Ka30sia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Luty 2018
- Postów
- 4 468
Nie wiem idę w sobotę to dopytam.Co to ? Ja waze się rano w piątek zaraz jak wstanę.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Nie wiem idę w sobotę to dopytam.Co to ? Ja waze się rano w piątek zaraz jak wstanę.
Dobrze, że wszystko w porządku. Wagą chyba nie ma co się przejmować, może rzeczywiście jest starszy, po 35 tygodniu muszą go dobrze wymierzyć.Dziewczyny dziś miałam drugie badania prenatalne i wszystko z Bejbikiem super :-) tylko ja mam dzisiaj 22+6 A Mały ma już 650gr ! To nie za dużo? Gin powiedziała,że wygląda na ok 10 dni starszego. I według Usg termin na 18.10 A według OM 26. Boje się,że urodzie Kolosa!
Też tak sobie tłumaczę,że lepiej żeby był większy niż za mały [emoji3]Spokojnie na tym etapie to każde w swoim tempie rośnie. Najważniejsze, że przybiera czyli mu nic tam w brzuszku nie brakuje.
Na pewno będzie coraz lepiej. Ważne,że już coś zjadł.No właśnie nawet nie wiem ile taki dzieciak powinien wypijać.
Dzisiaj nawet butelki takiej 330ml wody nie udało mi się wmusić.
Na jedzenie bym nie miała parcia gdyby nie to, że ma antybiotyk.
Banan dla niego bee...musy owocowe też nie przechodzą.
Wczoraj się dopominał kotleta ale mu nie wolno smażonego i takiej stałej konsystencji jeszcze bo w we wtorek w nocy miał krwotok i trzeba dbać żeby na nowo ten strup po migdale się utworzył.
Popołudniu trochę lepiej na szczęście.
Zjadł jajko, wypił kakao, z nosa już coraz mniej tej krwistej wydzieliny także chyba mamy się ku lepszemu ale nie chcę zapeszać.
Nie zazdroszczę Ci sytuacji i rozumiem ze jestes zmeczona. Moj wychodzil do pracy zanim wstalismy i wracal praktycznie dzien w dzien kolo 22 i bylam wykonczona majac tylko jedno dziecko. Od miesiaca jest w domu najpozniej o 17-18 i to jest ogromna ulga dla mnie, chociaż finansowo tez to odczujemy. No i teraz juz nie mam skrupulow zeby wykorzystywac tesciowa ze spacerami na ktore nie daje rady chodzic. Bardzo mi to ulatwia zycie. Po porodzie i tak nie dam rady z blizniakami sama caly dzien o jeszcze z dwulatkiem, bedziemy skazani na czyjas pomoc przynajmniej kilka godzin dziennie.Za dwa tygodnie.Bedzie w pt wieczorem, w sobotę posprzątamy, ogarnę jakieś żarcie a w niedzielę pojedzie.To za mało czasu, abym odpoczęła.
Niestety
Dzieci nie mam komu zostawić.W teorii mam mamę 48 km stąd , mam teściów, siostrę a w.praktyce to jak już się pali i wali to moja mama weźmie starszaka, ale mam to potem tak wypominane i wyrzygane, że mam dość.
Dzięki za troskę już w domku jestem, pisałam ale pewnie Ci umknęło odpoczywam, biorę magnez i luteinę w razie skurczy mam brać nospe ale na szczęście się nie przydaje. W środę do lekarza na kontrole. Jak tak więcej leżę to mały mi w brzuchu szaleje normalnie muszę czasem wstać i się przejść albo się pobujać bo leżeć mi nie dajeNie mogę odnaleźć informacji albo jej nie ma . A jak tam @ola ? Wyszła już że ze szpitala ? Lepiej po lekach ?
...oj biedny..i te krwotoki i strupki...on sie zrazil.. do jedzenia...wazne ze zaczyna pomalutku cos jesc..z dnia na dzien mu sie polepszy..idzie ku dobremu to najważniejszeNo właśnie nawet nie wiem ile taki dzieciak powinien wypijać.
Dzisiaj nawet butelki takiej 330ml wody nie udało mi się wmusić.
Na jedzenie bym nie miała parcia gdyby nie to, że ma antybiotyk.
Banan dla niego bee...musy owocowe też nie przechodzą.
Wczoraj się dopominał kotleta ale mu nie wolno smażonego i takiej stałej konsystencji jeszcze bo w we wtorek w nocy miał krwotok i trzeba dbać żeby na nowo ten strup po migdale się utworzył.
Popołudniu trochę lepiej na szczęście.
Zjadł jajko, wypił kakao, z nosa już coraz mniej tej krwistej wydzieliny także chyba mamy się ku lepszemu ale nie chcę zapeszać.
No jasne, z raczkujacym jest inny temat. Chociaz moj po domu i tak wszedzie musial na czterech za mna zasuwac, nie bylo tak ze nosze z kuchni do pokoju itp, na cztery i za mamą ale podsadzanie, wsadzanie itp jak najbardziej, na zewnatrz tak samo, chociaz wtedy z chusty jeszcze moglam korzystać...Bo jeśli dziecko chodzi to możesz za rękę je zaprowadzić. Ja mam raczkujacego brzdaca i bez podniesienia się nie obejdzie bo jak miałabym go inaczej przetransportowac. Do wanny, krzeselk, wózka trzeba podnieść. Ale wszystko ograniczam do minimum.
Bo jak chodzimy to dzieci sa kolysane w brzuszku..im tak dobrze....Dzięki za troskę już w domku jestem, pisałam ale pewnie Ci umknęło odpoczywam, biorę magnez i luteinę w razie skurczy mam brać nospe ale na szczęście się nie przydaje. W środę do lekarza na kontrole. Jak tak więcej leżę to mały mi w brzuchu szaleje normalnie muszę czasem wstać i się przejść albo się pobujać bo leżeć mi nie daje
Mój na szczęście ciąże ogarnia, chyba czasem za bardzo. Tego mam nie robić, tamtego nie jeść, najlepiej to żebym leżała. Ale mam tyle energii ze nie potrafię. Dziś np pojechaliśmy dosyć wysoko w Dolomity i mnie aż nosiło żeby pójść na jakąś górkę popatrzeć, posiedzieć ale po prostu wejść wyżej. I co? T wymyślił że ja w ciąży to będziemy po miasteczku jakimś lazic. W góry wyższe niż te w Polsce za rok z brzdacem na plecach. Z jedzeniem to samo. Pilnuje żebym się nie przejadla, żebym nie była głodna, żebym piła, witaminy to co do sekunfy wylicza... Niby fajnie ale czasem to wkurza...Przechodzilam przez to samo jakies poltora roku temu..., facet dopiero jak sam na sam przez tydzien zostanie z dziecmi i z obowiwzkami..to troche doceni i zrozumie..a i tak wszystkiego by nieogarna.... chata by byla do gory nogami wywrocona...
i ciazy tez faceci nie zrozumieja....nam zaraz bedzie jeszcze ciezej dzwigac dzien w dzien ten slodki ciezar....facet idzie na silownie podnosi ciezary..a kobieta w ciazy nosi nooooon stop 24/h nie mówiąc o tym ze tu uciska..ze żołądek ma scisniety..ze dusznosci... facet by nie przetrwal ciazy...a kobieta jeszcze fuul rzeczy w okól ogarnie... wspolczuje Wam dziewczyny...moj sie juz ogarna..i prace zmienil juz nie robi po 14~15h dziennie . Tylko 8h... i przede wszystkim..zostal z malymi juz nie raz saaam.... na caly dzien lub pol dnia.....boooosze jaki on byl zmeczony...n. na poczatku mieszkanie to pobojowisko bylo, ale wyrobil sie....teraz potrafi zajac sie 2 dzieci i jeszcze zmywarke ogarnac i ksiazke im przeczytać.... ale jakies 1.5 roku bylam sama ze wszystkim. W ciazy i z malym dzieckiem i nieprzespanymi nocami... zle to wspominam...psychicznie i fizycznie