Cześć, dziewczyny, sto lat nie pisałam, ale teraz jakoś naszła mnie myśl, żeby się odezwać - a nuż któraś z Was będzie miała coś do powiedzenia nt. mojej sytuacji...
Otóż od tygodnia leżę na patologii ciąży - w zeszły czwartek lekarz stwierdził na podstawie usg, że córeczka za mało urosła (920 g, 28+1, 5 centyl), podejrzenie hipotrofii i skierowanie do szpitala na badania. Zapowiedział, że małą będzie trzeba teraz mocno monitorować i że co 3-4 dni będziemy musieli jeździć do szpitala na ktg i usg z przepływami (+troche rzadziej z szacowaniem masy dziecka). No ale jak już przyjechaliśmy w sobotę, tak mnie tu zatrzymali... Oni wręcz ocenili, że malutka jest na 1 centylu
Przepływy "nie są najgorsze", choć podobno mogłyby być lepsze. Na usg po tygodniu od poprzedniego waga małej niewiele się zmieniła, bo jakieś 40-50 gram, gdzie wiadomo, że jest spory błąd pomiaru w takich badaniach. Martwię się bardzo
Teraz będzie trzeba bacznie obserwować sytuację, czy przepływy się nie pogarszają i czy mała jest bezpieczna w brzuchu - może być tak, że będzie trzeba wydostać ją nawet sporo przed czasem, bo korzystniejsze warunki do rozwoju będzie miała w inkubatorze
Czy któraś z Was miała do czynienia z hipotrofią/wcześniactwem/niską masą urodzeniową dziecka? Z własnych doświadczeń lub ze słyszenia? Podbudujcie mnie