reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

kurcze dziewczyny to ja Wam zazdroszczę!!! my nie mamy ŻADNEJ pomocy od rodziny, ŻADNEJ..... nawet nie mam z kim dziecka zostawić, moja mama za granicą a teściowa w wieku mojej babci... (urodziła męża mając 35-36 lat...), zawsze wszystko sami, mama mi finansowo też nie pomaga, bo żyje za granica na stałe, a nie tylko na zarobku, z resztą od nikogo nie wymagam pomocy... wesele też organizowaliśmy sami, pożyczkę wzięliśmy na 2 miesiące przed imprezą, by raty nas nie zjadły (zaraz we wtorek po weselu został spłacony), wesele robiliśmy również po jak najmniejszych kosztach (nie był to hotel 5*, a sala weselna) wszelkie ozdoby takie jak strojenie sali, ubranka na butelki, winietki, zaproszenia, przybranie na samochód, księgę gości, ozdobę do włosów a nawet sztuczny bukiet (miałam dwa - żywy i sztuczny) robiłam własnoręcznie (goście byli zachwyceni), a tę kasę co bym na to wydała włożyliśmy w fotobudkę i fontanne czekolady (oba pomysły mega trafione) fotografa udało się za free (akurat fotografka się ogłaszała że zrobi za free w zamian za publikację - zapomniałam jak się fachowo nazywa to) a kamerzystę mieliśmy najtańszego (zależało mam wyłącznie na filme z kościoła, ale mamy cały film, choć nie jakiś mega extra jakość i wykonanie) samochodem pojechaliśmy moim, a zespół to był duet (dali czadu!) suma sumarum, moja kuzynka robiła wesele na 2 miesiące przed naszym, miała 170 osób i o 23 byłam już w domu (najgorsze wesele na jakim kiedykolwiek w życiu byłam.....) my prosiliśmy ok 140 (było 80) i każdy mówi że nasze wesele bez porównania lepsze od tamtego, dodam że kuzynce wesele sponsorowali rodzice i poszły na to kolosalne pieniądze (wszystko "z najwyższej półki" tylko ubranka na alkohol sama robiła)

My tez nie mamy pomocy ŻADNEJ... teściówie ( obecnie 8h jazdy autem) przyjezdzaja na 1 weeekend w roku 3 ~4 dni max..a my jezdzimy na swieta raz do tesciow raz do moich...a moi rodzice sa 380km... mama wpada do nas na urodziny wnukow i ostatnio na czas moich poro wiec sami na siebie tu liczyc musimy i dawac rade...TEŻ NIE MAM Z KIM DZIECI ZOSTAWIC ..tzn... z mezem zostawiam jak ide w miasto...:)
Finansowo tez sami za swoje sie urzadzamy i mieszkanie tez za swoje kupilismy a czesc w kredycie..ktory sami splacamy......na wakacje tez za swoje jezdzimy :) maz mial wypadek i skasowal jedyne auto... na nowe wzielismy pozyczke...i jeszcze splacamy...SAMI
tesciowie sa sami zaporzyczeni...a moi rodzice jak pisalam...jeszcze dom swoj wykonczaja to kase pochlania....
Wesele mielismy na 200osob..nam sie zwróciło.. !!!.. bukiety..wystroj sal.. kwiaty z gieldy kwiatowej... zaproszenia..czy stol wiejski sami robilismy... impreza do 6 rana byla...wiec chyba goscie sie super tez bawili.... z perpektywy czasu sukni bym nie szyla na wymiar..tylko uzywke kupila i przerobila...

TAK WIĘC GLOWA DO GORY :)
Wesele sobie zrobiliscie..udalo sie ..bylo super.. to i 4 katy uda Wam sie samemu zorganizowac... predzej czy pozniek splacic.. jest trudniej..ale masz faceta i drugie zaraz dziecko..to najwieksze Skarby :)
 
reklama
my od zawsze bardzo dużo zwiedzaliśmy, nie wyobrażamy sobie zrezygnować z tego, podróże są w naszym życiu ważnym elementem, oboje uważamy że "tyranie" na dom przez całe życie to nie życie ;) oczywiście odkładamy pieniądze (właśnie na dom) a nasze wyjazdy są zawsze przemyślane no i oczywiście nie są to hotele 5*, zwiedzamy tanim kosztem, nam do szczęścia nie dużo trzeba, uważam że i podróże i oszczędności na dom można fajnie połączyć :)
U mnie też podobnie dużo wyjeżdżamy i nie wyobrażam sobie bym miała z tego zrezygnować. Nawet gdy byliśmy biednymi studentami potrafiliśmy dobrze gospodarowac pieniędzmi i wyjeżdżać na 3 tygodniowe wakacje, weekendy w góry czy nad morze i do tego jeszcze odkładać mimo że zarobki nie były duże.
Natomiast ja uwielbiam swój dom, jego klimat, uwielbiam urządzać nowe mieszkania i z tego też nie mogłabym zrezygnować więc pewnie niedługo znowu będzie przeprowadzka :)
 
Syty głodnego nie zrozumie i na odwrót.
Spokojnie .
Ja swoje pierwsze mieszkanie kupiłam sama . Kredyt na 17 lat . Duża rata i Warszawa więc sobie wyobraźcie, że taki domek w górach mogłabym sobie kupić dwa razy :-(
Nasz wspólny kredyt z P. Przed nami. Póki co wijemy gniazdko w tym moim.
Albo uda się w przeciągu paru lat spłacić szybciej i wtedy kupimy razem coś większego albo się wybudujemy.
Dziewczyny nie ma co sobie zaglądać do portfeli ani się denerwować.
Na zachodzie kupno mieszkania . Domu to w ogóle jakąś abstrakcja bo tam ludzie się przeprowadzają często i nie przywiązują do tego takiej wagi.
Mi ? Zależało żeby mieć swoje M.
Swoje miejsce na Ziemi. Miejsce do którego człowiek zawsze wraca.
Od rodziców nic nie dostałam ale nie mam do nich żalu bo też za wiele dać mi nie mogli i mówię tu tylko o materialnych rzeczach.

A materialne rzeczy .
Dzisiaj są. Jutro ich nie ma.

Pięknie piszecie o podróżach.
One faktycznie również wg mnie są bezcenne i bardzo wzbogacają.
Mój P. Jest trochę domatorem a ja jezdzilaby na pewno więcej :-)
Apropo kredytow sie wypowiem. Miezzkam jak.wiecie w Niemczech i.marze o.wlasnym.domku. teraz siedzimy na.wynajmie za 600 euro mies za 70m2. Oddahemy kase, gdzie moglibysmy co miesiac placic rate kredytu. Najtanszy dom tu gdzie jestesmy (a tu zostac chcemy) kosztuje 190 tys euro, także kredyt byc musi, bo za sama dzialke 100 tys euro polizyc trzeba, wiec wole kredyt na dom niz dzialke i budowe, plus urzadzanie... za dlugo. Wiec kredyt bedzie na.lat 20 z mozliwoscia wcześniejszej splaty, ale bez zabijania ibwypruwania flakow, tak zeby byc na.swoim i zyc jak lubimy, jezdzic na.wakacje i nie odmawiac sobie wszystkiego.
Wszystko mozna pogodzic i byc szczęśliwym
 
A najważniejsze jest to, że każda z nas się stara. Każda z nas będzie super swiadomą Mamuśką. Niektóre z nas już po az 2,3 ...
I to jest piękne. Że myślimy o przyszłości, że człowiek chce, planuje i sie rozwija ...
A moim zdaniem takie wspólne zaczynanie od zera bardzo cementuje związek.
Również takie wnoszenie z posagiem do związku, że ktoś już coś ma. Jest po prostu łatwiej.
Nie wiem czy można to oceniać co jest lepsze/gorsze bo wywalić się można na ostatniej prostej i też nie docenić tego co się ma.
Wszystko zależy od człowieka.
Dokladnie uwazam to samo. I zawsze mowie do swojego M ze wszystko co mamy osiągnęliśmy wlasnymi rekami i wlasna praca. On czesto ze pewnie bym wolala faceta z gora kasy, a ja wlasnie uwielbiam usiąść i pomyslec ze to co mam mam dzieki naszemu staraniu i zaangazowaniu, inwestycji w nas i wlasna wspolna przyszłość
 
Mnie również powalają te brudne, zaplesniale wózki...
Cały czas się zastanawiam czy nie sprzedać naszego XLanderka i nie kupić wózka rok po roku, ale z drugiej strony Niko chodzi już coraz więcej.Na wiosnę będzie miał już 2,5 roku, to już duży facet i raczej będzie chodził sam, więc chyba się wstrzymam z tą decyzją...
Ja mam mlodszego i tez sie wstrzymam z zakupem wózka podwojnego... licze że sam bedzie codziennie drepral i odprowadzal na jesieni starszego brata do przedszkola
 
reklama
W sumie się cieszę ze szybciej urodzę, nie boje się tego 37 tyg, pierwszego syna urodziłam w 35 bo okazało się ze już jest mało wód płodowych i nie chcieli go tak w brzuchu na pustaka zostawiać :-p wszystko było ok tylko był chuderlakiem 2350 , tez odliczam teraz oby do 30 tyg , aktualnie u mnie 26 ale jakoś szybciej mi teraz lecą te tygodnie niż na początku , jak pierwsze cztery miesiące byłam trupem .....
Mój też 35 tydzień :) waga 2450 więc podobnie :) niestety na początku były problemy
 
Do góry