dziewczyny przedwczoraj obudziłam się z ogromną opryszczką na ustach, pierwsze co zrobiłam to odpaliłam internet by zobaczyć co kupić, oczywiście naczytałam się okropnych bzdur w necie na ten temat, tym bardziej że nie jestem pewna czy to moja pierwsza opryszczka w życiu (nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek taka miałam) trochę post mamyginekolog mnie uspokoił, ale po przeczytaniu komentarzy zwątpiłam... nawet do sióstr dzwoniłam i do mamy pytając czy pamiętają czy miałam opryszczkę.... tak się okropnie zdenerwowałam że zaczął mnie brzuch boleć..... pojechaliśmy więc do miasta za lekarzem by sprawdzić czy oby na pewno wszystko ok, oczywiście jak na złość wszyscy lekarze na urlopie majowym.... postanowiłam że pojadę do szpitala bo brzuch naprawdę bolał, tam bardzo miły personel, bardzo miły lekarz, powiedział że nawet gdyby to była moja pierwsza opryszczka w życiu to ABSOLUTNIE nie grozi dziecku, więc mnie to uspokoiło, z racji bólu brzucha zostałam zbadana i miałam szybkie USG by sprawdzić czy z młodym ok, przyznam że trochę mi się głupio zrobiło ale już byłam taka znerwicowana że musiałam to sprawdzić, lekarz powiedział że nic się nie stało i że dobrze że przyjechałam dla własnego świętego spokoju. Między czasie jak czekałam na lekarza to przyszła kobieta na oko już 9m-c z informacją że nie czuje ruchów dziecka od rana (a była już ok 12:30) więc ją zabrali na KTG, międzyczasie poszłam założyć kartę, jak wróciłam to słyszałam okropne krzyki kobiety (która wydawałoby się zaczyna rodzić) krzyczała że ją boli, że ona nie chce rodzić, strasznie płakała..... potem cisza i wyszła z mężem.... okazało się że to kobieta która nie czuje ruchów, byłam pewna że dziecko się uspokoiło i zaczęła się akcja porodowa.... poszłam na badanie, a potem do położnej, a ona cała rozczęsiona i mnie przeprasza ale jest szokowana poprzednią pacjentką, pytam co się stało, a ta mówi że płód obumarł i musi rodzic martwe.... i dodała że drugi raz u tej tej kobiety taka sytuacja.... normalnie aż mnie ścięło z nóg...