My też rodzimy razem. Uprzedziłam męża, że poród to poród, jest pot, krew i śluz.
Zapytałam czy nie boi się tego, że przestanę być dla niego atrakcyjna, na co mi odpowiedział: "No co ty, a jak ja bym był na przykład chory, leżał w szpitalu to co? jesteś moją żoną i będziesz matką naszego dziecka. Ja za Ciebie nie dam rady urodzić, ale będę Ci się starał pomóc najlepiej jak będę umiał". Po raz kolejny dał mi do zrozumienia co oznacza "na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie", i jak on rozumie miłość i bycie razem.
Co do artykułu z "9 m-cy" to ten facet nie dojrzał do posiadania żony, a dzieci to już w ogóle. A jak będzie musiał pieluchę zmienić to co? Przecież to takie nieestetyczne...
Wkurza mnie coś takiego, co to za facet?
Dziwne, że zrobił dziecko bo przecież seks jest taki niehigieniczny, a zapach i całowanie? o zgrozo!
Dobra wystarczy, ulżyłam sobie
Dla mnie to normalne, że jak facet był przy poczęciu to przy porodzie też może być. Oczywiście nic na siłę.
Cieszę, się że mam takiego wspaniałego męża.