reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2022

reklama
Tak, mój też zdecydowanie dłużej dochodzi do siebie i taki wtedy chory, nieszczęśliwy… Jak mi przyjedzie i będzie stękać, że taki biedy jest, to nie wiem co zrobię 😑
Mój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzie 😀

Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.

I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
 
Mój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzie 😀

Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.

I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
No właśnie i wczoraj u nas była kłótnia o to. Ja rozumiem, że oni nie czują tych pogniecionych bebechów, bólu krocza i ciężaru przed sobą, więc ciężko im sobie to wyobrazić. Pomijam, że w pierwszym trymestrze czułam się fatalnie, a on był zdziwiony, że przecież to jeszcze takie malutkie ziarenko, a takie mam objawy? 😑 Byłam cierpliwa i stwierdziłam, że może jak brzuch urośnie, to jakoś dotrze do niego, że to nie jest takie proste, ale wczoraj już nie wytrzymałam. Jestem osobą, która dużo ogarnia sama i tak się przyzwyczaił, ale kuźwa, 8 miesiąc, a on myśli, że nic się nie zmieniło i będę biegać, skakać, dźwigać, bo on ma dużo na głowie… Ogólnie mam wrażenie, że ma humorki gorsze ode mnie w tej ciąży. Jestem osobą, która wybuchnie, opieprzy, ale nie umie się gniewać. Ale wczorajszą akcją tak mnie zdenerwował, że jeszcze mi nie przeszło 😕
Ehh, dobrze, że się można wygadać 🙈
 
Mój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzie 😀

Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.

I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
szczerze? brzmi jak mój 😬
 
Mój mąż nie przepada za alkoholem, więc trzeźwość murowana 😂 będę wręcz musiała go chyba zmusić, żeby chociaż symbolicznie wypił za zdrowie dziecka 😂 obiadki już teraz mi gotuje, więc myślę, że w połogu też nie będzie problemu 😉 ogólnie zrobi wszystko, tylko trzeba mu powiedzieć lub wytłumaczyć jak, bo sam się nie domyśli, że trzeba coś posprzątać 😁
 
Jak tak czytam o tych mężach to czuje się jakbym w totka wygrała 😂 mój żadnego pępkowego nie wymyśla, aby się stresuje że wizyty w szpitalu krótkie bo u nas od 15 do 18 tylko można odwiedzać, a on by cały czas chciał być 😅. Twierdzi, że przyjdzie czas na opijanie jak dojdę do siebie po porodzie.
Jeszcze wziął urlop od początku września do końca listopada, żeby się nami zająć 🙈
 
No niestety większość mężczyzn do tematu porodu a tym bardziej okresu połogu podchodzi całkiem inaczej niż my. Życie to serial. Mój mi zawsze mówi że naogladam się seriali i później myślę że tak wygląda normalne życie że ci mężowie tam tak skakaja nad żonami.
A jak podchodzą wasi partnerzy do tematu porodu i ich obecności ?
 
Jestem po KTG. Po No-spie macica troszkę spokojniejsza, ale lekka czynność skurczowa jest. Najsilniejszy skurcz był do 25. Teraz mam zostać 2 tygodnie na No-spie i zobaczymy. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy w tym czasie. A i biorę jeszcze dodatkowe kwasy DHA, żeby zapowiedz przedwczesnemu porodowi. Razem z witaminami w sumie dziennie 900 mg. Czy któraś z Was też bierze większe dawki DHA?
 
reklama
Jak tak czytam o tych mężach to czuje się jakbym w totka wygrała 😂 mój żadnego pępkowego nie wymyśla, aby się stresuje że wizyty w szpitalu krótkie bo u nas od 15 do 18 tylko można odwiedzać, a on by cały czas chciał być 😅. Twierdzi, że przyjdzie czas na opijanie jak dojdę do siebie po porodzie.
Jeszcze wziął urlop od początku września do końca listopada, żeby się nami zająć 🙈
O nie to jak dla mnie to już za dużo z tym urlopem 😄
Ja np w szpitalu bardzo ceniłam sobie czas sam na sam z dzieckiem, sen kiedy dziecko spi i odpoczynek, czas w szpitalu ma być czasem odpoczynku i regeneracja dla mnie. Wiadomo odwiedziny mamy i siostry ale to max 15 do 30 min.
 
Do góry