No właaaśnie! Tego się obawiam, tym bardziej, że jak mój już zaczyna pić, to jego jedynym umiarem jestem ja A domyślam się, że jak kobietę zaleje ta fala hormonów, to awantura murowana
reklama
Anulka4247
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Kwiecień 2021
- Postów
- 2 830
Mój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzieTak, mój też zdecydowanie dłużej dochodzi do siebie i taki wtedy chory, nieszczęśliwy… Jak mi przyjedzie i będzie stękać, że taki biedy jest, to nie wiem co zrobię
Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.
I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
No właśnie i wczoraj u nas była kłótnia o to. Ja rozumiem, że oni nie czują tych pogniecionych bebechów, bólu krocza i ciężaru przed sobą, więc ciężko im sobie to wyobrazić. Pomijam, że w pierwszym trymestrze czułam się fatalnie, a on był zdziwiony, że przecież to jeszcze takie malutkie ziarenko, a takie mam objawy? Byłam cierpliwa i stwierdziłam, że może jak brzuch urośnie, to jakoś dotrze do niego, że to nie jest takie proste, ale wczoraj już nie wytrzymałam. Jestem osobą, która dużo ogarnia sama i tak się przyzwyczaił, ale kuźwa, 8 miesiąc, a on myśli, że nic się nie zmieniło i będę biegać, skakać, dźwigać, bo on ma dużo na głowie… Ogólnie mam wrażenie, że ma humorki gorsze ode mnie w tej ciąży. Jestem osobą, która wybuchnie, opieprzy, ale nie umie się gniewać. Ale wczorajszą akcją tak mnie zdenerwował, że jeszcze mi nie przeszłoMój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzie
Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.
I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
Ehh, dobrze, że się można wygadać
kaha216
Moderator
- Dołączył(a)
- 17 Czerwiec 2021
- Postów
- 2 373
szczerze? brzmi jak mójMój mąż na kacu to nie nadaje się do niczego. Też gada o tym pępowym, tym bardziej, że to jakas tradycja osiedlowa u nas. Mieszkamy na osiedlu gdzie co chwila dzieci się pojawiają i cały czas te pępkowe. Ja mu powiedziałam, że jak doprowadzi się do takiego stanu, że nie będzie mógł przyjechać do szpitala i w czyms pomóc czy załatwić to niech szuka już lokum u jakiegoś z sąsiadów. Ale no mam nadzieję, że tak nie będzie
Ostatnio jeszcze śmiał się ze mnie, że szykuje te mrożone obiady jakby armagedon miał przyjść. I że przecież nie będzie mnie tylko kilka dni na poród i w szpitalu. Jak mnie rozsierdził tym tekstem. Nakrzyczałam na niego, że on to sobie wyobraża, że ja wrócę ze szpitala i będę mu obiadki podawać. Normalnie zero wyobraźni, nie wiem jak on na tej szkole rodzenia sluchał.
I jeszcze mi mądrości sprzedaje, że jemu sąsiad co ma 4 dzieci to mówił, że pierwsze tygodnie to najspokojniejsze a ja przesadzam. To mu tłumaczę, że chyba sąsiad już nie pamięta jak to było na samym początku przy pierwszym dziecku. I że ja to mogę nie być w stanie przy kuchni stać albo w ogóle stać, siedziec itd. Te chłopy nic nie rozumieją..... Coraz bardziej to u mojego męża zauważam.
Haha, wcale mnie to nie cieszy, że też macie takie przejścia, ale przynajmniej dobrze wiedzieć, że ktoś to rozumieszczerze? brzmi jak mój
Mój mąż nie przepada za alkoholem, więc trzeźwość murowana będę wręcz musiała go chyba zmusić, żeby chociaż symbolicznie wypił za zdrowie dziecka obiadki już teraz mi gotuje, więc myślę, że w połogu też nie będzie problemu ogólnie zrobi wszystko, tylko trzeba mu powiedzieć lub wytłumaczyć jak, bo sam się nie domyśli, że trzeba coś posprzątać
Jak tak czytam o tych mężach to czuje się jakbym w totka wygrała mój żadnego pępkowego nie wymyśla, aby się stresuje że wizyty w szpitalu krótkie bo u nas od 15 do 18 tylko można odwiedzać, a on by cały czas chciał być . Twierdzi, że przyjdzie czas na opijanie jak dojdę do siebie po porodzie.
Jeszcze wziął urlop od początku września do końca listopada, żeby się nami zająć
Jeszcze wziął urlop od początku września do końca listopada, żeby się nami zająć
Allama
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Sierpień 2022
- Postów
- 861
No niestety większość mężczyzn do tematu porodu a tym bardziej okresu połogu podchodzi całkiem inaczej niż my. Życie to serial. Mój mi zawsze mówi że naogladam się seriali i później myślę że tak wygląda normalne życie że ci mężowie tam tak skakaja nad żonami.
A jak podchodzą wasi partnerzy do tematu porodu i ich obecności ?
A jak podchodzą wasi partnerzy do tematu porodu i ich obecności ?
Jestem po KTG. Po No-spie macica troszkę spokojniejsza, ale lekka czynność skurczowa jest. Najsilniejszy skurcz był do 25. Teraz mam zostać 2 tygodnie na No-spie i zobaczymy. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy w tym czasie. A i biorę jeszcze dodatkowe kwasy DHA, żeby zapowiedz przedwczesnemu porodowi. Razem z witaminami w sumie dziennie 900 mg. Czy któraś z Was też bierze większe dawki DHA?
reklama
Allama
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Sierpień 2022
- Postów
- 861
O nie to jak dla mnie to już za dużo z tym urlopemJak tak czytam o tych mężach to czuje się jakbym w totka wygrała mój żadnego pępkowego nie wymyśla, aby się stresuje że wizyty w szpitalu krótkie bo u nas od 15 do 18 tylko można odwiedzać, a on by cały czas chciał być . Twierdzi, że przyjdzie czas na opijanie jak dojdę do siebie po porodzie.
Jeszcze wziął urlop od początku września do końca listopada, żeby się nami zająć
Ja np w szpitalu bardzo ceniłam sobie czas sam na sam z dzieckiem, sen kiedy dziecko spi i odpoczynek, czas w szpitalu ma być czasem odpoczynku i regeneracja dla mnie. Wiadomo odwiedziny mamy i siostry ale to max 15 do 30 min.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 113 tys
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: