytuacji W. przeczytac i pomysleć DAM RADĘ!!! :)))
Dzięki dziewczynki;*
 
Czasami sie zastanawiam, skąd biorę siłę ta to wszystko, skad wiem jak postąpić w danej sytuacji, ale to wszystko jakoś tak podświadomie się robi i to jest włąśnie instynkt macierzyński. Mnie jeszcze nigdy nie zawiódł :tak:
 
Wika napisałaś to pięknie i dobitnie:) Wiele emocji czuć w Twych słowach :) Dziękuje :*

Dzięki Wam wiemy poniekąd czego się spodziewać, że to nie bajka, ale i tak jest piękne:) Świadomośc jest potrzebna , a nie wszystkie kobiety potrafią się przyznac (przynajmniej moje koleżanki), że było czy jest im ciężko, że mąż nie pomaga, że sobie nie radzi, że czuje się uziemniona itd itp a to po prostu widać. Mam nadzieje,że intuicja zrobi swoje chociaż też mam obawy..to normalne. Pierwsze dziecko, malutkie, bezbronne zależne od Nas.
Wiecie co ja nie boję się porodu i całych tych obowiazków, przynajmniej narazie. Ale boje się karmienia piersia, że będzie mnie to bolało..nawet mi się dziś śniło. Bardzo chce karmić piersią i wiem, ze będą, ale się boje bólu, bo jestem chyba mało odporna.
 
Ann ja też jestem typem depresyjnym i depresję przechodziłam jeszcze zupełnie niedawno. No ale znalazłam sobie na to sposób. Jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży to byłam przeszczęśliwa, a potem zostałam dość brutalnie sprowadzona na ziemię. Zazdroszczę Wam, że tyle osób się o Was troszczy. Mój mąż oświadczył na początku, że ciąża to nie choroba i że się ze sobą pieszczę. Nie ruszało go w ogóle to, że wymiotowałam po kilka razy dziennie. Trochę zaczął mi pomagać dopiero jak zaczęły się moje problemy z kręgosłupem. Kiedy wylądowałam na zwolnieniu nawet przez chwilę nie pomyślał, że jestem na nim dla siebie i dziecka, dla niego oznaczało to wyłącznie, że teraz będę wyłącznie gotować, sprzątać i skakać wokół niego. Potrafi wpaść do domu i zrobić awanturę o jeden nie zmyty talerz. Kiedy moja mama dowiedziała się, że zostanie babcią nawrzeszczała na mnie, że na pewno sobie nie poradzimy i będzie musiała nam pomagać. Potem trochę się to wszystko unormowało, za to ja wylądowałam zupełnie na drugim planie. Moja mama dzwoni tylko po to, żeby zarzucić mnie milionem przesądów ciążowych, jak przyjeżdżam do teściów padają wyłącznie pytania o USG i teść patrzy czy mi brzuch urósł. Wszyscy pytają jak tam dzidzia, ja służę za inkubator. Wściekłam się i postanowiłam, że nie będę się wyrykiwać w poduszkę. Zarejestrowałam się na forum, bo potrzebuję z kimś przecież pogadać a większość znajomych jest bezdzietna i zapracowana. Męża zmusiłam do pomagania w domu przynajmniej w weekendy, dalej niewiele robi ale przynajmniej coś. Do tego streszczam mu wszystko co przeczytam na temat ciąży i porodu, ja się lepiej czuję a on ma się przygotować. Mamie każę przesądy schować do szafy, a wymądrzającym się teściom prostuję od razu wszystkie poglądy na temat ciąży i wychowania dzieci niezgodne z moją filozofią. Do tego przeczytałam wszystko co znalazłam na temat depresji poporodowej, zapoznałam męża z tym ja będzie mógł ewentualnie pomóc i postarałam się rozplanować już teraz to co mogę rozplanować. Np. ustaliliśmy z mężem, że do szpitala będzie mógł przyjechać tylko on, ustaliliśmy też czego oczekujemy od rodziny i czyich odwiedzin absolutnie nie chcemy w pierwszych tygodniach, żeby sobie nie psuć humoru. Mąż ustalił już w pracy, że po moim porodzie bierze od razu urlop. Zaplanowaliśmy też jeden wyjazd z dzieckiem (jak się uda rozplanujemy następne) i przedyskutowaliśmy wstępnie podział obowiązków. No i zaczęłam odnawiać kontakty z tymi koleżankami, które mają już dzieci lub właśnie teraz rodzą. To niby naiwne, mało i pewnie połowa z naszych ustaleń nic nie będzie w lipcu warta, ale czuję się bezpieczniej i pewniej mając jakiś taki plan minimum i świadomość, że będę miała jakąś grupę wsparcia. Nie zamierzam się poddać depresji! :-)
 
reklama
Ania, karmienie boli nie ma co sie oszukiwać... ale tylko na początku,:tak::tak::tak: potem piersi już się przyzwyczajają do ssania.... i z każdym dniem jest coraz lepiej i łatwiej:-)
ja w pierwszej ciąży nie potrzbnie naczytałąm się tych wszystkich historyjek o karmieniu, jakie to piękne, łatwe i bezbolesne... miałam za bradzo wyidealizowany obraz karmienia..... a rzeczywistość u mnie była brutalna.... popękane i krwawiące brodawki... ból lewej piersi nie do zniesienia jak przystwaiałam Małego, płakałam, jak miałam dostawić lewą pierś ... u mnie na szczeście pokarm był, wiec chociaż z tym nie miałam problemów...

mnie wtedy na początku karmienia przyjaciółka powiedziała, ze karmienie siedzi w głowie a nie w cycach... i tego się trzeba trzymać... jezeli oczywisćie ktoś chce karmić

Nic na siłę... jeżeli matka nie chce, to i dziecko to odczuje. Szczęsliwa matka to i szczęśliwe dziecko, nieważne czy karmione piersia czy butelką :tak::tak:

Sophie, po pierwsze super , ze zarejestrowałaś się na bb :-):-):-):-) po drugie dobrze, ze zaczęlaś mówić "nie" mamie i teściom.... po trzecie dobrze że masz jakiś plan... po czwarte depresji mowimy stanowcze NIE :-):-)
 
Do góry