reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

🍂🍂🍁Październikowe kreski🍁🍂🍂- aby kolorowe na drzewach liście zwiastowały Nam ciąże - OCZYWIŚCIE 😍😍

Jak to jest że nasze babki i prababki zachodziły w ciaże tyle razy, a diete miały ubogą, zero supli, zero badan? Czasami mam takie rozkminy.

U mnie chyba wczoraj był pik na LH i jajko kurze... Niestety nie udało się poprzytulać bo coś męża bierze chyba i cały wieczór przespał :( Natomiast dzisiaj juz mam sucho co jest dziwne bo zwykle mam z 5 dni płodny. Myslicie ze z seksu niedzielnego cos moze zaskoczyc? Dodam że dzis dopiero 10dc ale ostatnio cykl 24dni.
Nasze babki i prababki wcale nie miały tak ubogiej diety - żywiły się zgodnie z sezonowością produktów, jedząc zdrowe (bo bez chemii czy pestycydów) produkty, bez ulepszaczy smaku czy dużej ilości cukru, jadły dużo surowych warzyw i kiszonek, zażywały dużo świeżego powietrza (bo nie było tyle zanieczyszczeń) i ruchu (bo wszędzie trzeba było chodzić pieszo/jeździć rowerem, albo pracować fizycznie), nie miały tyle stresu, bo i nie było takiego dostępu do informacji, a życie było skorelowane z cyklem dzień/noc, żyły spokojnie i zgodnie z naturą. W ogóle mnie nie dziwi, że zachodziły w ciąże :)

A fakt, że nie było badań czasem powodował, że rodziły się chore dzieci, które przez słaby rozwój i dostęp do medycyny nie mogły przeżyć, a czasem roniły ciąże - moja babcia urodziła 6 zdrowych dzieci + jedną córkę która przeżyła miesiąc + raz poroniła ciąże z synem. A do porodu zazwyczaj jechała rowerem ;)

Skoro wczoraj był pik, to najlepiej jakby udało Wam się dzisiaj jeszcze podziałać. Z seksu niedzielnego też może się udać, bo plemniki są w stanie przeżyć i 5 dni ;)

Ja miałam ostatnio owu w 11dc.
 
reklama
Kurczę jak tak mówisz o wypijaniu butelki zakwasu dziennie, to wjeżdżasz mi na ambicje, bo ja się w tym ostatnio bardzo ociągam. Chyba muszę nad sobą popracować 😉

Ciekawe, a masz tak przy wszystkich zastrzykach/pobraniami krwi, czy to reakcja z która spotkałaś się dopiero teraz? U mnie to był strach przed przebiciem powłok brzusznych, chociaż mi żadne igły, zastrzyki czy pobrania nie są straszne - jestem krwiodawca, wiec stosunkowo często ktoś podchodzi do mnie z igła 😅
tak, przy wszystkich zastrzykach/pobraniach. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to, bo mi się robi słabo, ciemno przed oczami, kręci mi się w głowie - i to jeszcze dobrą chwilę po. I to nawet nie to, że czuję jakiś strach, nie wiem, boję sie bólu. Po prostu nie mogę na to patrzeć. Na pobranie zawsze wchodzę i od razu ustawiam sobie dłoń przy twarzy tak, żeby w ogóle nie patrzeć na ten stolik ze sprzętem, od razu uprzedzam, że nie mogę patrzeć, bo mdleję, osoba pobierająca tam sobie robi co trzeba, a ja ją zagaduję albo nucę coś sobie i oglądam ściany i wtedy jest spoko. W szpitalu przy zakładaniu wenflonu raz zemdlałam, tak samo przy znieczuleniu miejscowym mdleję - np. u dentysty muszę zawsze na żywca.

Taki mój urok 😅
 
Masz takie zalecenia? Odnośnie kiszonki z buraka. Całą butelka to 200/250ml? Pytam bo z tego co ja kiedyś się orientowałam (nie aktualizował tych informacji) przy szklance dziwnie trzeba robić przerwy. Zalecane było 2 tyg pić, a później 2tyg przerwy. Ja żeby nie robić tych przerw pije na czczo 0.5szklanki.
nie mam żadnych zaleceń, ale muszę dużo buraków mieć w diecie, żeby pracowały nad moim endometrium. Koktajle z burakiem odpadają (🤮), więc próbuje sobie radzić inaczej 😅
 
Nasze babki i prababki wcale nie miały tak ubogiej diety - żywiły się zgodnie z sezonowością produktów, jedząc zdrowe (bo bez chemii czy pestycydów) produkty, bez ulepszaczy smaku czy dużej ilości cukru, jadły dużo surowych warzyw i kiszonek, zażywały dużo świeżego powietrza (bo nie było tyle zanieczyszczeń) i ruchu (bo wszędzie trzeba było chodzić pieszo/jeździć rowerem, albo pracować fizycznie), nie miały tyle stresu, bo i nie było takiego dostępu do informacji, a życie było skorelowane z cyklem dzień/noc, żyły spokojnie i zgodnie z naturą. W ogóle mnie nie dziwi, że zachodziły w ciąże :)

A fakt, że nie było badań czasem powodował, że rodziły się chore dzieci, które przez słaby rozwój i dostęp do medycyny nie mogły przeżyć, a czasem roniły ciąże - moja babcia urodziła 6 zdrowych dzieci + jedną córkę która przeżyła miesiąc + raz poroniła ciąże z synem. A do porodu zazwyczaj jechała rowerem ;)

Skoro wczoraj był pik, to najlepiej jakby udało Wam się dzisiaj jeszcze podziałać. Z seksu niedzielnego też może się udać, bo plemniki są w stanie przeżyć i 5 dni ;)

Ja miałam ostatnio owu w 11dc.
Sporo w tym racji, obecnie kwestie środowiskowe, zanieczyszczenia, przetworzona żywność nam nie sprzyjają, ale z opowieści mojej babci to wojna raczej nie była czasem kiedy nie było stresów, z tym jedzeniem to też różnie bywało, jak ktoś żył na wsi to i owszem miał większy dostęp. Może też kwestia tego że w tamtych latach w dużo młodszym wieku kobiety zachodziły w ciążę. No nic trzeba korzystać z możliwości jakie daje teraz medycyna i starać się dalej :)
 
tak, przy wszystkich zastrzykach/pobraniach. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to, bo mi się robi słabo, ciemno przed oczami, kręci mi się w głowie - i to jeszcze dobrą chwilę po. I to nawet nie to, że czuję jakiś strach, nie wiem, boję sie bólu. Po prostu nie mogę na to patrzeć. Na pobranie zawsze wchodzę i od razu ustawiam sobie dłoń przy twarzy tak, żeby w ogóle nie patrzeć na ten stolik ze sprzętem, od razu uprzedzam, że nie mogę patrzeć, bo mdleję, osoba pobierająca tam sobie robi co trzeba, a ja ją zagaduję albo nucę coś sobie i oglądam ściany i wtedy jest spoko. W szpitalu przy zakładaniu wenflonu raz zemdlałam, tak samo przy znieczuleniu miejscowym mdleję - np. u dentysty muszę zawsze na żywca.

Taki mój urok 😅
O Pani! W ogóle Ci nie zazdroszczę takiego uroku 😅 A w dodatku teraz przed Tobą jeszcze sporo zastrzyków. Dobrze, że cel jest jasno nakreślony i wiesz, że musisz to jakoś przetrwać. Bądź dzielna 💪
 
nie mam żadnych zaleceń, ale muszę dużo buraków mieć w diecie, żeby pracowały nad moim endometrium. Koktajle z burakiem odpadają (🤮), więc próbuje sobie radzić inaczej 😅
Polecam carpaccio z buraków, z mozzarellą i jakaś zieleniną (szpinak się spoko sprawdza), albo sałatkę z zielona soczewica, burakami, orzechami włoskimi i szpinakiem 🤤
 
Niestety właśnie tak wygląda - że nie tyle chodzi o jakiś określony poziom hormonów, a o same zmiany. Przyjmuję leki przerywające atak normalnie, tzn. przy słabszym bólu biorę zwykle przeciwbólowe, żeby utrzymywać ból na pewnym poziomie, ale w takie dni jak wczoraj czy dzisiaj to się nie patyczkuję i biorę tryptany, bo za bardzo się boję udaru... wiem, że jest coraz więcej neurologów, którzy mowią, że te tryptany które ja biorę można brać nawet w ciąży, bo migrena może być większym ryzykiem dla ciąży niz ten lek (trochę jak obecne podejście do SSRI - korzyści przewyższają ryzyka).

Pociągnęlam dwa łyki i w sumie nie tak źle - nie zaprzyjaźnimy się, ale piłam gorsze rzeczy 😅 postaram się pić butlę dziennie

Edit: a, a jeśli chodzi o zastrzyki, to mi po prostu słabo się robi jak to widzę 😅 jeszcze przez 20 minut musiałam wczoraj siedzieć po - z obawy przed omdleniem 😂
Na mnie kazda igła tak działa. Kiedyś nawet zrobiło mi się słabo jak mialam uzupełnić tusze w drukarce strzykawką
 
Niestety właśnie tak wygląda - że nie tyle chodzi o jakiś określony poziom hormonów, a o same zmiany. Przyjmuję leki przerywające atak normalnie, tzn. przy słabszym bólu biorę zwykle przeciwbólowe, żeby utrzymywać ból na pewnym poziomie, ale w takie dni jak wczoraj czy dzisiaj to się nie patyczkuję i biorę tryptany, bo za bardzo się boję udaru... wiem, że jest coraz więcej neurologów, którzy mowią, że te tryptany które ja biorę można brać nawet w ciąży, bo migrena może być większym ryzykiem dla ciąży niz ten lek (trochę jak obecne podejście do SSRI - korzyści przewyższają ryzyka).

Pociągnęlam dwa łyki i w sumie nie tak źle - nie zaprzyjaźnimy się, ale piłam gorsze rzeczy 😅 postaram się pić butlę dziennie

Edit: a, a jeśli chodzi o zastrzyki, to mi po prostu słabo się robi jak to widzę 😅 jeszcze przez 20 minut musiałam wczoraj siedzieć po - z obawy przed omdleniem 😂
O, widzę, że nie tylko ja się zmagam z migrenami. Męczę się już od dzieciaka, przeszłam dziesiątki neurologów, badań... Zawsze słyszałam "taka pani uroda" :( Co do tryptanów, to przy ostatnim ataku migreny wylądowałam na SOR i tam od lekarza dowiedziałam się, że faktycznie można je brać w ciąży, ale niby poza III trymestrem-ciekawe czy tak rzeczywiście jest...
Wczoraj bardzo mnie męczyła migrena, ale stawiam u siebie na zmianę ciśnienia/pogody. No i te wichury, które gdzieś tam krążą... Obyś poczuła się lepiej ❤️
 
reklama
Szybko z pracy wam wrzucę tylko poczytam zaległości wieczorem.
 

Załączniki

  • IMG_20231004_125317.jpg
    IMG_20231004_125317.jpg
    15,3 KB · Wyświetleń: 163
Do góry