reklama
"normalne " oddzielone są ściankami działowymi każda sala ma osobne wejście z korytarza
Ja rodziłam na takiej sali z mężem całkowicie nieodpłatnie. Opłata była możliwa za pokój osobny przytulniejszy i wygodniejszy, ale wtedy był zajęty akurat.
A u mnie w szpitalu są cztery sale po remoncie. Każda duża i przystosowana do porodów rodzinnych. Do tego w salach jest wanna, piłki i inne rzeczy aby pomóc rodzącej- nie płaci się za poród rodzinny. Jeśli tylko mąż zachce może przyjść i siedzieć z żoną ile chce. Pielęgniarki miłe i w wszystkim pomagają i tłumaczą. Szkoda tylko, że ja na tej sali spędziłam 15 min- tyle rodziła. Co innego to łyżeczkowanie, które miałam na tej sali i leżałam na niej praktycznie nieprzytomna 4 godz. informując męża, że zimno mi lub gorąco.
L
LuizaPatrycja
Gość
Zuziahh ja rodziłam z mężem na takiej właśnie sali jaką opisujesz i lekarz sam kazał mi po niego dzwonić.
Więc moim zdaniem to zalezy dużo od lekarza lub położnych.
Więc moim zdaniem to zalezy dużo od lekarza lub położnych.
justyna876
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2010
- Postów
- 25
Ja będę rodzić z mężem.
Cześć dziewczyny! Ja na początku ciąży bardzo chciałam rodzić z mężem (on też chciał ). Poszłam do szpitala 1 tydzień po terminie i zostałam na wywołanie za 2 dni. Jednak w nocy przed danym dniem dostałam bóli, a że poród postępował szybko (urodziłam w niecałe 4h) - nie zdążyłam powiadomić męża (z resztą nawet nie wiedział, że rodzę, bo mi od razu kazali komórkę wyłączyć, bo podłączyli ktg). I powiem szczerze, że dobrze się stało, że go nie było. Miałam takie skurcze bolesne, że krzyczałam strasznie (parte już nie bolały) i on by tego nie wytrzymał psychicznie. Jak rodzicie po raz pierwszy radzę najpierw samej zobaczyć jak to jest, a potem ewentualnie się decydować na poród rodzinny.
mój mąż tez był przy porodzie. na początku nie mógł być bo byłam na sali intensywnego nadzoru i dopiero jak byłam przewieziona na porodówke to mógł przyjść.
i powiem Wam, że to najlepszy środek zniczulający. Jak on był to wiedziałam, że mogę teraz sobie spokojnie rodzić, i niczym sie nie przejmowałam, byłam w swoim świecie. On po prostu był, nie musiał nic robić , nic mówić, liczyła się jego obecność.
Też "tam"zaglądał, i absolutnie mąż nie ma do mnie żadnego obrzydzenia.. Wręcz nie moge się przed nim opędzić.
Jak będę rodziła to tylko z nim, może nawet położnej nie być ani dr.
Bardzo Was do tego zachęcam, sama miałam opory, że będę się wstydziła czy coś. Ale podczas porodu uwalniają się takie pokłady "czegoś", że człowiek jest w swoim świecie, nie wie co to wstyd, i skupia się tylko na tym, żeby urodzić.
i powiem Wam, że to najlepszy środek zniczulający. Jak on był to wiedziałam, że mogę teraz sobie spokojnie rodzić, i niczym sie nie przejmowałam, byłam w swoim świecie. On po prostu był, nie musiał nic robić , nic mówić, liczyła się jego obecność.
Też "tam"zaglądał, i absolutnie mąż nie ma do mnie żadnego obrzydzenia.. Wręcz nie moge się przed nim opędzić.
Jak będę rodziła to tylko z nim, może nawet położnej nie być ani dr.
Bardzo Was do tego zachęcam, sama miałam opory, że będę się wstydziła czy coś. Ale podczas porodu uwalniają się takie pokłady "czegoś", że człowiek jest w swoim świecie, nie wie co to wstyd, i skupia się tylko na tym, żeby urodzić.
S
Sol
Gość
Ja rodziłam z mężem i polecam - w razie czego jest się na kogo wydrzeć. A podczas porodu jest Ci w pewnym momencie wszystko jedno ile osób masz na sali i liczy się tylko ta ręka która cię podtrzymuje na duchu
Ja miałam nieciekawy poród i z perypetiami ale mąż bardzo mi pomógł samą swoją obecnością
Teraz nie wiem czy będzie bo nie wiemy czy uda nam się znaleźć nianię dla córki na ten czas ale mam nadzieję że się uda i będzie ze mną
Ja miałam nieciekawy poród i z perypetiami ale mąż bardzo mi pomógł samą swoją obecnością
Teraz nie wiem czy będzie bo nie wiemy czy uda nam się znaleźć nianię dla córki na ten czas ale mam nadzieję że się uda i będzie ze mną
reklama
KasiaiAlex
Mama Alexa 01.04.2010
Witam dziewczyny.
Pozwólcie, że trochę się tu wtrącę
Ja i mój narzeczony rodziliśmy razem i do dziś wszystkim powtarzam, że gdyby nie on, to chyba nie poradziłabym sobie
To był mój pierwszy poród. Trwał 6 godzin a bóle były nie do opisania. Teraz sie z tego smieje, bo na dobra sprawe 6 h to nie tak duzo Ale gdyby nie ON... Połozne mnie olały, wchodziły tylko co jakies 30-40 min sprawdzac rozwarcie. Ja chodziłam z kata w kąt i zdzierałam gardło, a on tylko siedział, ale sama ta obecnosc dawala mi duzo sily. Zaglądał "tam" i smiał sie z długich włosów naszego synka Potem pozwolono mu przeciać pepowinę...usłyszałam, że to najpiekniejsza rzecz, jaka mogla go spotkac W brew pozorom, dla faceta porod tez jest waznym przezyciem, a wiem, ze my naszego nigdy nie zapomnimy
Pozwólcie, że trochę się tu wtrącę
Ja i mój narzeczony rodziliśmy razem i do dziś wszystkim powtarzam, że gdyby nie on, to chyba nie poradziłabym sobie
To był mój pierwszy poród. Trwał 6 godzin a bóle były nie do opisania. Teraz sie z tego smieje, bo na dobra sprawe 6 h to nie tak duzo Ale gdyby nie ON... Połozne mnie olały, wchodziły tylko co jakies 30-40 min sprawdzac rozwarcie. Ja chodziłam z kata w kąt i zdzierałam gardło, a on tylko siedział, ale sama ta obecnosc dawala mi duzo sily. Zaglądał "tam" i smiał sie z długich włosów naszego synka Potem pozwolono mu przeciać pepowinę...usłyszałam, że to najpiekniejsza rzecz, jaka mogla go spotkac W brew pozorom, dla faceta porod tez jest waznym przezyciem, a wiem, ze my naszego nigdy nie zapomnimy
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 1
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 13
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 9
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 9
- Wyświetleń
- 6 tys
Podziel się: