reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród rodzinny

ja też chce żeby był ze mną mąż ale niewiem jak to jest u mnie z tymi salami!!!! ale wogóle nie ma innej opcji chyba bym awanture im tam zrobiła jak by mi go wyprosili !!!!
 
reklama
A u mnie w szpitalu są cztery sale po remoncie. Każda duża i przystosowana do porodów rodzinnych. Do tego w salach jest wanna, piłki i inne rzeczy aby pomóc rodzącej- nie płaci się za poród rodzinny. Jeśli tylko mąż zachce może przyjść i siedzieć z żoną ile chce. Pielęgniarki miłe i w wszystkim pomagają i tłumaczą. Szkoda tylko, że ja na tej sali spędziłam 15 min- tyle rodziła. Co innego to łyżeczkowanie, które miałam na tej sali i leżałam na niej praktycznie nieprzytomna 4 godz. informując męża, że zimno mi lub gorąco.
 
Zuziahh ja rodziłam z mężem na takiej właśnie sali jaką opisujesz i lekarz sam kazał mi po niego dzwonić.
Więc moim zdaniem to zalezy dużo od lekarza lub położnych.
 
Cześć dziewczyny! Ja na początku ciąży bardzo chciałam rodzić z mężem (on też chciał :)). Poszłam do szpitala 1 tydzień po terminie i zostałam na wywołanie za 2 dni. Jednak w nocy przed danym dniem dostałam bóli, a że poród postępował szybko (urodziłam w niecałe 4h) - nie zdążyłam powiadomić męża (z resztą nawet nie wiedział, że rodzę, bo mi od razu kazali komórkę wyłączyć, bo podłączyli ktg). I powiem szczerze, że dobrze się stało, że go nie było. Miałam takie skurcze bolesne, że krzyczałam strasznie (parte już nie bolały) i on by tego nie wytrzymał psychicznie. Jak rodzicie po raz pierwszy radzę najpierw samej zobaczyć jak to jest, a potem ewentualnie się decydować na poród rodzinny.
 
ja nie wyobrażam sobie byc sama!!! ciesze sie że mój mąż chce być ze mną a jak to wszystko sie ułoży to zobaczymy :)
 
mój mąż tez był przy porodzie. na początku nie mógł być bo byłam na sali intensywnego nadzoru i dopiero jak byłam przewieziona na porodówke to mógł przyjść.
i powiem Wam, że to najlepszy środek zniczulający. Jak on był to wiedziałam, że mogę teraz sobie spokojnie rodzić, i niczym sie nie przejmowałam, byłam w swoim świecie. On po prostu był, nie musiał nic robić , nic mówić, liczyła się jego obecność.
Też "tam"zaglądał, i absolutnie mąż nie ma do mnie żadnego obrzydzenia.. Wręcz nie moge się przed nim opędzić.
Jak będę rodziła to tylko z nim, może nawet położnej nie być ani dr.

Bardzo Was do tego zachęcam, sama miałam opory, że będę się wstydziła czy coś. Ale podczas porodu uwalniają się takie pokłady "czegoś", że człowiek jest w swoim świecie, nie wie co to wstyd, i skupia się tylko na tym, żeby urodzić.
 
Ja rodziłam z mężem i polecam - w razie czego jest się na kogo wydrzeć. A podczas porodu jest Ci w pewnym momencie wszystko jedno ile osób masz na sali i liczy się tylko ta ręka która cię podtrzymuje na duchu :tak:
Ja miałam nieciekawy poród i z perypetiami ale mąż bardzo mi pomógł samą swoją obecnością :tak:
Teraz nie wiem czy będzie bo nie wiemy czy uda nam się znaleźć nianię dla córki na ten czas ale mam nadzieję że się uda i będzie ze mną :tak:
 
reklama
Witam dziewczyny.
Pozwólcie, że trochę się tu wtrącę:)
Ja i mój narzeczony rodziliśmy razem i do dziś wszystkim powtarzam, że gdyby nie on, to chyba nie poradziłabym sobie;)
To był mój pierwszy poród. Trwał 6 godzin a bóle były nie do opisania. Teraz sie z tego smieje, bo na dobra sprawe 6 h to nie tak duzo:) Ale gdyby nie ON... Połozne mnie olały, wchodziły tylko co jakies 30-40 min sprawdzac rozwarcie. Ja chodziłam z kata w kąt i zdzierałam gardło;), a on tylko siedział, ale sama ta obecnosc dawala mi duzo sily. Zaglądał "tam" i smiał sie z długich włosów naszego synka:) Potem pozwolono mu przeciać pepowinę...usłyszałam, że to najpiekniejsza rzecz, jaka mogla go spotkac:) W brew pozorom, dla faceta porod tez jest waznym przezyciem, a wiem, ze my naszego nigdy nie zapomnimy:)
 
Do góry