U nas podobny problem.
Lusia przestała jeść w 10 miesiącu życia.
Od 10 do 12 miesiąca nie jadła NIC oprócz piersi - NIC, kompletnie, żadnego posiłku normalnego do ust nie wzięła, ani łyżeczki.
W 12 miesiącu chyba zaczęła potrzebować więcej żarcia, bo w dzień nadal nie jadła nic, ale zaczęła ciągnąć cycka po nocy. Był taki okres, że budziła się nawet 13 razy w ciągu nocy na ssanie mleka
Wówczas to już miałam dosyć wszystkiego.
Potem nocki się unormowały - a ona zaczęła cokolwiek jeść w dzień, ale bardzo, bardzo malutko.
I tak jest do dziś.
Za cały dzień potrafi zjeść tylko jeden serek homogenizowany.
Innego dnia zjadła tylko pół puszki kukurydzy.
Do tego cycek 2x w dzień.
W nocy już praktycznie nie ssie - rozbudza się, owszem, ale nie ssie mleka. Tak tylko się tuli, sprawdza czy jestem.
A taki DOBRY dzień jedzeniowy to:
-serek homogenizowany rano (je TYLKO Darka waniliowego, innego do ust nie weźmie),
-ziemniaki puree (dopycham masłem i śmietaną) z kukurydzą na obiad. Lub jakieś placuszki - lubi np. racuchy, jednego zje, a czasem nawet 1,5.
-owoc - zje mały słoiczek owocków albo pół banana/grubszy plaster jabłka.
Jak tyle zje, to już jestem baaardzo szczęśliwa
Kolacji nie robię, bo nigdy nie jadła.
Na śniadanie daję serek Darek, bo niczego innego nie ruszy, już mi się nawet nie chce ścierać.
Nie je pieczywa. Jak nawet raczy wziąć do rączki kromkę, to zrzuca wszystko, wylizuje masło, i chleb też wywala.
Nie je warzyw oprócz kukurydzy i ziemniaków.
Na szczęście jako tako je owoce ze słoiczków, bo do ręki to tylko jablka i banany.
Nie je mięsa ani ryb.
Czasaaaaami raczy zjeść jajecznicę z jednego jajka. Ale to od święta.
Kaszek nigdy do ust nie chciałą brać.
Nie zachęca ją to, że my z mężem pałaszujemy ze smakiem. Jedzące obok dzieci też nie.
Wczoraj udało mi się przemycić szczyptę mięsa z obiadem - mięso drobiłam i zawijałam w ziemniaki puree tworząc takie kulki, ona te kulki brała rączką do buzi i jadła. Ze 4 chyba dałą radę wcisnąć.
Nie mam sposobu, nic na nią nie działą z tego co piszą w książkach. Ani ładne podanie, ani jedzenie w towarzystwie, ani spacery, ani ruch, poję ją wodą - więc też nie tu pies pogrzebany, mlekiem zapija się 2 razy dziennie, więc też nie za dużo...
Drobna jest, ale zdrowa. Tyle czasu trwa to jej niejedzenie, że już w sumie się nie denerwuję
Je mało, ale widać jej starcza. Może ma dobre wchłanianie?
No, grunt że je cokolwiek