wrobelmm
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2023
- Postów
- 3 227
Podzielę się z Wami pewną historią - jutro mamy w rodzinie kolejny pogrzeb. Trzeci w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Ta smierć była bardzo nagła i niespodziewana, bo u zdrowego i pełnego sił mężczyzny, będącego w świetnej formie - spowodował ją zator płucny. Ze swoją żoną przeżyli razem 40 lat i byli dla siebie całym światem. Zawsze razem, wspierając się wzajemnie.
Ciocia powiedziała mi, że najbardziej jest mu wdzięczna za to, że on jej nigdy w życiu nie okłamał i że cokolwiek by się nie działo, jak daleko od domu by nie był, zawsze wiedziała, że jest przy niej i ich córce. Mieli swoje codzienne, popołudniowe rytuały, a gdy wujek wcześniej niż ona kładł się do łóżka, prosiła go, żeby poczekał i bez niej nie zasypiał. Zasypiali zawsze trzymając się za ręce.
On był pogodzony ze śmiercią - wcześniej już dwa razy jej umknął podczas dwóch poważnych chorób i związanych z nimi zabiegami. Mówił, że się jej nie boi, ale chciałby odejść spokojnie - zasnąć. Tak też się stało.
Mają córkę, zięcia i dwóch wnuków. Nigdy jednak nie przestali być najważniejszymi partnerami dla siebie nawzajem.
Z perspektywy bezdzietnej staraczki ich historia ma dla mnie dodatkowy wydźwięk i zmusza do refleksji nad tym, aby czas, który jest nam dany bez dzieci, wykorzystać najlepiej jak się da i na docenianie siebie wzajemnie, na małe gesty, na wspólne cieszenia się z codziennych drobnostek. Tak abyśmy później, będąc rodzicami, nie zatracili się w rodzicielstwie i nie przestali być również życiowymi partnerami dla siebie nawzajem.
Życzę każdej z nas takiej miłości, zrozumienia, drobnych gestów i tyle ciepła, ile oni wzajemnie potrafili sobie dawać. Było im dane tylko i aż 40 wspólnych lat. Do końca wspólnego życia doceniali każdą chwilę spędzaną razem i czerpali z niego tak, jak na początku znajomości.
Ciocia powiedziała mi, że najbardziej jest mu wdzięczna za to, że on jej nigdy w życiu nie okłamał i że cokolwiek by się nie działo, jak daleko od domu by nie był, zawsze wiedziała, że jest przy niej i ich córce. Mieli swoje codzienne, popołudniowe rytuały, a gdy wujek wcześniej niż ona kładł się do łóżka, prosiła go, żeby poczekał i bez niej nie zasypiał. Zasypiali zawsze trzymając się za ręce.
On był pogodzony ze śmiercią - wcześniej już dwa razy jej umknął podczas dwóch poważnych chorób i związanych z nimi zabiegami. Mówił, że się jej nie boi, ale chciałby odejść spokojnie - zasnąć. Tak też się stało.
Mają córkę, zięcia i dwóch wnuków. Nigdy jednak nie przestali być najważniejszymi partnerami dla siebie nawzajem.
Z perspektywy bezdzietnej staraczki ich historia ma dla mnie dodatkowy wydźwięk i zmusza do refleksji nad tym, aby czas, który jest nam dany bez dzieci, wykorzystać najlepiej jak się da i na docenianie siebie wzajemnie, na małe gesty, na wspólne cieszenia się z codziennych drobnostek. Tak abyśmy później, będąc rodzicami, nie zatracili się w rodzicielstwie i nie przestali być również życiowymi partnerami dla siebie nawzajem.
Życzę każdej z nas takiej miłości, zrozumienia, drobnych gestów i tyle ciepła, ile oni wzajemnie potrafili sobie dawać. Było im dane tylko i aż 40 wspólnych lat. Do końca wspólnego życia doceniali każdą chwilę spędzaną razem i czerpali z niego tak, jak na początku znajomości.