On nie kazal.W.ogole go nie było...4 h go szukali po oddziale, przyszedł jakiś inny stwierdził, że można poczekać A potem jak już się zrobiło masakrycznie to nawet ordynatora ściągnęli, tylko dziecko było już w kanale i g... mogli zrobić.Urodzic już musiałam.
Okazało się że potem że mały nie miał 4500 a 4020 gram, ale i tak urodził się wyziębiony, bo wody odeszły mi o 4tej i planowali że o 7mej urodzę, a ja rodziłam do 11.35, tętno dziecku zanikało.Dusili mnie po brzuchu jak lalke.Dzis wiem, że to chwyt Kristellera i jest zakazany, ale myślę że byli spanikowani i chcieli żebym urodzila.
Mały był siny, wyziębiony, miał problemy z oddychaniem.Beznadzieja.A niby taki dobry szpital....