To ja z kolei wcześniej miałam tak jak Ty
Czoperka :-) Teraz mam więcej wigoru i energii,ale też dość szybko mnie dopada low battery...
Przeraża mnie wizja latania z dużym brzuchem w maju-czerwcu..a raczej toczenia się. Jak rodziłam we wrześniu,to był dopiero hardkor. Pamiętam,że lipiec/sierpień to była masakra...
Czułam się jak kula do kręgli,tylko że z nogami. I dość często mdlałam w autobusach itp.,jak było wyjątkowo gorąco,nawet woda nie pomagała,czasem jakieś miętówki,ale też nie zawsze.
10.03 lecę na tydzień do Polski,ostatni raz przed porodem..nie wiem jak to później będzie z takimi odwiedzinami z 2 dzieci,słabo to widzę.
Chciałam też iść na aerobik wodny dla ciężarnych...fajny pomysł...ale ja się za szybko męczę. No i ten basen...hmmm....nie umiem pływać.
Mój tata twierdzi,że to kalectwo..Przypuszczam,że już się do końca życia nie nauczę.
Ale na rowerku śmigam ładnie hahaha.
No i po porodzie gorące postanowienie: zrobić prawo jazdy i nabyć drogą kupna jakiś samochód!!!!!
Bo z komunikacją miejską szlag mnie trafia,a z 2 dzieci,to już w ogóle będzie wesoło.
Uff ale się rozpisałam...
Co macie na obiad? Ja pieczone kiełbaski z ziemniaczkami.
Roboty P. i mojego tatusia.