reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

Różnica wieku ma znaczenie tylko na czas wspólnych zabaw. Potem wszystko zależy od rodziców, od tego czy pozwalają np. dzieciom donosić na siebie nawzajem, czy tłumaczą im, że rodzeństwo ma siebie wspierać i ma stać za sobą murem, czy pomagają dzieciom w rozwiązywaniu konfliktów między nimi i rozmawiają z tymi dziećmi ORAZ od chęci samych dzieci. Mam siostrę starszą o dokładnie półtora roku i bawiłyśmy się ciągle razem, ale odkąd skończyłam 10 lat przez 20 lat nie miałyśmy w ogóle kontaktu. Nawet się bardzo nie kłóciłyśmy, po prostu ona nie chciała ze mną rozmawiać i po paru latach starań dałam sobie z nią spokój. Czułam się jak jedynaczka zawsze. Ludzie się pytali, czy jesteśmy z tych samych rodziców, bo nie mogli uwierzyć, że siostry mieszkające razem mają tak zerowy kontakt. Jak się wyprowadziłyśmy, to rozmawiałyśmy ze sobą 2 razy do roku - jak trzeba było prezenty rodzicom kupić. Zmieniło się trochę dopiero jak siostra urodziła rok temu dziecko. Ona nie ma też żadnych koleżanek, bo ze swoim facetem nie potrzebują nawet znajomych do szczęścia - potrzebują tylko siebie. Więc nie znała nikogo poza mną, kto miałby w ostatnim czasie dzieci. Teraz czasami do siebie zadzwonimy pogadać, ale czuję się jakbym z trochę obcym człowiekiem kontakt budowała, bo nie znamy się zbyt dobrze. Na szczęście siostra odbudowała też kontakt z rodzicami, co mnie bardzo cieszy. Mieszka blisko nich, więc wpadają do nich na niedzielne obiadki i mama stara się pomagać jej jak może przy dziecku. Ja mieszkam 450 km od nich, więc rodzice w końcu mają córkę i wnuka na miejscu :)

Ja chciałam mieć zawsze trójkę lub czwórkę dzieci, bo przy trójce, jak trafi się takie jedno, które nie chce mieć kontaktu i relacji z nikim, to zawsze pozostała dwójka ma siebie :) Ale teraz czekam na drugie i jak będzie takie rozdarte jak moja pierwsza, to nie wiem, czy zdecyduję się na trzecie ;) Będę po prostu dbać, żeby one o siebie nawzajem dbały i żeby siebie wspierały. Poza tym czasami są konflikty między dziećmi i rodzicami, niektórzy latami się do siebie nie odzywają lub tracą kontakt na całe życie. Czasami rodzice szybko umierają. Więc jak się ma jakieś rodzeństwo, to zawsze jakaś rodzina człowiekowi zostaje...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Chyba trochę za ostro ;)
Wg mnie nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko. A to jest się za młodym, a to studia, kariera, za mało pieniędzy, dom w budowie, a to mąż nie pomoże i tym sposobem dobiegamy 40stki ;)
Zawsze coś. Ja w tej chwili mam na głowie budowę, licencjat i rozwód rodziców i pewnie miesiąc później już bym się nie zdecydowała na ciąże bo wszystko na głowę spadło.
Taki chichot losu z tym planowaniem sobie czegokolwiek.
Na rozwod rodzicow nie masz wpływu to cos czego Tu nie mozesz zaplanowac lub nie... takoe nieszczesliwe sytuacje zawsze na kazdego moga spasc..., budowa domu swiadczy raczej ze wijecie gniazdo chcecie zorganizowac wlasne 4 ściany..to raczej jest odpowiedzialne, jak budujecie dom to i zaplecze finansowe tez macie.... licencjat..to juz koncowka.....bedzie Wam trudniej,
Nie Was mialam na mysli :)
Jak ktos zaplanowal dziecko na studiach..jak ktos ma faceta nieodpowiedzialnego, ktory zrobil dziecko a nie chce sie nim zajac....jak ktos nie ma zaplecza finansowego a planuje dziecko......na to mamy wplyw

(nie pisze o wpadkach, albo naglej utracie pracy...to co innego.)
 
Chyba trochę za ostro ;)
Wg mnie nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko. A to jest się za młodym, a to studia, kariera, za mało pieniędzy, dom w budowie, a to mąż nie pomoże i tym sposobem dobiegamy 40stki ;)
Zawsze coś. Ja w tej chwili mam na głowie budowę, licencjat i rozwód rodziców i pewnie miesiąc później już bym się nie zdecydowała na ciąże bo wszystko na głowę spadło.
Taki chichot losu z tym planowaniem sobie czegokolwiek.
@Szalonej chyba bardziej chodzilo o wziecie pelnej.odpowiedzialności za istote która sie urodzilo. Plan planem ale takowy to mozna zrobić jak juz maleństwo na swiecie sie pojawi, tzn jakis czas potem. Planujacy tak na fakcie dziecie nigdy nie beda gotowi zeby je moec, bo tak jak piszesz zawsze cos. Ale jakies zaplanowanie i.przemyslenie jest potrzebne. My z pierwsza corka wpadlismy. Mieszkaliśmy u tesciow 4 lata i mowi koniec. Jak chce kolejne dziecko musimu sie wyprowadzic. Ok zrobione jak mloda miala 5 lat. Zaszlam w ciaze dopiero po dwoch latach ale stracilam. Maz pracowal w Nimczech psulo sie wiec zabralismu mloda i do Niemiec sie przenieśliśmy. Po pol roku staran zaszlam i urodzilam Hanie. Rok pozniej mowie sobie jak chce pracowac to dawaj kolejne bo chcialam trójkę potem dam je do przedszkola i do pracy i tak zrobilismy. Ale stracilam znowu. Po tzech mc zaszlam i nosze. Wiec troche plan na dzieci byl ale nie sztywny bo nic w zyciu nie przewidzisz
 
Nigdzie nie powiedziane, żeby do października można było rozmawiać tylko o kolejnych wizytach, wyprawce i porodach ;)
Ja tam buzke dalam...z przymrozeniem oka to zdanie moje :)

Jasne piszemy o wszystkim....:)
nawet o tym jak nas te nienarodzone dzieci juz zmeczyly..jak sie przez nie niewyspimy :) hehhe.....smieje sie
 
Wybacz, bez urazy ale bardziej ,, obrzydliwe,, wydaje mi się karmienie dziecka w WC czy a la WC [emoji33] tam robi się przecież siku u kupę a nie konsumuje posiłek.

Polecam oglądnąć spoty kampanii promującej KP w miejscach publicznych #konieczabawywchowanego
W wc śmierdzi czesto...ale w ttch pokojach dla matek z dzoecmi juz nie....pozatym..ja zawsze ubieralam sie tak ze nawet nie bylo widac ze karmie..czyli bluzka na ramiaczka odpinane...a na to luzna bluzla ktoa moglam brac do gory...a ta dolna bluzla w dol...woec tylko brodawka dossania byla na wierzchu...ktora dziecko ma w buzi...a cyca nic nie bylo wodac..do tego dzoecka glowa...woec po prostu mialam jalby przytulone dziecko ktore trzymam
 
Wczoraj moja teściowa która ma siódemke dzieci powiedziała żebym pamiętała o sobie. Żebym nie próbowała być zosią samosią bo się zapierdziele, a zmęczona matka to wściekła się robi co później ma wpływ na dziecko. Powiedziała żebym chociaż na 15 minut w łazience się zamykala to będzie jakaś forma relaksu dla głowy. I żebym sobie ładny dresik kupiła a nie w szmatach chodziła jak wywloka bo bycie mama polega też na byciu ładną. Uwielbiam tą kobietę :-D
Super [emoji4] i tak właśnie trzeba.
 
Dziewczyny bylam dzis na wystepach u mojej chrzesniaczki w szkole i jak dzieciaki wystepowaly to sie poryczalam. Patrzylam tylko czy nikt mnie za jakas wariatke nie uzna no ale brzuch widoczny to wiedza ze to hormony:):)
 
Ale jeśli tak rozkrecisz laktacje to ci cycki pełna po kilku h szkoły. Uwierz bo już to przechodzilam z synem. On miał 3 miesiące jak poszłam więc i tak nie miałam tak pełnych jak na początku gdzie jeszcze mogą być nawaly i zastoje. Do mnie na uczelnię w ciągu dnia raz przyjeżdżał abym to ja mogła normalnie skupić się na zajęciach a nie płakać z bólu bo są takie przepełnione. A co dopiero jak dziecko ma miesiąc nie ma laktacji ustabilizowanej więc pokarm cały czas się produkuje?

Uwazam ze mozna laktatorem sobie ulżyć...nie do zera sie mleko odciaga...tylko do ulgi...aby nie rozkrecac laktacji..... przy drugiej ciąży...ta laltacja ciut inaczej wygladala u mnie... na plus ... nie wiem jak inne mamy..ale ja karmiac drugie dziecko.. nie mialam bolu w pierwszych dniach... Nie mialam nawalow czy zastojow......jest moment ze dziecko przesypia noc....11 ~12 h...i przy pierwszym dziecku w srodku nocy musialam ulzyc sobie laktatorem....a przy drugim juz nie......
 
reklama
Też wróciłam na studia, kiedy syn miał 3 m-ce. Na dwa tygodnie wcześniej (czy tydzień) nasciagalam pokarmu (fakt, że miałam dużo) i mrozilam. Kiedy syn zostawał z mężem albo babcią to mieli pokarm, tylko rozmrazali i podgrzewali. A ja jechałam na uczelnię z laktatorem i raz lub dwa oproznialam piersi w toalecie (niestety pokarm wylewalam do sedesu, nie trzymalabym tego dla dziecka;)). I tak dałam radę od października do czerwca. W ogóle u mnie takie karmienie, że glownie piersią, ale też ściąganie bardzo się sprawdziło. Straszyli mnie, że jak synek raz sprobuje z butli to będzie po kp, ale u niego się to nie sprawdziło.

Problem z piersiami byl przez pierwsze dwa tygodnie. Miałam zapalenie i jak położna kazała przedstawiać Małego do akurat tej bolacej, twardej piersi, to ruszyłam w płacz. Ale rzeczywiście pomogło. Na cycu syn wisiał niemal ciągle też przez około 2 -3 tygodnie, zaczął mniej więcej po tygodniu od narodzin. Potem już to sobie wszystko unormowalismy.

Także sposoby są różne, no i dzieci oraz mamy też są różne, każda musi znaleźć rozwiązanie, z którym będzie się czuć komfortowo. Ja mam wrażenie, że karmiłam piersią, bo czułam presję ze strony męża i np. babć, no bo jak to tak nie karmić, mając tyle pokarmu. Przez pierwszy miesiąc było mi bardzo ciężko, chciałam to sobie darować, jeszcze sobie narzucilam ścisłą dietę. Ale mimo wszystko jakoś nie mogłam przestać, a potem już wiedziałam, że chce karmić piersią, zwlaszcza, że mnie to nie ograniczalo i okazało się zwyczajnie wygodne.
O wlasnie :) czyli mozna :)
 
Do góry