Jeśli chodzi o tę rozmowę zasłyszaną, że facet pyta kobietę, czy wróci do pracy po ciąży, a ona że zasiłek i 500+ wystarczy i się nie opłaca...
Ja bym tego nie nazwała patologią. Zwłaszcza, że poza tą wymianą zdań nic o ten sytuacji nie wiemy.
Moim zdaniem patologia to jest wtedy, kiedy jest w domu np. alkoholizm czy przemoc, ale nie nazwałbym patologią sytuacji, w której matka zostaje wychowywać dzieci w domu i nie wraca po ciąży do pracy. Ta kobieta mówiąc to przeklęła - może to powoduje, że brzmi to bardziej "patologicznie", ale mało to ludzi "na poziomie" przeklina? Jeśli komuś równowartość zasiłku (600-800zl) + 500plus rekompensuje wynagrodzenie w pracy to może to wcale nie jest jakaś praca jego marzeń. Jakbym miała pracować przerzucając kartony na magazynie i na czas pracy posyłać dzieci do żłobka a w alternatywie opiekować się nimi w domu to myślę, że bym się nie wahała. Nie każda praca to kariera, w której kobieta się realizuje. A dodam, że znam kobiety, które najpierw odchowały dzieci w domu, a potem dopiero zaczęły pracować i porobiły kariery. Żadna to patologia
I dodam też, że uważam bardzo krzywdzące nazywanie rodzin z 4 i więcej dziećmi automatycznie patologią. Znam wiele takich rodzin, dzieci idą na studia, szkoły muzyczne, udzielają się społecznie, rodzice są ludźmi o wysokiej kulturze osobistej i stygmatyzacja takich ludzi tylko dlatego, że zdecydowali się żyć w dużej rodzinie jest po prostu niesprawiedliwa.
A co do tego, że 500plus jest dla dziecka, więc wydawanie go na potrzeby całej rodziny (np. na skutek rezygnacji z pracy) jest w jakiś sposób "niewłaściwe": czasem dla dziecka ważniejsze jest to, że rodzic po prostu będzie miał dla niego czas, niż że będzie mogło pojechać na jakiś obóz albo mieć dodatkowe zajęcia. Nie mówię, że zawsze i dla każdego dziecka to prawda - ale to moim zdaniem pokazuje, że określenie "na potrzeby dziecka" wcale nie wyklucza zwykłego zrezygnowania z kiepsko płatnej, często ciężkiej pracy i nierzadko w mało wygodnych godzinach.
Uff sorry że się tak rozpisałam, mam nadzieję, że nikt się za to nie obrazi, bo nie taka była moja intencja - po prostu myślę, że warto powstrzymać się czasem od pochopnych osądów
- a tak w PS. to osobiście zamiast 500+ preferowałabym jednak odpisy od podatku, ale żyjemy w rzeczywistości, w jakiej żyjemy, więc do niej się odnoszę