3 tygodnie temu zaczęły się u mnie napinania brzucha i twardnienie, oczywiście panika, kontakt z moim ginem, uspokoiła, że to normalne i macica szykuje się do porodu, po takim skurczu Mały kopie jak szalony więc wszystko ok. Skurcze nie bolą, nic nie cieknie z dróg rodnych więc nie ma powodów do zmartwień. Teraz do tych skurczów dołączyły się pobolewania tak jak na miesiączkę, ale jak poleżę odpocznę to mija. Obecnie 34 tc, czuję się coraz cięższa i wielka, chciałabym już urodzić, ale trzeba czekać do końca. Mały coraz mniej kopie, bardziej się rozpycha i mój brzuch przybiera przeróżne kształty, ludzie, którzy siedzą obok mnie i to widzą to się smieją jak szaleje