reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2018

Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
O matko biedny. Niech śpi, dużo zdrówka. Na pewno będzie lepiej.
 
reklama
Psycholog ze szpitala dala nam na siebie namiary. Zajmuje się głównie takimi przypadkami jak nasz sama jest po stracie dziecka urodzonego w 28tc i pol roku walki o niego.
Jeśli skorzystamy to z jej usług zresztą w naszym rejonie Śląsk. Głównie ona się specjalizuje w tym problemie. Chyba potrzebuje najpierw pochować synka A później zastanowię się co ze mną:(
To dobrze, ze taka psycholog mieli w szpitalu, czasami na etacie jest ktoś kto nie czuje problemow polozniczych. Trzymajcie sie jej, skoro jest z Wami od poczatku, bo ona bedzie widziala caly proces. Nie chcialam Ci dawac linkow przed porodem, ale prawdopodbnie na Twoim miejscu chcialabym za kilka miesiecy skonsultować sie ze specjalista,czy szyjki macicy nie trzeba juz zszyc przed kolejna ciążą. Wysle Ci pozniej privem link, jak nie bedziesz chciala go czytac, to zignoruj.
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Niunia tak bardzo Ci współczuję. Nie wiem nawet co napisać. Nie wyobrażam sobie co musisz czuć. To piękne, że się pozegnaliscie i chcecie zrobić mu dom. Życzę Wam bardzo dużo siły, wierzę że wszystko z czasem się poukłada i znowu będziesz mamą. Spróbuj wizyt u psychologa na pewno pomaga. Trzymam za Was kciuki. [emoji8][emoji8][emoji8]
 
@Oczekujaca123 sciskam Cie mocno, jest mi cholernie przykro nie potrafię sobie nawet wyobrazic co czujesz życzę ci z calego serca aby po tym co Was spotkalo twoje życie potoczylo sie jak tego pragniesz i wczesniej pragnelas i spelnily sie twoje marzenia przede wszystkim te o byciu mama a twoj aniolek w niebie zawsze będzie nad Tobą czuwał [emoji8]
 
Mi kilka lat temu powiedziano, ze wlasna polozna (czynna w zawodzie, a Twoja na NFZ taka jest) nie ma prawa wejsc na porodowke nawet pod płaszczykiem osoby towarzyszacej. Ze jest to niezgodne z etyka zawodowa i rodzi problemy prawne, kto bierze odpowiedzialnosc za przebieg porodu. Wiem, ze niektore doule sa z wyksztalcenia poloznymi, ale pewnie jako doule nie wchodza miedzy nogi. Czyli do podtrzymania, masowania plecow, instrukcji oddechowych taka polozna z zewnatrz moze byc, ale decydowac o znieczuleniu, ochronie krocza itd. bedzie dyzurna - tak mi to tlumaczono, ale moze chciano zniechecic albo chodzi o obyczaje lokalne?
Szczerze powiedziawszy ja nie mam pojęcia jak to jest. Teraz dałaś mi do myślenia [emoji3] ale rzeczywiście na chłopski rozum to by wychodziło,że taka osoba nie ma prawa wejść na porodówke, no bo tak jak piszesz kto wtedy bierze odpowiedzialność jak coś pójdzie nie tak? Albo będę chciała znieczulenie to czy ona ma prawo go dla mnie żądać? Raczej nie. Kurde ale to wszystko skomplikowane. Albo wchodzi na porodówke jako ciotka Mietka czyli zwykła osoba towarzysząca? Ale wdedy Małż wypada bo ile można mieć tych osób towarzyszących. Jak się z nią spotkam to pogadam o wszystkim. Na razie ten temat mnie przerasta [emoji15]
 
tak należy się, to oczywiste, ale ja chcę te konkretną a to już usługa płatna ;) moja siostra rodziła w tym szpitalu i nie wykupowała położnej - rodziła 3 dni, zielone wody miała, okropnie się wymęczyła, jeszcze praktykantkę miała... chce uniknąć tego typu porodu...
A w takiej sytuacji to rozumiem [emoji3] też bym chciała kogoś doświadczonego przy porodzie.
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biedny :( z dnia na dzień pewnie będzie lepiej, długo go tam będą trzymać?
 
Nie, ja w lux med robię tylko badania, a prowadzę ciążę prywatnie u lekarki która przyjmuje na porodówce i patologia ciąży. Dzisiaj byłam już u internisty nfz po skierowanie do poradni nadkrzepliwosci i poradni genetycznej. Do tej pierwszej mam termin na 13 lipca dopiero, ale pójdę chyba prywatnie 5 lipca do lekarza który tam przyjmuje aby w razie czego zrobić wcześniej badania. Teraz jestem w szpitalu i czekam na patologi ciąży na konsultacje, mam numer 37 :crazy:
jutro podjadę zarejestrować się do genetycznej bo dzisiaj już nie zdążę :-(

Dzięki, będę pamiętać o tych przepływach.
A jakie badania robisz? Bo mi głównie spada Inr. Jest coraz niższy. :frown:


@Kocurek Ja wlasnie czekam na powtorke badan, czy nie rozwija mi sie zakrzepica. Idz do lekarzy, niech Cie przebadaja. Dobrze zeby ktos wypisal Ci oficjalny papier na wskazanie do refundacji heparyny, jesli będziesz musiala ja brac - bez refundacji to drogie leczenie. Wypytaj tez o kontrole usg przepływów wewnatrzmacicznych. Czy beda Ci je robili w ramach abonamentu w lux medzie (dobrze kojarze, ze tam prowadzisz ciaze?).
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Nie ma słów które mogłyby Cię pocieszyć... Jestem myślami z Tobą i bardzo Ci współczuję
 
reklama
Do góry