No w pełnię mogłabym urodzić spokojnie...jeszcze najlepiej o północy. Ja też jutro mam wizytę u ginki, po cichu liczę na to,że powie,że cokolwiek się rusza w stronę porodu...
Ja też końcówkę ciąży spędziłam na patologii z powodu przeterminowania i dopiero równe 14 dni po terminie zrobili wywołanie. Od tego czekania już korby do głowy dostawałam... Jeszcze do dziś pamiętam,że leżałam na sali (z całkiem fajnymi babeczkami zresztą) i niesamowicie głodna byłam,więc poprosiłam P.,żeby mi kupił zapiekankę jak będzie do mnie jechał. No i tak wcinałam tą zapiekankę jakbym wygłodzona od miesiąca była,a tu wpada położna,patrzy na mnie wzrokiem seryjnego mordercy i się drze:" A pani ,to przepraszam CO ROBI??!! Pani nie wie,że to niezdrowe???"...zamarłam z tą zapiekanką,choć już miałam odpowiedzieć,że jem to,na co mam ochotę,ale nie zdążyłam,bo rzeczona położna zauważyła u koleżanki z łóżka obok...butelkę Pepsi i jak nie wrzaśnie: "A pani nie lepsza!!! Przecież to kofeina i sam syf,co wy tym dzieciom dajecie!!"- oczywiście wszystko z zaangażowaniem godnego akwizytora mebli kuchennych. Nie umiałyśmy utrzymać powagi. Zniesmaczona wyszła,a my pokładałyśmy się ze śmiechu.:-) Fajnie było.
Boszszsz....nic mi się nie chce, jutro oprócz ginki mam jeszcze w przedszkolu rozmowę na temat półrocznych postępów mojego dziecka. A 5.06 dzień otwarty w szkole u Sary; jeszcze mnie w sumie nie widzieli,a już chcą 20 euro. Paranoja.
Ja też końcówkę ciąży spędziłam na patologii z powodu przeterminowania i dopiero równe 14 dni po terminie zrobili wywołanie. Od tego czekania już korby do głowy dostawałam... Jeszcze do dziś pamiętam,że leżałam na sali (z całkiem fajnymi babeczkami zresztą) i niesamowicie głodna byłam,więc poprosiłam P.,żeby mi kupił zapiekankę jak będzie do mnie jechał. No i tak wcinałam tą zapiekankę jakbym wygłodzona od miesiąca była,a tu wpada położna,patrzy na mnie wzrokiem seryjnego mordercy i się drze:" A pani ,to przepraszam CO ROBI??!! Pani nie wie,że to niezdrowe???"...zamarłam z tą zapiekanką,choć już miałam odpowiedzieć,że jem to,na co mam ochotę,ale nie zdążyłam,bo rzeczona położna zauważyła u koleżanki z łóżka obok...butelkę Pepsi i jak nie wrzaśnie: "A pani nie lepsza!!! Przecież to kofeina i sam syf,co wy tym dzieciom dajecie!!"- oczywiście wszystko z zaangażowaniem godnego akwizytora mebli kuchennych. Nie umiałyśmy utrzymać powagi. Zniesmaczona wyszła,a my pokładałyśmy się ze śmiechu.:-) Fajnie było.
Boszszsz....nic mi się nie chce, jutro oprócz ginki mam jeszcze w przedszkolu rozmowę na temat półrocznych postępów mojego dziecka. A 5.06 dzień otwarty w szkole u Sary; jeszcze mnie w sumie nie widzieli,a już chcą 20 euro. Paranoja.