U mnie dziś chyba bóle owulacyjne. Cytologia wyszła ok, usg mi nie zrobił :/
Idziemy w przyszłą sobotę na wesele, na teście teoretycznie jeszcze może nic nie wyjść, bo to będzie 5 dni przed planowanym okresem, a 8 dni po owulacji, więc nie wiem co ja tam będę robić. Nawet nie wiem, czy napić się tam chociaż szampana, bo boję się, że mogę zaszkodzić ewentualnej ciąży.
Chyba zanudzę się na śmierć, siedząc przy stoliku z ludźmi, których nie lubię. Nie jestem zbyt rozrywkowa i idę tam tylko dlatego, że mój chłop bardzo chce, ale jakoś mi się to zupełnie nie widzi. Tym bardziej, że jedyna osoba, którą będę tam znać to nasz wspólny wróg, który jest przyjacielem byłej dziewczyny mojego faceta i każdy nasz krok będzie od razu jej zrelacjonowany
Wczoraj kolejny raz powiedziałam, że nie chcę tam iść, bo to dla mnie nie ma sensu, ja i tak nie tańczę i nie bawię się dobrze na takich uroczystościach, to usłyszałam, że "on zawsze robi to, co ja chcę, więc mam teraz zrobić to, co on chce". Tyle, że to nie jest do końca prawda, bo on zawsze na każdej imprezie, na której był ze mną był "bardzo zmęczony" po godzinie i się ewakuował do spania.
I pewnie uznacie, że jestem dziwna, ale od kiedy tylko dostaliśmy to zaproszenie, nie chce mi się tam iść, bo kolejny raz zostałam zapisana jako "osoba towarzysząca", a partnerki pozostałych kolegów z pracy mojego faceta zostały zapisane normalnie imionami i nazwiskami. Znają moje imię i nazwisko, więc nie mieliby z tym problemu, poza tym zawsze mogli się zapytać, jeśli mieli jakieś wątpliwości, a ja mam z tym złe wspomnienia, bo rodzina mojego byłego męża przez 6 lat zapisywała mnie jako osobę towarzyszącą, choć byliśmy małżeństwem i mamy wspólne dziecko.
Wybaczcie, musiałam się komuś z tego wygadać