Witam Jestem mamą Nadii, 9.02 skończy pół roczku. Przeprowadzam badania do pracy magisterskiej na temat paragenetycznych i środowiskowych uwarunkowań noworodkowych wymiarów ciała w aspekcie międzypokoleniowych tendencji przemian. Stąd moja prośba, jeżeli znajdziecie dla mnie chwilkę czasu to proszę wypełnijcie tą ankietę. Jeśli macie kilka dzieciaczków, wypełnijcie ankietę dla najstarszego, bądź jeśli macie ochotę za co będę bardzo wdzięczna dla każdego z osobna. Z góry wszystkim bardzo dziękuję. Każda ankieta jest dla mnie cenna
Link do: BADANIE DOTYCZĄCE PARAGENETYCZNYCH I ŚRODOWISKOWYCH UWARUNKOWAŃ NOWORODKOWYCH WYMIARÓW CIAŁA W ASPEKCIE MIĘDZYPOKOLENIOWYCH TENDENCJI PRZEMIAN
A co do porodu to chętnie się podzielę. Z miesiączki termin na 23.07.2016 z usg na 9.08.2016, nie wiem jak to możliwe taka rozbieżność terminów, ale z moich obliczeń wychodziło 9.08.(mimo iż co do tego terminu zaszłabym w dni niepłodne). 5.08 dostałam skierowanie do szpitala, na monitorowanie, ze względu właśnie na tą rozbieżność. Przy przyjęciu na oddział, skurczy brak, rozwarcie 2 cm. 5.08 dostałam pierwsza dawkę oksytocyny - nic, na ktg ani nie drgnęło, 7.08-druga dawka-bez zmian. 9.08 - tutaj poród zostaje wywoływany, ze względu, że doktorzy się bali że mogą być wody zielone.. Chociaż czułam, że jest w porządku a ten dzień jest dniem terminu.. Po kilku kroplówkach i przebiciu wód płodowych zaczęły się skurcze.. Wypełniałam sobie plan porodu na piłce, szczęśliwa jakby nigdy nic.. Niczego się nie bałam, bólu ani nic.. Miałam piękny plan, że dotknę główkę dziecka, że będziemy się kangurować już za parę godzin.. Wzięłam prysznic.. I dalej skakałam na pilce, zero krzyku.. wiedziałam, że nic mi to nie da.. w końcu 10 cm rozwarcia.. I zaczyna się.. Przy skurczu Nadia wchodziła w kanał, podczas przerw wycofywała się.. Mimo wielu starań, zmiany pozycji, pomocy.. Po jakimś czasie krew zaczęła mi krzepnąć, a ja poprostu odpływałam. Musiało się to zakończyć cesarką, której tak bardzo nie chciałam.. Cały czas gdzieś to chodzi za mną i jest mi przykro, że nie udało mi się.. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się urodzić naturalnie.. Czy któraś z Was rodziła po cesarce naturalnie? Jak długo trzeba odczekać?
Link do: BADANIE DOTYCZĄCE PARAGENETYCZNYCH I ŚRODOWISKOWYCH UWARUNKOWAŃ NOWORODKOWYCH WYMIARÓW CIAŁA W ASPEKCIE MIĘDZYPOKOLENIOWYCH TENDENCJI PRZEMIAN
A co do porodu to chętnie się podzielę. Z miesiączki termin na 23.07.2016 z usg na 9.08.2016, nie wiem jak to możliwe taka rozbieżność terminów, ale z moich obliczeń wychodziło 9.08.(mimo iż co do tego terminu zaszłabym w dni niepłodne). 5.08 dostałam skierowanie do szpitala, na monitorowanie, ze względu właśnie na tą rozbieżność. Przy przyjęciu na oddział, skurczy brak, rozwarcie 2 cm. 5.08 dostałam pierwsza dawkę oksytocyny - nic, na ktg ani nie drgnęło, 7.08-druga dawka-bez zmian. 9.08 - tutaj poród zostaje wywoływany, ze względu, że doktorzy się bali że mogą być wody zielone.. Chociaż czułam, że jest w porządku a ten dzień jest dniem terminu.. Po kilku kroplówkach i przebiciu wód płodowych zaczęły się skurcze.. Wypełniałam sobie plan porodu na piłce, szczęśliwa jakby nigdy nic.. Niczego się nie bałam, bólu ani nic.. Miałam piękny plan, że dotknę główkę dziecka, że będziemy się kangurować już za parę godzin.. Wzięłam prysznic.. I dalej skakałam na pilce, zero krzyku.. wiedziałam, że nic mi to nie da.. w końcu 10 cm rozwarcia.. I zaczyna się.. Przy skurczu Nadia wchodziła w kanał, podczas przerw wycofywała się.. Mimo wielu starań, zmiany pozycji, pomocy.. Po jakimś czasie krew zaczęła mi krzepnąć, a ja poprostu odpływałam. Musiało się to zakończyć cesarką, której tak bardzo nie chciałam.. Cały czas gdzieś to chodzi za mną i jest mi przykro, że nie udało mi się.. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się urodzić naturalnie.. Czy któraś z Was rodziła po cesarce naturalnie? Jak długo trzeba odczekać?
Ostatnia edycja: