Hej! Wpadam tylko, żeby się przywitać. Naprawdę przepraszam, że nie odpisuję nikomu, ale nie mam siły nadrabiać. Od kilku godzin jesteśmy w domu, mała już po pierwszym karmieniu, za chwilkę będzie drugie.
Ulala niezmiennie trzymam kciuki za to, żebyście w końcu wyszli z tej noclegowni. Daj znać jak postępy.
Misza za Was też trzymam kciuki, bo dzisiaj się dowiedziałam, że musieliście wrócić do szpitala.
A u nas wszystko dobrze. Ja się szybko pozbierałam mimo, iż sam poród wspominam jako traumę. Jak się tutaj trochę ogarnę to opiszę szczegółowo, ale niestety nie ominęły mnie takie rewelacje jak zielone wody, oksytocyna i zaniki tętna u malutkiej, których się najbardziej przestraszyłam. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, ale długo będę pamiętać, że bolało jak cholera.
Oczywiście widok Agatki wszystko wynagrodził i to z nawiązką, więc o tym staram się teraz myśleć.
No nic, czas na mnie, bo mała już jest wygłodniała.