u mnie to się śmiesznie zrobiło przez całą ciążę mąż mówił że on nie chce być przy mnie, on nie chce patrzeć jak się męczę a on nie będzie mógł nic zrobić, ja przez całą ciążę namawiałam go najmocniej jak potrafiłam... jak przyszło co do czego (wcześniej wylądowałąm na patologii, i jak się zaczęło to zadzwoniłam po niego) to on na skrzydłach przebierał się bez zastanowienia, a ja jak się dowiedziałam że chce rodzinny, to ... nie wpuściłam go !!! ironia losu
ale cieszę się że tak wyszło... przy porodzie nie był, chociaż słyszał każdy mój krzyk, pisk, itp ominęło go oglądanie tego przedstawienia, ale za to od początku był z dzidzią, jak mierzyli, ważyli, itp... a na tym najbardziej mi zależało...
nie wpuściłam go, bo przestraszyłam się sama co się ze mną dzieje.... ale gdyby poród zaczął się normalnie, w domu skurcze, razem do szpitala, itp... to pewnie byśmy rodzili razem moje koleżanki sobie chwalą.... powodzenia
ale cieszę się że tak wyszło... przy porodzie nie był, chociaż słyszał każdy mój krzyk, pisk, itp ominęło go oglądanie tego przedstawienia, ale za to od początku był z dzidzią, jak mierzyli, ważyli, itp... a na tym najbardziej mi zależało...
nie wpuściłam go, bo przestraszyłam się sama co się ze mną dzieje.... ale gdyby poród zaczął się normalnie, w domu skurcze, razem do szpitala, itp... to pewnie byśmy rodzili razem moje koleżanki sobie chwalą.... powodzenia