joasiek1977
Mamusia Oleńki :)
Mój mąż też bardzo sceptycznie podchodził do jego obecności podczas porodu... .Ale na szczęście stanął na wysokości zadania(chyba przyzwyczaił się przez te 9 m-cy do tej myśli ). Nawet umówiłam się z nim, że jak nadejdzie faza parcia, to może z sali wyjść ;-). Został jednak do końca . I był mi nieocenioną pomocą, zabawiał rozmową w pierwszej fazie, pomagał oddychać, turlać się na piłce. Chyba bez niego nie wspominałabym porodu tak dobrze i już po 2h po urodzeniu córeczki nie mówiła, że mogę mieć kolejne dzieci .