aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 13 199
@Mama2018 Ja w ciążach kilka razy po prostu podeszłam do kasy i poprosiłam o przepuszczenie, ale to jak miałam dosłownie jedną rzecz, np. wodę, bo musiałam się napić. Kilka razy w sklepach kasjerka mnie zawołała: "panią w ciąży poproszę" i wydaje mi się, że tak powinni dzisiaj z Tobą zrobić, ale... może po prostu Twój brzuch jeszcze nie jest oczywisty 
W Rossmanie niby jest "mamy mają pierwszeństwo", ale w praktyce wyszło tak, że we wtorek o 21:30 stałam w kolejce z dwoma mini-płynami, a w środę rano trafiłam na porodówkę. Lipiec to był, więc brzuchol na wierzchu, nie pod pięcioma kurtkami.
Natomiast wg mnie (nie)przepuszczanie w ciąży to pikuś w porównaniu ze staniem w kolejce z dzieckiem w wózku. Jak kobita ma duży brzuch to jeszcze ludzie czasem reagują i dają pierwszeństwo, natomiast jak dziecko jest głośno, to tylko na matkę naskoczą, a nikt nie pomyśli, że gdyby przepuścił, to ulga dla wszystkich: dla jego uszu, dla matki nerwów i dla dziecka, które widocznie ma dość stania w sklepie.
O ustąpienie w komunikacji miejskiej proszę nawet w niskiej ciąży (albo i nawet bez ciąży jak jadę z małym dzieckiem). Raz jakaś kobieta całą drogę mi wisiała nad uchem i jojczała jaka chamska jestem, że siedzę (byłam wtedy w ciąży i na kolanach miałam jeszcze syna, z którym zresztą jechałam do lekarza). Raz w ciąży spadłam ze schodów w tramwaju razem z wózkiem, w którym spał syn, bo jak ludzie zobaczyli kobitę z wózkiem przy drzwiach, to od razu uciekli do innych drzwi. Wózek na szczęście się nie wywalił, bobas w brzuchu nie ucierpiał, ale ja miałam siniaki jeszcze długo. Po tej przygodzie biorę jednak taxi albo czekam na niskopodłogowe (a ich to czasem nie da się doczekać).
W Rossmanie niby jest "mamy mają pierwszeństwo", ale w praktyce wyszło tak, że we wtorek o 21:30 stałam w kolejce z dwoma mini-płynami, a w środę rano trafiłam na porodówkę. Lipiec to był, więc brzuchol na wierzchu, nie pod pięcioma kurtkami.
Natomiast wg mnie (nie)przepuszczanie w ciąży to pikuś w porównaniu ze staniem w kolejce z dzieckiem w wózku. Jak kobita ma duży brzuch to jeszcze ludzie czasem reagują i dają pierwszeństwo, natomiast jak dziecko jest głośno, to tylko na matkę naskoczą, a nikt nie pomyśli, że gdyby przepuścił, to ulga dla wszystkich: dla jego uszu, dla matki nerwów i dla dziecka, które widocznie ma dość stania w sklepie.
O ustąpienie w komunikacji miejskiej proszę nawet w niskiej ciąży (albo i nawet bez ciąży jak jadę z małym dzieckiem). Raz jakaś kobieta całą drogę mi wisiała nad uchem i jojczała jaka chamska jestem, że siedzę (byłam wtedy w ciąży i na kolanach miałam jeszcze syna, z którym zresztą jechałam do lekarza). Raz w ciąży spadłam ze schodów w tramwaju razem z wózkiem, w którym spał syn, bo jak ludzie zobaczyli kobitę z wózkiem przy drzwiach, to od razu uciekli do innych drzwi. Wózek na szczęście się nie wywalił, bobas w brzuchu nie ucierpiał, ale ja miałam siniaki jeszcze długo. Po tej przygodzie biorę jednak taxi albo czekam na niskopodłogowe (a ich to czasem nie da się doczekać).